- Milcząca zgoda skróci postępowanie administracyjne. Ale czyim kosztem?
- Milcząca zgoda w sprawie konieczności wykonania oceny oddziaływania na środowisko?
- Organizacje: Milcząca zgoda sprzeczna z prawem UE
- Inwestorzy: szansa na zdyscyplinowanie organów administracji
- RCL: mamy przeciwstawne postulaty w sprawie UDER95
Organizacje społeczne stanowczo sprzeciwiły się jednemu z najnowszych pomysłów rządu na deregulację. Chodzi o projekt UDER95, który rozszerza listę sytuacji, w których możliwe jest zastosowanie trybu milczącego załatwienia sprawy. Miałoby to dotyczyć m.in. przedłużenia pozwoleń wodnoprawnych, przedłużenia zezwoleń na zbieranie i przetwarzanie odpadów czy procedury stwierdzenia obowiązku przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Według założeń, projekt ma „skłaniać organy administracji do sprawniejszego, terminowego działania” oraz być odpowiedzią na „przedłużające się postępowania w wybranych sprawach, istotnych z punktu widzenia obywateli i przedsiębiorców”.
„Propozycje legislacyjne mają prowadzić do usprawnienia procedur administracyjnych, ale w rzeczywistości wprowadzają chaos prawny, a ich efekt może być odwrotny od zamierzonego. Czeka nas erozja podstawowych zasad prawa ochrony środowiska w sposób rażąco niezgodny z prawem Unii Europejskiej i prawem międzynarodowym” - czytamy w liście do premiera, pod którym podpisało się 107 organizacji, w tym Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Fundacja Frank Bold czy Fundacja WWF Polska.
Milcząca zgoda skróci postępowanie administracyjne. Ale czyim kosztem?
W ocenie skutków regulacji Rządowe Centrum Legislacji argumentuje, że dzięki dodaniu trybów milczącego załatwienia sprawy decyzje będą podejmowane szybciej, a obywatele i przedsiębiorcy nie będą musieli czekać na formalne rozstrzygnięcie, jeżeli organ nie podejmie decyzji w określonym terminie. Decyzja zapadnie wtedy automatycznie i będzie korzystna dla wnioskodawcy. Propozycja wynika z postulatów inicjatywy SprawdzaMY.
„Strony postępowań administracyjnych zyskają jasność co do maksymalnego czasu trwania procedury, co pozwoli im skuteczniej planować swoje działania i inwestycje, a zatem prowadzić będzie do zwiększenia poziomu pewności prawnej i przewidywalności dla obywateli i przedsiębiorców” – czytamy w uzasadnieniu projektu RCL.
Tylko że, jak wskazuje Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold, mechanizmu milczącego załatwienia sprawy nie należy stosować w sytuacjach, w których w grę wchodzą interesy innych osób niż wnioskodawca lub gdy istnieje ryzyko naruszenia interesu społecznego. - Szczególnie niebezpieczne jest wprowadzanie zasady milczącej zgody w postępowaniach dotyczących ochrony środowiska. Niestety projektodawca postanowił wcisnąć milczącą zgodę wszędzie, gdzie się da, nie oszczędzając regulacji z zakresu ochrony środowiska, w tym takich, które wdrażają przepisy prawa Unii Europejskiej – podkreśla prawnik.
Milcząca zgoda w sprawie konieczności wykonania oceny oddziaływania na środowisko?
Organizacje podpisane pod apelem do premiera zwracają szczególną uwagę na uwzględnienie mechanizmu milczącej zgody w procesie wydawania decyzji środowiskowej. Chodzi o procedurę stwierdzenia obowiązku przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko (tzw. screening). Ocenę wykonuje się w przypadku niektórych przedsięwzięć – w przypadku największych inwestycji jest ona zawsze wymagana, a w przypadku mniejszych projektów „mogących potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko”, o potrzebie przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko decyduje właściwy organ, zazwyczaj wójt, burmistrz lub prezydent miasta, często kierując się opinią regionalnego dyrektora ochrony środowiska (RDOŚ). - Organ gminy nie jest tą opinią związany, ale w praktyce najczęściej orzeka zgodnie z jej treścią, bo sam nie dysponuje odpowiednio wykwalifikowanymi urzędnikami, którzy mogliby we własnym zakresie kompleksowo ocenić przedłożoną przez inwestora dokumentację – tłumaczy Jakubowski.
Jakubowski dodaje, że w niektórych sytuacjach RDOŚ wydaje wiążące uzgodnienia dla organu wydającego decyzję – jest tak w przypadku stwierdzenia ryzyka negatywnego oddziaływania na obszar Natura 2000 lub osiągnięcie celów środowiskowych związanych z ochroną wód.
Rząd proponuje tymczasem wprowadzenie milczącej zgody w etapie screeningu na dwa sposoby. Po pierwsze, niewydanie opinii RDOŚ w sprawie konieczności sporządzenia oceny wpływu na środowisko w terminie 14 dni ma być traktowane jak „brak zastrzeżeń”. Po drugie - niewydanie przez odpowiedni organ postanowienia o potrzebie przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko w trakcie 60 dni ma być traktowane jako brak potrzeby przeprowadzenia takiej oceny.
Także Maria Włoskowicz, prawniczka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, zauważa, że w praktyce oznacza to, że nawet gdy ocena środowiskowa jest konieczna, może nie zostać wykonana. - Inwestycja powstanie, ale jej wpływ na powietrze, glebę, a także zdrowie i życie ludzi nie zostanie rzetelnie zbadany. Taka propozycja to niebezpieczna gra, w której stawką jest bezpieczeństwo Polek i Polaków oraz stan naszego środowiska – tłumaczy prawniczka.
