Tym razem chodzi o dyrektywę w sprawie energii ze źródeł odnawialnych. Polska może jeszcze uniknąć kary finansowej pod warunkiem, że zdąży wdrożyć przepisy przed wyrokiem Trybunału. Ma na to od kilku miesięcy do prawie dwóch lat, bo tyle trwa rozpatrywanie spraw przez sędziów.
Dyrektywę w sprawie energii odnawialnej Warszawa powinna była przyjąć do grudnia 2010 roku, a Komisja Europejska wciąż nie ma żadnych informacji, by zaległości zostały nadrobione. Bruksela kilka razy zwracała na to uwagę polskiemu rządowi. Podkreślała, że to dla niej sprawa priorytetowa. Argumentowała, że opóźnienia mogą spowodować, że Unii nie uda się osiągnąć zamierzonego celu, czyli 20-procentowego udziału energii odnawialnej w ogólnym zużyciu do 2020 roku.