Morskie farmy wiatrowe mogą dać miliardy polskiej gospodarce. Tymczasem rząd zakłada w ciągu 7-miu lat uzyskanie z tego źródła zaledwie pięciuset megawatów.

Potencjał Polski jest pod tym względem wielokrotnie większy, wynika z raportu firmy doradczej Ernst and Young. Eksperci z branży apelują do rządu o bardziej ambitne plany i ustawę o odnawialnych źródłach energii.

Analityk Ernst &Young, Kamil Baj, podkreśla, że do 2025 roku Polska mogłaby uzyskać z wież na Bałtyku 6 gigawatów mocy. Wartość dodana z tych inwestycji dla całej gospodarki przekroczyłaby 70 miliardów złotych. Powstałoby 30 tysięcy nowych miejsc pracy. Budżet państwa zasiliłyby znaczące podatki.

Wojciech Cetnarski z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej wskazuje na szkody jakie już wynikają z przedłużających się prac nad ustawą o odnawialnych źródłach energii. Polskie firmy, czekając na nowe legislacje dotyczące Bałtyku, pracują przy wznoszeniu droższych, brytyjskich farm na Morzu Północnym.

Anna Wypych-Namiotko, podsekretarz stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej poinformowała, że ustawa o OZE tkwi nadal w konsultacjach międzyresortowych. Przyznała, że brak legislacji i niestabilna sytuacja na rynkach energetycznych niepokoi potencjalnych inwestorów: wstrzymują się z wniesieniem opłat za uzyskane już pozwolenia lokalizacyjne bałtyckich farm.

Morskie farmy wiatrowe w Europie posiada 10 krajów. Najwięcej Wielka Brytania, po niej - Niemcy