Bruksela i Waszyngton zabiegają o zabezpieczenie awaryjnych dostaw na wypadek zakręcenia kurka przez Rosję, a Kreml szuka alternatywy dla europejskiego rynku zbytu w Chinach.

– Robimy, co możemy, aby poprawić bezpieczeństwo naszych sojuszników i partnerów, a także całej Europy – powiedział Joe Biden, prezydent USA, po poniedziałkowym spotkaniu z emirem Kataru. Kraj ten jest największym na świecie eksporterem gazu skroplonego i drugim co do wielkości jego producentem. Przekierowanie części katarskich dostaw do Europy nie zrekompensuje w pełni odcięcia dostaw ze Wschodu, ale mogłoby złagodzić skutki takiego ruchu. Waszyngton zaznacza, że to tylko jedno z potencjalnych źródeł. Swoje wsparcie dla Europy zadeklarowała już Australia. USA kierują już na nasz kontynent ok. 70 proc. eksportowanego przez siebie LNG – ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.
O intensyfikacji wysiłków dyplomatycznych na rzecz zabezpieczenia dostaw gazu do Unii mówi nam także wysokiej rangi przedstawicielka Komisji Europejskiej. – Rozmawiamy z USA, Katarem, Egiptem i innymi dostawcami, żeby zwiększyć dostawy LNG – podkreśla. Nasza rozmówczyni deklaruje też, że Bruksela popiera propozycje dotyczące możliwości realizacji – na zasadach dobrowolności – wspólnych zakupów gazu. – Uważamy, że mogłoby to zwiększyć stabilność cen surowca – dodaje.
W piątek Biden podpisał deklarację o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen. Mowa w niej m.in. o wspólnych działaniach na rzecz „odpowiednich, stabilnych i terminowych dostaw gazu ziemnego do UE z różnych źródeł na całym świecie”, które mają zapewnić „uniknięcie szoków podażowych, w tym tych, które mogłyby wyniknąć z dalszej inwazji Rosji na Ukrainę”. Akcentuje się w szczególności znaczenie LNG, który w krótkim okresie może uzupełnić ewentualne ubytki w dostawach. Waszyngton i Bruksela wezwały zarazem eksporterów surowców energetycznych do działań na rzecz stabilizacji i odpowiedniego zaopatrzenia światowych rynków. W oświadczeniu zapowiedziano również dążenie do zintegrowania Ukrainy z unijnym rynkiem gazu i energii elektrycznej.
Według informacji Agencji Reutera w przypadku większych zakłóceń Doha jest gotowa pomóc Europie. Stawia jednak warunki, które dotyczą m.in. restrykcji dotyczących sprzedaży katarskiego gazu na rynku spotowym poza Unię. Chodzi o wyeliminowanie przypadków spekulacji, kiedy to np. włoscy odbiorcy odsprzedawali katarski gaz z zyskiem na rynkach światowych. Tego typu zapisy mogłyby jednak ograniczyć także możliwości dostarczania surowca Ukrainie. Katarczycy chcą też, by Europa wróciła do długoterminowych kontraktów. W ostatnich latach umowy z Katarem były przedmiotem dochodzenia antymonopolowego Brukseli. Kością niezgody były m.in. klauzule dotyczące zasad dalszego handlu surowcem, które miały ograniczać jego sprzedaż na europejskim rynku.
Oficjalnie katarski lider, szejk Tamim ibn Hamad Al Sani, podkreśla, że możliwości emiratu w zakresie przekierowania dostaw są ograniczone przez zobowiązania kontraktowe. Katar wykorzystuje już swoje moce produkcyjne LNG w 100 proc. Około trzech czwartych eksportu LNG z tego kraju trafia na rynki azjatyckie, m.in. do Indii, Japonii i Korei Płd. Aby doszło do znaczącej zmiany kierunków, zgodę – za odpowiednią rekompensatą – musieliby wyrazić tamtejsi odbiorcy gazu. Nieoficjalnie Bruksela przyznaje, że rozmowy na ten temat z krajami azjatyckimi się toczą.
Zależność Rosji od europejskiego rynku zbytu stara się ograniczyć Władimir Putin. Służyć temu ma sprzedaż dodatkowych wolumenów gazu do Chin. Uruchomiony w 2019 r. gazociąg Siła Syberii dysponuje roczną przepustowością rzędu 40 mld m sześc., ale w zeszłym roku planowane dostawy wynosiły tylko około jednej czwartej tego wolumenu. Mimo tego Moskwa już forsuje budowę kolejnego rurociągu (Siła Syberii 2), którego moce przesyłowe mają sięgnąć 50 mld m sześc. i który – w przeciwieństwie do poprzedniego projektu – miałby kierować do Chin gaz z tych samych złóż, które zasilają obecnie Europę.
Atrakcyjność rosyjskiego gazu z punktu widzenia Pekinu rośnie w obliczu rosnącego zapotrzebowania na surowiec i napięć w relacjach z USA i Australią. W zeszłym tygodniu rosyjski ambasador w Pekinie Andriej Denisow ogłosił, że rozmowy o nowych dostawach gazu do Państwa Środka są bardzo zaawansowane. Pojutrze rosyjski przywódca leci do Pekinu, by wziąć udział w ceremonii otwarcia zimowych igrzysk. Spekuluje się, że może być to okazją nie tylko do rozmów z Xi Jinpingiem na temat sytuacji w Europie, lecz także do podpisania nowych umów gazowych albo dotyczących budowy Siły Syberii 2.
Wyzwaniem dla wysiłków na rzecz zabezpieczenia dostaw do Europy są ograniczenia infrastrukturalne. Obecna przepustowość największych eksporterów LNG jest już w pełni wykorzystywana, co oznacza, że jedyną w zasadzie opcją na pozyskanie dodatkowych ilości gazu przez Europę jest przekierowanie dostaw zmierzających do innych odbiorców. Także unijna infrastruktura do odbioru i regazyfikacji LNG jest coraz bliżej granic swojej wydolności.
Według ekspertów w razie ograniczenia dostaw rosyjskich nawet sukces obecnych wysiłków dyplomatycznych USA i Brukseli nie uchroni Starego Kontynentu przed niedoborem surowca. Szacuje się, że w przypadku utrzymania przesyłu rosyjskiego gazu przez Nord Stream i Turk Stream oraz maksymalnego wykorzystania infrastruktury do odbioru LNG najwięksi unijni odbiorcy musieliby się nadal liczyć z koniecznością ograniczenia zużycia o ok. 7 proc. Co więcej, także w przypadku przekierowania dostaw spodziewany jest wzrost cen gazu na rynkach światowych, spowodowany zaostrzeniem rywalizacji o dostawy między odbiorcami europejskimi a azjatyckimi. ©℗