– Samorządy, które przeprowadziły przetargi na energię jeszcze w pierwszej połowie roku, uzyskały podwyżkę rzędu 20–30 proc. A te, które zrobiły to we wrześniu czy w październiku, uzyskały już wzrosty na poziomie 70 proc. – zwrócił uwagę Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Z naszych rozmów z samorządowcami wyłaniają się dwie główne strategie działania. Pierwsza zakłada, że trzeba pomyśleć o podwyżkach lokalnych opłat. Czyli, aby na rachunki za prąd „zrzucili się” mieszkańcy. Zwłaszcza że – zgodnie z dotychczasowymi zapowiedziami Ministerstwa Energii (ME) – klienci indywidualni oraz małe i średnie firmy będą mogli liczyć na rekompensaty.
Druga opcja zakłada politykę „zero podwyżek” dla mieszkańców, co jednak wiąże się z cięciami w inwestycjach lub obniżeniem poziomu świadczenia usług publicznych, np. rzadszym kursowaniem metra.
– Ze spółkami komunikacyjnymi działamy w oparciu o długoterminowe umowy, w których określona jest opłata za tzw. wozokilometry. Je także dotkną podwyżki, będą więc dążyć do tego, aby podnieść te stawki. Więc trzeba będzie zdecydować, czy dołożyć z miejskiego budżetu, i zachować dotychczasową jakość usług, czy zostawić finansowanie na tym samym poziomie i stracić na jakości – mówi jeden z urzędników stołecznego ratusza.
W samorządach obecnie trwa kwerenda – czy, gdzie i w jakim zakresie konieczne będzie wprowadzenie podwyżek. Jeśli już, to najczęściej wskazuje się na komunikację miejską.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie szacuje, że koszty energii wykorzystywanej w komunikacji miejskiej wzrosną o ok. 13 mln zł. – MPK świadczy usługę przewozową na podstawie umowy z miastem i nie decyduje o wzroście cen biletów. Są to kompetencje Rady Miasta Krakowa – zastrzega Małgorzata Tabaszewska z magistratu. Ale pojawiły się doniesienia, że krakowscy urzędnicy rozmawiają z radnymi o zmianach taryf – chodzi np. o podwyższenie ceny biletów jednorazowych z 3,8 do 4 zł oraz likwidację miesięcznych biletów na jedną (37 zł) oraz dwie linie (cena 53 zł). Alternatywą byłby jeden bilet miesięczny na wszystkie linie za 65 zł.
To samo może się zadziać w regionalnych kolejach, z których korzystają miliony pasażerów rocznie.
– Reakcje na ewentualne podwyżki cen energii w 2019 r. są we wstępnej fazie planowania. Będą dotyczyć transportu kolejowego, tj. Przewozów Regionalnych – mówi ostrożnie Remigiusz Małecki, rzecznik prasowy marszałka woj. lubelskiego.
Nieciekawie wygląda sytuacja w Kolejach Mazowieckich. PKP Energetyka zaproponowała wzrost stawki z 255 do 470 zł/MWh. Gdyby taka cena obowiązywała przez cały 2019 r. (obecne umowy KM wygasną z końcem sierpnia), oznaczałoby to wzrost rachunków za prąd o ok. 71,6 mln zł, czyli aż 68 proc. – Trudno sobie wyobrazić pokrycie takiej zwyżki. Pozostałe spółki kolejowe staną przed tymi samymi problemami – WKD, SKM, tramwaje w miastach. To jest wyzwanie o charakterze kryzysu na dużą skalę – stwierdził marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik podczas ostatniej Komisji Wspólnej.
Koleje Mazowieckie przyszykowały symulacje podwyżek cen biletów. I tak np. cena biletu relacji Warszawa Gdańska – Mława (124 km) wzrosłaby z 26,30 zł do 30,51 zł. A biletu miesięcznego na tej trasie z 473 zł do 549 zł. Generalnie jednorazowe bilety zdrożałyby o kilka złotych, a miesięczne o kilkadziesiąt. – Nasza symulacja dotyczy najczarniejszego scenariusza, będziemy robić wszystko, by się nie spełnił – słyszymy w Kolejach Mazowieckich.
W Wodach Polskich – państwowej jednostce, która zatwierdza od niedawna taryfy za wodę i ścieki przedkładane przez gminy – pojawiły się obawy, że samorządy masowo zaczną składać wnioski o podwyżki. – W mniejszych gminach energia elektryczna stanowi nawet 30 proc. ceny wody i ścieków – mówi jeden z włodarzy.
Spółka wodociągowo-kanalizacyjna ma prawo złożyć do organu regulacyjnego wniosek o zmianę dotychczas obowiązującej taryfy na podstawie ustawy z 7 czerwca 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Zawarty tam art. 24j stanowi, że zwłaszcza w przypadku „udokumentowanych zmian warunków ekonomicznych” można wnioskować o zmianę taryfy. Więc można się spodziewać, że jak tylko pojawią się nowe taryfy, Wody Polskie będą miały pełne ręce roboty.
Ministerstwo Energii dostrzega problem samorządów, ale nie ma dla nich żadnej oferty, aby zrekompensować ich straty. Wskazano na ogólne działania, np. plan wprowadzenia większego obliga giełdowego, by nie dochodziło do manipulowania ceną na Towarowej Giełdzie Energii (nowela ustawy Prawo energetyczne czeka na podpis prezydenta), interwencje na szczeblu unijnym (np. wezwanie do zwołania Komitetu ds. Zmian Klimatu złożone na ręce komisarzy unijnych) czy kończące się prace nad programem rekompensat dla mieszkańców i firm. W przypadku samorządów resort jedynie naciska na główne spółki energetyczne, by „jeszcze raz przeanalizowały sytuację rynkową” i renegocjowały ceny. Tyle że to nie dotyczy tych samorządów, które są po przetargach.
Jak ustaliliśmy, 19 grudnia dojdzie do spotkania strony rządowej i samorządowej w celu omówienia sytuacji. Na spotkanie zaproszony ma być prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który miałby przedstawić efekty analiz wahań cen energii pod kątem niedozwolonych zachowań.