Kilkuset pracowników firm wytwarzających biomasę protestuje na ulicach Warszawy. Elektrownie przestały przyjmować produkowany przez nich ekologiczny pellet, który służy jako paliwo. Wielu firmom grozi bankructwo.

Właściciel jednej z firm Grzegorz Grabowy mówi, że zainwestował w biznes pół miliona złotych i wygląda na to, że zbankrutuje. "Nie mamy gdzie sprzedawać, a słoma w polu gnije. U nas zamiast radzić o gospodarce to się zajmują związkami partnerskimi. A my mamy kredyty i z dnia na dzień stajemy się bankrutami" - załamuje ręce zrozpaczony przedsiębiorca.

Protestujący przeszli przed ministerstwa gospodarki, skarbu i przed Kancelarię Premiera. Domagają się szybkich regulacji prawnych dotyczących ich sektora gospodarki.

Przedsiębiorcy z branży energii odnawialnej szacują, że brak reakcji ze strony rządu w tej sprawie grozi utratą pracy dla około 60-ciu tysięcy osób.