Jak nie wiadomo o co chodzi – chodzi o pieniądze. To powiedzenie pasuje do górnictwa jak ulał. Dlaczego? Bo choć kopalnie szorują po dnie, ich straty są głębsze niż ich poziomy wydobywcze, większość traci płynność finansową, a niektórzy prezesi zastanawiają się, skąd wziąć pieniądze na wypłaty dla załóg, to górniczym związkom zawodowym włączyła się piosenka Steni Kozłowskiej „Daj, daj, daj, nie odmawiaj, daj; to, co masz najlepszego daj”. Czy ja się dziwię? Ja się niczemu już chyba nie dziwię.
„Czternastka” jest częścią wynagrodzenia. Jeśli więc w Katowickim Holdingu Węglowym nie została zawieszona, a jej wypłata jest częścią umowy o pracę – powinna być wypłacona. Z drugiej jednak strony Holding nie ma już prawie pieniędzy na kolejne wypłaty pensji. Może więc trochę empatii? Chodzi bowiem o ok. 100 mln zł (14 mln zł dwa tygodnie temu powędrowało na konta pracowników KHW, którzy dostali po 1000 zł). Spór zbiorowy, nawet jeśli słuszny, nie poprawi sytuacji KHW. A jeśli dojdzie do eskalacji protestów, problemy mogą być tylko większe.
Inaczej jest w przypadku dwóch pozostałych firm z tej górniczej „wielkiej trójki”. Polska Grupa Górnicza, która powstała 1 maja 2016 r. na gruzach Kompanii Węglowej, przejmując jej kopalnie, podpisała w kwietniu ze stroną społeczną porozumienie. Wynika z niego, że z powodu trudności finansowych na dwa lata wypłata „czternastki” zostaje zawieszona. Dodam, że zarząd proponował bardziej radykalne cięcia dotyczące m.in. „Barbórki” czy deputatu węglowego, jednak nie spotkały się one z uznaniem strony społecznej. Kompromisem było więc zawieszenie czternastej pensji, ale warunkowe. Jednym z punktów porozumienia był zapis o tym, że jeśli sytuacja PGG wcześniej się poprawi, to można wrócić do rozmów o „odwieszeniu” świadczenia przed upływem dwóch lat.
PGG w ubiegłym roku od momentu powstania odnotowała ponad 300 mln zł straty netto. Obcięła wydatki na inwestycje o 36 proc. Wydobycie w jej kopalniach spadło o 20 proc. Jednak od października do grudnia spółka konsekwentnie wykazywała zysk. Jej sukces, choć pozorny, jest bardzo potrzebny, bo to ona do końca marca ma przejąć upadający Holding. Tyle, że medal ma dwie strony. Skoro są zyski, to znaczy, że jest lepiej. A jak jest lepiej, to „czternastka” powinna zostać odwieszona. Trudno się tu nie zgodzić ze związkową logiką, skoro w porozumieniu z 2016 r. czarno na białym jest stosowny zapis na ten temat.
I nieważne, że w PGG na „czternastkę” potrzeba 200 mln zł (ona zatrudnia ponad dwa razy więcej ludzi niż KHW). Moja racja jest najmojsza. Koniec. Kropka.
Jeszcze ciekawiej jest w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie z powodu kryzysu we wrześniu 2015 r. zawieszone zostały na trzy lata wypłaty nie tylko „czternastki”, ale i deputatu węglowego, co miało pozwolić spółce zaoszczędzić w tym okresie niemal dwa miliardy (!) złotych.- Zapisy tego porozumienia nadal obowiązują w niezmienionej treści. Dzięki odpowiedzialnej postawie naszych partnerów społecznych i wyrzeczeniom załogi udało się spółce przetrwać największy kryzys, przy pełnej świadomości dalszych wyzwań stojących przed JSW – mówi mi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Z tego właśnie powodu firma postanowiła nagrodzić załogę wypłatą jednorazowej nagrody. Może sobie na to pozwolić, bo jej wyniki znacznie się poprawiły, wyprzedała sporą część majątku, zamyka najsłabsze kopalnie. No i węgiel koksowy, którego jest największym producentem w UE, osiąga niepamiętane od lat rekordy ceny. I choć nawet minister energii, Krzysztof Tchórzewski, zaleca spółce „pewną ostrożność”, to wypłata jednorazówki będzie.
- Nagroda ma charakter uznaniowy, a o jej wysokości decydować będzie kierownictwo poszczególnych zakładów spółki, biorąc pod uwagę ocenę wykonania obowiązków i zadań służbowych przez pracownika – mówi rzeczniczka JSW.
A potem, prędzej czy później, w naszym kochanym górnictwie wróci stara, smutna prawda Kononowicza: „żeby nie było niczego”.