Przepisy pozwalają, by alternatywni sprzedawcy podnieśli stawki dla odbiorców indywidualnych. Ofertę dla gospodarstw domowych zaktualizowała już spółka obrotu PGNiG.
Przepisy pozwalają, by alternatywni sprzedawcy podnieśli stawki dla odbiorców indywidualnych. Ofertę dla gospodarstw domowych zaktualizowała już spółka obrotu PGNiG.
Rząd robi wszystko, by w wyborczym 2019 r. nie było podwyżek cen prądu dla gospodarstw domowych. Wpłynąć może jednak tylko na kontrolowane przez siebie cztery państwowe koncerny – PGE, Eneę, Energę i Tauron, które karnie zgłaszają oferty do zatwierdzenia Urzędowi Regulacji Energetyki.
– W przyszłym roku URE nie planuje, z tego, co wiem, podwyżek taryf dla gospodarstw domowych. To on decyduje o tym, czy mogą nastąpić czy nie – powiedział w wywiadzie dla RMF FM premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem prąd w hurcie zdrożał w ciągu roku o kilkadziesiąt procent.
PGNiG Obrót Detaliczny, który pozyskuje nowych klientów m.in. w ramach oferty Prąd i Gaz, przez ostatnie kwartały miał prawdopodobnie najlepszą na rynku ofertę na zakup energii – 24 gr za kWh. Jeden z naszych czytelników przesłał nam nowy cennik. Stawka rośnie z końcem roku do 40 gr, czyli o… 66,6 proc. Jak sprzedawca uzasadnia podwyżkę?
„Ceny sprzedaży energii elektrycznej w ofercie Prąd i Gaz są ściśle skorelowane z cenami zakupu na Towarowej Giełdzie Energii. Spółka stale dostosowuje swoją politykę kontraktacji, aby minimalizować wpływ rosnących kosztów zakupu na TGE” – czytamy w odpowiedzi przesłanej nam przez koncern. Spółka zaznacza, że od 16 października wprowadza ofertę z ceną o 3,8 proc. niższą niż przed miesiącem. To efekt lekkiej korekty cen na TGE.
„Nowy cennik będzie obowiązywać od 1 stycznia 2019 r. do 31 grudnia 2019 r. – w tym okresie obowiązuje gwarancja niezmiennej ceny. Dotyczy ona nowych umów oraz klientów, którym kończy się umowa zawarta w 2017 r.” – wyjaśnia PGNiG. I podkreśla, że jego oferta wciąż jest atrakcyjna w porównaniu z konkurencją, m.in. dlatego, że nie ma w niej opłaty handlowej. Nie ma też kar za zerwanie umowy.
Innym podmiotem, który również nie musi oglądać się na decyzje administracyjne, jest sprzedawca prądu dominujący w Warszawie – innogy. Jakie kroki planuje, jeszcze nie wiadomo. Nowy cennik ma być od nowego roku. – Innogy uważnie monitoruje sytuację i obserwuje ceny energii na rynku hurtowym, które są wyższe o ok. 50 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Decyzja co do ewentualnych podwyżek zostanie podjęta pod koniec roku – wyjaśnia Aleksandra Smyczyńska kierująca komunikacją w innogy Polska.
Zdaniem ekspertów naciski na koncerny energetyczne, by nie podnosiły cen prądu gospodarstwom domowym na 2019 r., to ruch przed wyborczym maratonem. Nie tylko bowiem podrożał węgiel, z którego w Polsce produkujemy 80 proc. energii elektrycznej. W górę poszły też prawa do emisji CO2 i zielone certyfikaty. – Nie wpłynęły do nas jeszcze żadne wnioski taryfowe na przyszły rok od przedsiębiorstw energetycznych – mówi nam Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE.
Według urzędu w gospodarstwach domowych mamy 14,9 mln odbiorców energii. Na koniec 2017 r. prawie 1,3 mln z nich korzystało z cenników wolnorynkowych, a więc bez taryfy zatwierdzonej decyzją prezesa URE.
Dlaczego część firm nie wnioskuje o zatwierdzenie taryf? W czerwcu 2001 r. ówczesny prezes URE opublikował stanowisko, według którego obowiązek taryfikacji miał wygasnąć 1 lipca 2007 r. Na to powołuje się m.in. innogy, które wygrało zresztą sprawę w sądzie administracyjnym.
W listopadzie 2007 r. nowy prezes URE Adam Szafrański, zwolennik uwolnienia rynku, wydał postanowienie zwalniające sprzedawców energii z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia, ale ówczesny premier Jarosław Kaczyński go odwołał. Przepisów do dziś nie zmieniono.
Resort energii liczy się ze wzrostem cen prądu. – Planujemy wprowadzenie pakietu rozwiązań osłonowych dla obywateli i odbiorców przemysłowych, zwłaszcza w branżach energochłonnych. Mogą to być ulgi w różnych opłatach, a nawet rekompensaty z tytułu wzrostu cen emisji CO2 – powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski zadeklarował przygotowanie programu wsparcia do końca roku. Na nasze pytania w tej sprawie ministerstwo nie odpowiedziało.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama