„W sumie jest to ok. 30 mld m3 gazu w kilkudziesięciu złożach. Są to pokłady zarówno gazu zaazotowanego, jak i wysokometanowego (różnią się kalorycznością, czyli ilością energii wydzielanej podczas spalania – red.). Nigdy nie były wydobywane” – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Piotr Woźniak, wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju.
< >
Tak wynika z danych Ministerstwa Środowiska. Pierwsze złoża oszacowano już w latach 70-tych. Stanowią zamrożony kapitał, ponieważ decyzja o wydobywaniu paliwa, należy do operatora złóż. Państwo nie ma na to wpływu.
„Taki jest obecny system prawny. Mamy kopalnie gazu lub ropy i gazu, które są uruchamiane przez kilkanaście lat. Firma zainwestowała duże pieniądze, najpierw w poszukiwanie, potem w rozpoznanie, wybudowanie kopalni i czeka z wydobyciem gazu, z udostępnieniem go, sprzedażą na rynek przez 11 lat. To ostatni przypadek dużego, jak na polskie warunki złoża. Przez 11 lat zamrożony kapitał” – informuje Piotr Woźniak.
W ocenia wiceministra takie działanie przedsiębiorców może dziwić. „Tego normalnie firmy nie robią. Każdy, kto ma koncesję, rozpoznał, udokumentował złoże, stara się jak najszybciej rozpocząć wydobycie po to, by nakłady inwestycyjne zwróciły się możliwie szybko” – wyjaśnia Piotr Woźniak.
Wiele z tych nieeksploatowanych złóż należy do polskiego gazowego potentata czyli PGNiG
„Duża część tych złóż jest na koncesjach PGNiG. Część to złoża wolne, porzucone, nie objęte żadną koncesją. Część jest na koncesjach wziętych teraz przez nowych inwestorów, bardzo różny jest status tych złóż. Tym niemniej z punktu widzenia choćby przychodów Skarbu Państwa, ten majątek czeka w ziemi, w złożu, na uruchomienie” – uważa wiceminister.
Z danych resortu gospodarki wynika, że w ciągu roku Polacy zużywają ok. 14,5 mld m3 gazu. 4,3 mld m3, czyli 30 proc. wydobywane jest ze złóż krajowych. Reszta pochodzi z importu.