Z większymi wydatkami muszą liczyć się użytkownicy gazu LPG. Chodzi między innymi o kierowców oraz o tych, którzy ogrzewają nim domy lub fabryki.

Wszystko przez większe zapasy surowca, które zakładają przepisy forsowane przez resort gospodarki. Prezes Polskiej Izby Gazu Płynnego Zygmunt Sobieralski w rozmowie z IAR wyjaśnia, że rachunki, w zależności od zużycia surowca, wzrosną od kilkudziesięciu złotych do nawet kilku tysięcy złotych. Izba szacuje, że cena butli, z których korzysta około 5 milionów gospodarstw w Polsce wzrośnie o około 2 złote. Osoby, które ogrzewają swoje domy muszą się liczyć z wydatkiem większym o 200 do 500 złotych w skali sezonu grzewczego. O kilka tysięcy złotych wzrosną rachunki rolników ogrzewających fermy drobiu czy suszarnie zbóż.

Od 7 do 11 groszy więcej za litr gazu płynnego mogą zapłacić kierowcy. To może spowodować dalszy spadek opłacalności i wycofanie się z rynku kolejnych dystrybutorów. Zygmunt Sobieralski przypomniał, że w ubiegłym roku z Polski wycofało się dwóch dużych graczy (BP i Shell), a rentowność branży w ostatnich dwóch latach była poniżej 1 procenta. Wycofanie się kolejnych podmiotów zmniejszy konkurencje i podniesie ceny LPG.

Rząd chce zwiększyć obowiązkowe zapasy gazu z 30 do 90 dni. W połowie stycznia regulację zaakceptowali ministrowie. Nowelizacją ustawy o zapasach ropy naftowej zajmują się teraz parlamentarzyści.

Poza Polską zapasy gazu LPG mają jeszcze Hiszpania i Portugalia. W Polsce z gazu Płynnego korzysta około 2 milionów 700 tysięcy kierowców oraz ponad 5 milionów gospodarstw domowych.