To historyczna decyzja, bo najpoważniejsze podejście do energetyki jądrowej Polska pamięta z końcówki lat 80., czyli zarzuconej budowy Żarnowca.

Jak Polska chce wesprzeć elektrownię jądrową?

Premier Donald Tusk skomentował decyzję KE, że teraz „budowa będzie mogła ruszyć z kopyta", dodając, że zabezpieczonych jest na to 60 mld zł, z czego 4 mld mają być uruchomione jeszcze w tym miesiącu. Zgoda Komisji Europejskiej była konieczna, ponieważ budowa jest niemożliwa bez wydatnej pomocy państwa, a Polska chciała wspierać ją nie tylko zastrzykiem gotówki, ale też gwarancjami państwa na 100 proc. długu zaciągniętego przez Polskie Elektrownie Jądrowe oraz za pomocą kontraktu różnicowego, który ma zagwarantować stabilność cen energii i opłacalność projektu. Zgodnie z komunikatem rządu „decyzja zapadła w krótkim czasie i zgodnie z oczekiwaniami strony polskiej”. Przed zamknięciem tego wydania DGP szczegóły porozumienia nie były jeszcze znane. Miłosz Motyka, minister energii, anonsując decyzję komisji, która otwiera drogę do finansowania największego polskiego projektu energetycznego, skomentował: „Energetyka jądrowa stanie się fundamentem polskiego bezpieczeństwa elektroenergetycznego i motorem dla naszego rozwoju gospodarczego. Już dziś jesteśmy 20. gospodarką świata. Z atomem możemy sięgnąć jeszcze dalej”.

Na co zgodziła się Komisja Europejska?

O tym, czy te słowa zostaną na papierze, na którym są wydrukowane, zdecyduje wiele czynników, w tym także te dotyczące warunków pomocy publicznej. To, jak opłacalna będzie elektrownia jądrowa, zależy m.in. od tego, na ile jej praca będzie musiała być regulowana w zależności od sytuacji na rynku energii, w tym ilości energii z OZE. Dyskutowanym długo czynnikiem był kontrakt różnicowy, czyli dwustronna umowa na eksploatację elektrowni. Okres, na który zostanie ona zawarta, został zmniejszony z 60 do 40 lat (czyli zgodnie z cyklem spłaty zadłużenia), ma uwzględnić włączenie do rozliczeń rynków długoterminowych, a także zakłada „możliwość elastycznego dostosowania produkcji, jeśli będzie to ekonomicznie i technicznie uzasadnione”. KE podkreśliła, że "projekt, w ramach którego elektrownia otrzymuje wynagrodzenie za gotowość do wytwarzania energii elektrycznej, a nie za jej rzeczywistą produkcję, pomaga ograniczyć zakłócenia i zapobiega wypieraniu energii odnawialnej, wspierając bardziej wydajny i zdekarbonizowany system elektroenergetyczny".

Co z nadzwyczajnymi zyskami z atomu?

Po południu ministerstwo energii informowało także, że „przyjęty model zapewnia inwestorowi przewidywalne przychody, a jednocześnie chroni odbiorców. Wprowadzono mechanizm dzielenia nadzwyczajnych zysków, które – jeśli wystąpią – trafią bezpośrednio do budżetu państwa i będą mogły finansować zadania publiczne”. Do 30 proc. produkcji energii z elektrowni jądrowej ma być sprzedawane w ramach aukcji PPA, a pozostałe 70 proc. trafi na rynki zorganizowane, czyli giełdy. Cena wykonania została przyjęta na poziomie poniżej 500 zł za MWh. Polska zobowiązała się również do zapewnienia, że PEJ będzie prawnie i funkcjonalnie niezależna od innych głównych operatorów na polskim rynku energii elektrycznej.

Elektrownia ma mieć moc 3750 MW, a jej start jest przewidywany na drugą połowę lat 30. O zgodę na pomoc publiczną Polska wystąpiła do Komisji Europejskiej we wrześniu zeszłego roku.