Prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że zwróci się do Federalnej Komisji Handlu (FTC), by zbadała, czy koncerny paliwowe nie zawyżają sztucznie cen paliw na stacjach. Biden zapowiedział, że zrobi wszystko co w jego mocy, by obniżyć ceny paliw.
"Cena benzyny na rynku hurtowym spadła o 10 proc. przez ostatnie kilka tygodni, ale ceny na stacjach nie zmalały ani o centa" - powiedział Biden podczas wystąpienia na temat walki z inflacją i wysokimi cenami energii. "To nie do przyjęcia. Dlatego zwróciłem się do Federalnej Komisji Handlu, by zbadała, czy nie dochodzi do potencjalnie nielegalnej i antykonkurencyjnych praktyk (...) byśmy mogli zapewnić, że Amerykanie płacą uczciwą cenę na stacjach" - dodał. Zaznaczył przy tym, że gdyby cena benzyny w sprzedaży detalicznej podążała za ceną hurtową zgodnie z historycznymi schematami, Amerykanie płaciliby średnio 25 centów mniej, niż obecne 3,40 dol. za galon.
Podczas przemówienia prezydent przyznał, że wysokie ceny energii są problemem, choć dodał, że jest to zjawisko globalne, zaś w krajach takich jak Francja cena benzyny jest ponad dwukrotnie wyższa. Zauważył, że obecna zwyżka nie jest bez precedensu, bo ceny były na wyższym poziomie już w 2012 i 2014 r. i jeszcze dwa lata temu były bliskie obecnych.
Biden już wcześniej we wtorek ogłosił uwolnienie z rezerwy strategicznej 50 mln baryłek ropy naftowej dokonane w koordynacji z Chinami, Japonią, Indiami i Koreą Południową. Jest to największa taka operacja w historii.
Biden dodał, że mitem jest, że wysokie ceny paliw są konsekwencją polityki środowiskowej i walki ze zmianą klimatu. Stwierdził, że nie mają one związku z obecnymi problemami i dostępnością surowców. Odniósł się w ten sposób do zarzutów ze strony Republikanów, krytykujących Bidena za unieważnienie budowy ropociągu Keystone XL z Kanady oraz wstrzymania nowych odwiertów na ziemiach federalnych.
Biden przyznał jednocześnie, że mimo odradzającej się gospodarki, malejącego bezrobocia i rosnących płac, problemem jest wysoka, ponad 6-proc. inflacja, która w październiku osiągnęła poziom najwyższy od 1991 r. Jak stwierdził, jest to w głównej mierze wina gospodarczych skutków pandemii i jej efektów na globalne łańcuchy dostaw.
"Mamy i ojcowie martwią się, czy będzie nas stać, żeby kupić wystarczająco jedzenia na święta? Czy zdążymy kupić prezenty na czas. A jeśli tak, czy będzie to kosztować ich fortunę?" - mówił Biden. Zapewnił jednak, że jego administracja wraz z sektorem prywatnym podjęła kroki w celu rozładowaniu zatorów w największych portach Ameryki, sytuacja zmierza ku lepszemu. Zauważył, że liczba kontenerów zalegających w portach, czekając na rozładowanie, spadła o 33 proc.
Jak wskazuje portal Politico i jak sugerują sondaże, inflacja i wysokie ceny energii są jednymi z głównych przyczyn słabnących notowań prezydenta Bidena. Średnia cena galonu (3,78 l) benzyny w USA to obecnie 3,40 dolara i mimo że zaczęła spadać, jest o ponad 50 proc. wyższa niż wiosną 2020 r. Inflacja w październiku osiągnęła poziom 6,2 proc. rok do roku, najwyższy od 1991 r.