Ponad 500 górników jest zakażonych koronawirusem, najwięcej, bo ponad 400, w Polskiej Grupie Górniczej. Ministerstwo Aktywów Państwowych czeka na wytyczne z GIS.
Od czwartku do niedzieli pracownicy kopalń, m.in. PGG w Rybniku, Gliwicach i Katowicach, przechodzili badania przesiewowe na obecność wirusa. Celem było przetestowanie ponad 7 tys. górników, którzy obecnie nie wykazują objawów zakażenia. Decyzję w tej sprawie podjął główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas, który w związku z dużą liczbą zakażeń, szczególnie w kopalniach i rodzinach górniczych, w ubiegłym tygodniu wybrał się na Śląsk. Zapowiedział m.in. zwiększenie liczby badań i przekierowanie specjalistów epidemiologii z innych części kraju.
Jak dotąd tylko 1 proc. chorych górników i członków ich rodzin wymaga hospitalizacji. Teraz więcej pracowników kopalń ma trafiać do tzw. izolatoriów, by nie zakażać dalej m.in. własnych rodzin.
Zdaniem specjalistów trudno określić, skąd pod ziemią znalazł się wirus. Możliwy jest scenariusz, że górnik zaraził się od członka rodziny i przyniósł go do miejsca pracy. Zwraca jednak uwagę koncentracja zakażeń w kilku kopalniach. O rozprzestrzeniające się zakażenia i ewentualne konsekwencje wobec zarządu PGG zapytaliśmy Ministerstwo Aktywów Państwowych, które nadzoruje spółki górnicze.
„MAP od samego początku, w sposób ciągły monitoruje sytuację w kopalniach. Ministerstwo przygotowało pakiet informacji dla Głównego Inspektora Sanitarnego w zakresie zwalczania koronawirusa w kopalniach, specyfiki pracy w górnictwie oraz oczekiwaniu spółek w zakresie pomocy w związku z rozprzestrzenianiem się zakażeń. Na podstawie opracowanego materiału GIS przygotuje wytyczne dla kopalń” – czytamy w odpowiedzi resortu dla DGP.
Ze względu na wysoką liczbę zakażeń wstrzymano wydobycie w trzech kopalniach PGG (Jankowice – prawie 250 przypadków, Murcki-Staszic – 114 i Sośnica – 67).
Z ekonomicznego punktu widzenia przestój nie jest złą wiadomością dla spółki, która ma problemy ze zbytem surowca i której zwały przykopalniane pękają w szwach.
Kryzys zdrowotny to bowiem niejedyny problem PGG. Ubiegły rok spółka zamknęła stratą ok. 427 mln zł w związku z odpisami. W pierwszym kwartale tego roku PGG była ok. 180 mln zł pod kreską. Ma wysokie koszty wydobycia, węgiel z importu jest tańszy, a ciepła zima, a potem pandemia ograniczyły zapotrzebowanie ze strony elektrowni.
Według ostatnich danych Agencji Rozwoju Przemysłu zapasy węgla na koniec marca to ok. 7,6 mln ton, przy czym tylko w marcu przybyło na zwałach 0,6 mln ton, ponieważ kopalnie w dalszym ciągu wydobywają więcej węgla, niż sprzedają.
W połowie kwietnia zarząd PGG zaproponował załodze program antykryzysowy przewidujący m.in. 20-proc. redukcję wymiaru pracy oraz wynagrodzeń w okresie od maja do końca lipca, a także ograniczenie inwestycji. Związki nie chciały zgodzić się na cięcia bez całościowego planu dla spółki, zarząd zaś odpowiadał, że taki plan na razie jest niemożliwy, bo nieznane jest zapotrzebowanie na węgiel.
W piątek strony zawarły jednak porozumienie. Związki zgodziły się na cięcia wynagrodzeń w maju. Zarząd do 10 czerwca ma zaprezentować program funkcjonowania PGG do końca roku. – Jeżeli wtedy sytuacja będzie nadal taka, jaką dzisiaj mamy, i jeżeli program funkcjonowania spółki zostanie nam przedstawiony, możemy rozmawiać na temat dwóch kolejnych miesięcy (rozwiązań antykryzysowych – red.) – powiedział DGP przewodniczący Sierpnia 80 Bogusław Ziętek. Związki domagają się długofalowego planu, ponieważ obawiają się likwidacji najmniej rentownych kopalni PGG po zakończeniu programu ratunkowego pod koniec lipca.
Dzięki porozumieniu i innym działaniom oszczędnościowym, jak wyliczyła PAP, PGG ma zaoszczędzić w miesiąc blisko 200 mln zł. Z tego ok. 70 mln zł to przewidywana rekompensata w ramach rządowej tarczy antykryzysowej, 55 mln zł dadzą zmniejszone wynagrodzenia.
Według resortu aktywów państwowych spółka podjęła radykalne decyzje oszczędnościowe, „szczególnie w obszarze inwestycji”. Resort pytany przez DGP o dalsze losy przynoszącej straty PGG, odpowiedział, że „dalsze funkcjonowanie spółki zależy od sytuacji rynkowej i zapotrzebowania na węgiel kamienny”.