- Tej zimy nikomu węgla nie zabraknie - zapewnił Tchórzewski.
O braki węgla w składach i związane z tym długie terminy realizacji zamówień minister był pytany podczas wizyty na pilotażowym projekcie PGNiG szczelinowania hydraulicznego pokładu węgla w Gilowicach w woj. śląskim. - Węgiel jest, tylko jest problem z dowozem - zaakcentował.
- Rzeczywiście spiętrzyły się w Polsce różnego typu działania, które wymagają dowozu kruszywa. W bardzo szybkim tempie w drugim półroczu przyspieszyły roboty drogowe, a także roboty kolejowe, a jednocześnie jesień, więc uzupełnianie zapasów węgla - to wszystko spowodowało, że pani premier powołała międzyresortowy zespół koordynacyjny, żeby dowożone było to, co w danym momencie być powinno, aby gospodarka normalnie funkcjonowała - wyjaśniał.
Przyznał, że były związane z tym sytuacje kryzysowe - zagrożenie zatrzymania pracy niektórych kopalń wobec wyczerpywania się miejsca na przykopalnianych zwałach.
- Natomiast po powołaniu zespołu międzyresortowego na każdy tydzień jest dokładnie przygotowane, gdzie musi zostać dowieziony węgiel, gdzie muszą zostać dowiezione kruszywa, które pociągi, jakie pierwszeństwo, kiedy nawet trzeba poprosić o wstrzymanie pociągów osobowych i uruchomienie komunikacji autobusowej, by pociągi towarowe mogły też przejechać - mówił Tchórzewski.
Odnosząc się do sugestii, że indywidualni klienci czekają długo na węgiel przed kopalniami, które nie sprzedają go, minister uznał, że "powstała trochę psychoza braku węgla".
- Z danych, które mam, tego węgla dla ludności produkujemy mniej więcej taką samą ilość. Nic się nie stało w zakresie węgla konsumpcyjnego - podkreślił.
Wskazał, że ze wstępnej analizy wynika, że w trzech pierwszych kwartałach br. węgla opałowego sprzedano o 150 tys. ton więcej, niż w tym samym okresie roku ubiegłego.
Przypomniał przy tym, że węgiel opałowy mniej więcej w połowie pochodzi z krajowego wydobycia, a w połowie z importu. - Tutaj też pewne zacięcia były na granicy rosyjskiej, jeśli chodzi o węgiel rosyjski – trochę nam te słynne manewry sprzed trzech tygodni zatrzymały część dowozu węgla i zostało to troszeczkę przez węglowców wykorzystane - uznał.
- Chcę mocno zdementować: tej zimy nikomu węgla nie zabraknie. Jeżeli go się już więcej sprzedaje, niż w ub. roku, stało się to też dobrym dopingiem dla tych, którzy zajmują się handlem, aby więcej zamówić, jeżeli chodzi o import. Więc myślę, że w okresie zimowym będziemy mieli nadwyżki - skonkludował minister energii.