Po naszych publikacjach Ciech zaczął żądać od dostawców antracytu deklaracji , że surowiec nie pochodzi z okupowanej części Zagłębia Donieckiego – ustalił DGP.
Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że do zakładów Ciechu kontrolowanego przez KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments trafiał antracyt z okupowanego przez Rosjan Donbasu. Proceder opisujemy w DGP od ponad roku. Efektem było nałożenie przez USA w styczniu 2018 r. sankcji na niektórych bohaterów naszych tekstów, co – jak nieoficjalnie ustaliliśmy w amerykańskich źródłach dyplomatycznych – stało się właśnie po naszych publikacjach.
Ciech także nie przeszedł obojętnie wobec tych informacji. Jak dowiedział się DGP, spółka pod lupę wzięła swoich dostawców, pośredników w handlu węglem. Spółka zażądała od nich deklaracji, że towar naprawdę pochodzi z Rosji. Donbaski antracyt jest jednak wyposażany w Rosji w dokumenty potwierdzające jego rzekomo rosyjskie pochodzenie. Proceder kontroluje Serhij Kurczenko, były skarbnik Wiktora Janukowycza, na co jego Gaz-Aljans otrzymał zielone światło z Kremla. Jeśli w papierach przewoźnika RŻD Łogistika producenta brak, kraj pochodzenia jest nieznany, zaś w charakterze stacji załadunku widnieje np. Gukowo na granicy z samozwańczą Ługańską Republiką Ludową, surowiec pochodzi z okupowanej części Ukrainy.