- Szukamy start-upów. Ale nie takich, które pozwolą nam zbudować nową elektrownię - mówi w wywiadzie dla DGP Jarosław Broda, wiceprezes zarządu Tauron Polska Energia ds. zarządzania majątkiem i rozwoju.
ikona lupy />
Jarosław Broda, wiceprezes zarządu Tauron Polska Energia ds. zarządzania majątkiem i rozwoju / Dziennik Gazeta Prawna
Czy „innowacje” nie jest słowem kluczem, które ma otworzyć wszystkie drzwi? Czy one realnie przekładają się na działania w energetyce?
Poświęciliśmy ostatni rok na budowanie całego ekosystemu innowacyjnego firmy. W ubiegłym roku zrobiliśmy pierwszą przymiarkę do zdefiniowania problemów, z którymi się mierzymy. Teraz formalizujemy to w postaci strategicznej agendy badawczej, żeby pokazać otoczeniu, w jakim kierunku zmierza Grupa Tauron. Dokładne zdefiniowanie naszych problemów i ambicji służy np. rozpoczętemu w zeszłym roku programowi Pilot Maker, który nastawiony jest na współpracę ze start-upami. Po pierwszym naborze podpisaliśmy 14 umów na uczestnictwo w tym programie akceleracyjnym. W ubiegłym roku aplikowaliśmy też do PBSE (grant Narodowego Centrum Badań i Rozwoju), w którym proponowaliśmy wiele programów badawczych, realizowanych z wiodącymi ośrodkami naukowymi. Niedawno okazało się, że Tauron uzyskał dofinansowanie do ośmiu projektów i tym samym zagospodarowaliśmy 30 proc. budżetu całego programu. Jak widać działamy całościowo.
Niezwykle ważnym elementem jest wpięcie innowacji w biznes. Nie wymyślamy abstrakcyjnych rzeczy – poszukujemy odpowiedzi na konkretne potrzeby klientów i konkretnych narzędzi, by je spełnić.
Czyli?
Realizujemy projekty z instytucjami badawczymi, jak np. produkcja syntetycznego gazu ziemnego (ang. Synthetic Natural Gas, SNG) z wykorzystaniem CO2 albo poligen, by zgazowywać lokalne zasoby energetyczne, takie jak śmieci i biomasę. Kolejna sprawa to współpraca ze start-upami. Oczywiście nie będziemy szukać takiego, który np. wymyśli nam, jak zbudować nową elektrownię, ale możemy szukać takiego, który zaprojektuje na przykład tani i efektywny system automatycznego odczytywania danych z naszych liczników analogowych.
Według jakich kryteriów będziecie wybierać start-upy?
Podstawowym kryterium jest dopasowanie do potrzeb naszego biznesu oraz jakość proponowanego rozwiązania i zespołu. Pracujemy ze start-upami w ramach programu PARP, który wygraliśmy jako jedyna firma z energetycznej czwórki. Wybraliśmy firmę, która stale współpracuje ze start-upami i to ona nam zaprojektowała program inkubacji. My dostarczyliśmy audyt naszych potrzeb oraz ekspertów do weryfikacji rozwiązań.
Powołaliśmy też spółkę celową – Tauron Magenta, która jest narzędziem do opracowywania nowych strategicznych biznesów w spółkach Grupy Tauron. Magenta jest także po to, by docelowo pracować ze start-upami.
Gdy znajdziemy interesujący projekt, to poszukamy niezbędnego finansowania, tworząc fundusz inwestycyjny, np. w ramach programu realizowanego przy współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju.
Czy dopuszczacie możliwość, żeby twórcy start-upów zachowali nad nim kontrolę?
Jako firma nie będziemy pewnie wchodzić bezpośrednio w takie projekty kapitałowo. Tak jak napisaliśmy, w strategii planujemy powołanie funduszu corporate venture capital, który zwykle przejmuje pakiety mniejszościowe, by zachęcić przedsiębiorcę do aktywnego rozwijania własnego biznesu. Na początkowym etapie, czyli w naszym programie Pilot Maker, nie będziemy obejmować w ogóle udziałów w start-upach, bo nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy proponowane przez nie rozwiązania są dla nas optymalne. Oprócz obejmowania udziałów możliwe jest oczywiście, że któraś z tych firm rozwinie się i wówczas będziemy mieć z nią normalne relacje handlowe.
Innowacje to też elektromobilność. Pierwszy krok to transport publiczny, celem jest milion aut elektrycznych w Polsce za dekadę. To wyzwanie nie tylko dla budowniczych infrastruktury, ale także dla sieci.
Rozbudowa sieci dystrybucyjnej szybkich ładowarek, szczególnie tych autobusowych o dużej mocy, to ogromne wyzwanie. Ważne jest, by w tym programie brać pod uwagę całość kosztów. Dlatego w projekcie ustawy o elektromobilności jest propozycja, by miasta ustalały z dystrybutorami optymalne rozmieszczenie infrastruktury ładowania, także pod kątem lokalizacji sieci. Dość naturalnym pomysłem jest wspieranie systemu szybkich ładowarek bateriami. Dopuszczenie możliwości wprowadzania systemów baterii do systemów dystrybucyjnych mogłoby otworzyć ciekawy rynek i pozwolić na optymalizację działań sieci w niektórych miejscach. Oczywiście baterie nie są tanie, rozwiązanie technicznie nie jest proste, ale technologia ewoluuje.
Do końca maja ustawa o elektromobilności będzie konsultowana. Czy pana zdaniem zachęty dla potencjalnych kupców elektrycznych aut, czyli zwolnienie z akcyzy, darmowe parkowanie czy jazda buspasem, wystarczą?
W Warszawie jazda buspasem chyba może być zachętą. Lepiej zacząć szukać rozwiązań i potem je modyfikować, bo nigdy na dzień dobry nie znajdziemy propozycji kompleksowych i idealnych. Po prostu od czegoś zacznijmy, ustawa jest dobrym początkiem, bo oferuje szeroką paletę zachęt.
Przed kilkoma tygodniami Tauron i Grupa Azoty podpisały list intencyjny dotyczący budowy instalacji do zgazowania węgla na powierzchni. Jak najprościej wytłumaczyć, po co nam to?
Produkcja gazu z węgla na powierzchni pozwala otrzymać paliwo, z którego Grupa Azoty może produkować potem, np. amoniak. Przy racjonalnych cenach gazu i węgla i dużej zmienności na rynku amoniaku czy metanolu ten projekt może być rentowny.
Długoterminowo możemy zagospodarować całkiem spory wolumen naszego węgla, głównie z kopalni Janina, czyli ok. 1 mln ton rocznie. Możemy wejść w technologię, która może być przyszłościowym rozwiązaniem dla wytwarzania energii. A gdy nasi partnerzy będą gotowi do długoterminowego związania się z nami kontraktem, mamy szansę wejść w rentowny biznes. Na teraz nie ma jednak jeszcze ostatecznej decyzji o zaangażowaniu kapitałowym Tauronu w tym projekcie.