Spółka tłumaczy, że przyczyną czasowego wstrzymania wydobycia jest gwałtowny spadek sprzedaży węgla. Jego zwały zamiast maleć musiałby wzrastać, co - jak podkreślają przedstawiciele zarządu - jest niedopuszczalne, również ze względów ekonomicznych.
Szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik mówi jednak, że tego typu tłumaczenie i działania są irracjonalne. "Bzdurą jest opowiadanie przez zarząd Kompanii Węglowej, że będą jakieś oszczędności" - oświadczył Grzesik. "Na czym mają polegać oszczędności? Na tym, że zarząd chce płacić ludziom za pozostawanie do dyspozycji, zamiast za pracę?" - pyta związkowiec dodając, że pracownicy dostaną "po kieszeni", bo ich dniówki będą mniejsze, niż gdyby pracowali. Jednak zdaniem Grzesika, wstrzymanie wydobycia najbardziej zaszkodzi spółce.
Górnicy przyznają, że boją się o to, co stanie się z należącymi do Kompanii kopalniami. To dla nas skandal, że największa firma w Europie nie potrafi sprzedać węgla - mówią pracownicy. Dodają, że problemy kopalń dotkną także wszystkie współpracujące z nimi spółki. "Nie będzie pracy, nie będzie pieniędzy, nie widać przyszłości" - mówią górnicy, którzy obawiają się nie tylko o siebie, ale też o rodziny.
Spółka w ubiegłym roku straciła na sprzedaży węgla ponad miliard złotych. Katastrofalna sytuacja, zdaniem związkowców, dotyczy jednak nie tylko Kompanii Węglowej, ale całego górnictwa. Dlatego też za tydzień w Katowicach związkowcy chcą zorganizować manifestację. Jeżeli to nie przyniesie rezultatu, 19 maja podobna demonstracja odbędzie się w Warszawie.