Organizacje: Milcząca zgoda sprzeczna z prawem UE
Organizacje pozarządowe w liście do premiera wskazują, że milcząca zgoda na etapie screeningu może prowadzić do „powstania nieodwracalnych szkód i przekształceń w środowisku”. „Pozwoli to na realizację przedsięwzięć jak duże fermy przemysłowe czy też niektóre instalacje do przetwarzania lub przechowywania odpadów promieniotwórczych, bez dogłębnego zbadania ich wpływu na środowisko oraz zdrowie i życie ludzi” – podkreślają sygnatariusze. Oznacza to też nieuwzględnienie głosu lokalnych społeczności, które mogą być przeciwne takim inwestycjom jak np. fermy drobiu. Brak konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko oznacza bowiem także brak konieczności przeprowadzenia konsultacji społecznych.
- Proponowane rozwiązanie może w praktyce doprowadzić do rezygnacji z oceny oddziaływania na środowisko nawet wtedy, gdy okoliczności sprawy przemawiały za jej przeprowadzeniem, a nawet gdy zgodnie z prawem było to konieczne. Może to skutkować poważnymi, potencjalnie nieodwracalnymi lub trudnymi do naprawienia szkodami w środowisku oraz negatywnymi następstwami dla całych lokalnych społeczności – podkreśla Jakubowski. Dodaje, że proponowane zmiany są sprzeczne z unijnymi przepisami - dyrektywą o ocenach oddziaływania na środowisko, dyrektywą siedliskową (w zakresie oceny oddziaływania na obszary Natura 2000) oraz ramową dyrektywą wodną.
Inwestorzy: szansa na zdyscyplinowanie organów administracji
Z propozycji zadowolona jest jednak część inwestorów, w tym branża wiatrowa. Weronika Kupczyk, ekspertka ds. regulacji onshore w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej wskazuje, że rozszerzenie mechanizmu milczącej zgody na postępowania dotyczące decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach oraz etap uzgodnień i opinii wydawanych przez kluczowe organy może „realnie zdyscyplinować organy administracji i zmobilizować je do działania w ramach ustawowych terminów”. Podkreśla, że obecnie procedura uzyskania decyzji środowiskowej trwa 12–18 miesięcy, ponieważ organy systematycznie wydłużają analizę wniosków, raportów OOŚ oraz kolejnych uzupełnień, często bez uzasadnienia merytorycznego.
- W mojej ocenie mechanizm milczącej zgody nie będzie narzędziem stosowanym masowo, lecz raczej środkiem motywującym administrację do sprawniejszego załatwiania spraw, właśnie po to, aby uniknąć jego zastosowania. To rozwiązanie potrzebne i oczekiwane, szczególnie w sektorze lądowej energetyki wiatrowej, gdzie przewlekłość postępowań środowiskowych stanowi jedno z głównych ograniczeń rozwoju nowych inwestycji – podkreśla Weronika Kupczyk. Przyznaje, że projekt wymaga jeszcze doprecyzowania niektórych przepisów, aby ich treść nie budziła wątpliwości interpretacyjnych, jednak kierunek zmian jest według niej właściwy.
RCL: mamy przeciwstawne postulaty w sprawie UDER95
Obecnie trwają analizy otrzymanych pism, w tym apel organizacji pozarządowych. Rządowe Centrum Legislacji: „Projekt nadal jest na etapie uzgodnień międzyresortowych, konsultacji publicznych i opiniowania. „Na podstawie wstępnych analiz zauważyć można jednak, że są zgłaszane także postulaty przeciwstawne, które wskazują, że proponowane w projekcie ustawy zmiany są niewystarczające” – podkreśla RCL. Decyzje w odniesieniu do uwag organizacji pozarządowych nie zostały jeszcze podjęte, a w pracy nad ostatecznym kształtem projektu mają także uczestniczyć m.in. ministerstwo klimatu i środowiska, ministerstwo rozwoju i technologii czy ministerstwo ds. Unii Europejskiej.
Z kolei ministerstwo klimatu i środowiska przekazuje nam, że „złożyło uwagi do szczegółowych rozwiązań zawartych w projekcie UDER 95 i będzie współpracować z Rządowym Centrum Legislacji będącym autorem projektu ustawy tak, aby zrealizować cel projektu bez naruszenia jednocześnie przedmiotu ochrony nowelizowanych przepisów”.
Dlaczego na decyzję administracyjną trzeba długo czekać?
Organizacje pozarządowe podkreślają, że przyczyną przewlekłego prowadzenia postępowań najczęściej nie jest opieszałość urzędników, tylko braki organizacyjne i kadrowe w organach ochrony środowiska.
- Drugą przyczyną jest niska jakość dokumentacji przedkładanej przez inwestorów, a dotyczącej nierzadko przedsięwzięć o dużym potencjale negatywnego oddziaływania na środowisko – wskazuje Jacek Engel z Fundacji Greenmind.
Organizacje w apelu wskazują, że zaproponowane rozwiązania wcale nie rozwiążą problemu przewlekłości procedur administracyjnych, za to stworzy szereg nowych problemów. „Kwestia przedłużających się procedur powinna być rozwiązywana systemowo i poprzedzona odpowiednimi analizami prawnymi i finansowymi” – wskazują organizacje.