Polsce wystarczy gazu do zimy , w sytuacji gdy w czerwcu Gazprom zatrzyma przesył surowca na Ukrainę. Tak przekonuje w rozmowie z IAR wiceprezes PGNIG. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Moskwa od przyszłego miesiąca przechodzi, w rozliczeniach z Ukrainą na system przedpłat. Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział wczoraj, że jak Ukraińcy nie zaczną płacić rachunków to surowiec przestanie do nich płynąć.

Jerzy Kurella wiceprezes PGNiG ds. handlowych uspokaja wszystkich polskich odbiorców gazu." Dostawy paliwa do naszych gospodarstw domowych nie są zagrożone.

Gazu do zimy nam wystarczy, dzięki krajowemu wydobyciu i rozbudowie magazynów gazu." - tłumaczy wiceprezes PGNiG.

W tej chwili zbiorniki wypełnione są w 75 procentach. Jerzy Kurella dodaje, że dzięki rozbudowie infrastruktury koncern obecnie może kupować surowiec w Europie Zachodniej.

Przed południem rosyjski Gazprom skierował oficjalną informację do ukraińskiego koncernu Naftohaz o przejściu na system przedpłat w dostawach gazu. Jednocześnie rosyjski monopolista wyliczył, że Ukraina powinna zapłacić około 1 miliarda 660 milionów dolarów za surowiec, który otrzyma w czerwcu.

Ukraina od wielu miesięcy nie płaci za dostawy rosyjskiego gazu. Dług przekracza już 3,5 miliarda dolarów. Kijów nie chce płacić, bo nie godzi się na cenę, którą w kwietniu ogłosił Gazprom, odbierając Ukrainie wszystkie dotychczasowe zniżki. Obecnie cena wynosi 485 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Władze Ukrainy twierdzą, że zapłacą jeśli Rosja przywróci zniżki i cena będzie kształtować się na poziomie 268 dolarów.