Koncern mówi pas, choć niedawno zawarł z PGNiG porozumienie o współpracy przy poszukiwaniu m.in. gazu łupkowego ze złóż niekonwencjonalnych.
Zapał związany z łupkowymi inwestycjami mocno osłabł. Z poszukiwań rezygnują nie tylko zagraniczne firmy (zrobiły to ExxonMobil, Talisman i Marathon Oil), lecz także krajowe, i to te związane ze Skarbem Państwa. Lotos co prawda nie rozpoczął żadnych wierceń, ale przymierzał się do tego. Teraz daje wyraźny sygnał, że łupki sobie odpuszcza. Gdańska spółka przekonuje co prawda, że nie jest przeciwna planom poszukiwań i wydobycia niekonwencjonalnego gazu w Polsce, ale sama nie ma zamiaru uczestniczyć w tym kosztownym i ryzykownym przedsięwzięciu. – Wspieramy projekt łupkowy na arenie międzynarodowej, ale ten temat bezpośrednio Lotosu dzisiaj nie dotyczy – stawia sprawę jasno Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.
To pewne zaskoczenie, bo jeszcze we wrześniu ubiegłego roku ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski doprowadził do zawarcia sojuszu PGNiG i Lotos. Projekt współpracy zakładał, że gdański koncern wejdzie na niektóre koncesje PGNiG i poszuka m.in. surowców niekonwencjonalnych. Do wspólnych prac wytypowano cztery obszary koncesyjne należące do PGNiG, położone w województwach pomorskim i zachodniopomorskim. W kwietniu zdymisjonowano jednak Budzanowskiego. Andrzej Szczęśniak, analityk rynku gazu, mówił nam wówczas, że wielu prezesów firm, które zostały wciągnięte w łupkowe projekty, odetchnie z ulgą. Nie jest bowiem tajemnicą, że w inwestycje tego typu nie chciał angażować się nie tylko Lotos, lecz także KGHM, Tauron czy PGE. – Bez Budzanowskiego temat łupków będzie stopniowo wyciszany – sugerował ekspert.
Gdański koncern nie zrywa całkiem współpracy z gazową spółką. – Prowadzimy rozmowy z PGNiG w sprawie zagospodarowania złóż, ale skłaniamy się ku konwencjonalnej ropie naftowej – tłumaczy Olechnowicz. Lotos zamierza koncentrować się na poszukiwaniu i wydobyciu konwencjonalnych surowców, zarówno w kraju, jak i za granicą. – Nasze wyniki finansowe za ubiegły rok pokazują, że to dobry kierunek – zaznacza prezes Olechnowicz.
Spółka chce rozwijać współpracę z amerykańskim Cal- Energy. Firmy mają szukać gazu konwencjonalnego na bałtyckich złożach. Mają już wspólną spółkę celową – Baltic Gas. Jesienią ma zostać zdefiniowany konkretny program inwestycyjny współpracy z CalEnergy, określona zostanie wartość projektu oraz termin uruchomienia wydobycia. Szacuje się, że bałtyckie złoża B4 i B6 kryją wydobywalne zasoby na poziomie 4 mld m sześc. gazu. Surowiec ma zasilać m.in. zakład petrochemiczny, który koło rafinerii Lotosu miałaby wybudować Grupa Azoty (pod koniec przyszłego miesiąca ma być gotowe już wstępne studium wykonalności dla tej inwestycji).
Lotos koncentruje się też na wydobyciu ropy na Litwie. Chce je zwiększyć do 100 tys. t rocznie. Obecnie pompuje się stamtąd 74,6 tys. t rocznie. To jedna trzecia całkowitego wydobycia spółki i mniej niż 1 proc. jej przerobu.