Komisja Europejska nie otrzymała na razie żadnej oficjalnej informacji od Gazpromu w sprawie wstrzymania dostaw gazu na Ukrainę - poinformowała rzeczniczka Komisji do spraw energii Sabine Berger. Rosyjski koncern w poniedziałek rano, po fiasku kolejnej niedzielnej rundy negocjacji gazowych, przeszedł na system przedpłat w dostarczaniu surowca na Ukrainę. Strona ukraińska poinformowała, że skutkiem tego jest przerwanie dostaw.

W dostawach do Unii Europejskiej na razie nie odnotowano żadnych zakłóceń. Dostawy do Unii są normalne - powiedziała rzeczniczka Komisji. Jednocześnie podkreśliła, że komisarz do spraw energii Gunther Oettinger, który mediuje w ukraińsko-rosyjskim sporze, jest gotowy do kontynuowania rozmów. Teraz oceniamy sytuację i jesteśmy gotowi do udziału w dialogu i w dalszych trójstronnych negocjacjach (...), ale na razie nie ustalono żadnych nowych dat spotkań w tej sprawie - dodała Berger.

Z szacunków Komisji wynika jednak, że Ukraina ma zapas w wysokości około 13,5 miliardów metrów sześciennych gazu. Bruksela jednak nie uściśliła na jak długo mogłoby to wystarczyć.

Ostatnia runda negocjacji gazowych odbyła się w Kijowie. Komisja Europejska proponowała, aby Ukraina w poniedziałek zapłaciła miliard dolarów zaległych rachunków, a resztę długu opiewającego na prawie 4,5 miliarda w sześciu ratach do końca roku. Bruksela sugerowała także, aby stosować dwie ceny gazu - zimową w wysokości 385 dolarów za tysiąc metrów sześciennych oraz letnią - 300 dolarów. Z informacji Komisji wynika, że strona ukraińska była gotowa zaakceptować te warunki, ale Rosja była temu przeciwna. Moskwa domagała się bowiem w poniedziałek zapłaty prawie 2 miliardów dolarów długu i jednej ceny na poziomie 385 dolarów.