Decyzją poprzedniego rządu wiek emerytalny w Kanadzie (jednakowy dla kobiet i mężczyzn) miał być stopniowo wydłużany, do 67 lat. Obecny rząd postanowił powrócić do niższego wieku emerytalnego – 65 lat, wbrew trendowi wybranemu przez wiele innych krajów.

Rząd Stephena Harpera w 2012 roku podjął decyzję o stopniowym wydłużaniu wieku emerytalnego, które miało się rozpocząć dopiero w 2023 r. Argumentował, że ludzie żyją coraz dłużej, więc dobrze jest dłużej pracować i zbierać dodatkowe oszczędności emerytalne. Oznaczałoby to oszczędności dla budżetu, z którego wypłacana jest pierwszofilarowa część kanadyjskich emerytur. Decyzje podjęte cztery lata temu wpisywały się w szerszy trend obecny w krajach rozwiniętych.

Jednak obecny premier Justin Trudeau zapowiedział, że jego rząd wycofuje się z przesunięcia wieku emerytalnego. Decyzje poprzednich władz Trudeau nazwał "uproszczonym rozwiązaniem złożonego problemu, które nie będzie działać". Zamiast opóźniania emerytury Trudeau proponuje, na razie bez dokładnych szczegółów, szerszą strategię. Jego rząd planuje ożywiać gospodarkę wielkimi inwestycjami infrastrukturalnymi, ale też zamierza promować zdrowy styl życia i działalność na rzecz wykorzystywania współpracy osób starszych z młodszymi, korzystania z mentorów.

Kanadyjskie media nie podają szczegółów, ale w europejskiej prasie gospodarczej od lat chętnie podaje się przykład Niemiec i wykorzystywania doświadczonych pracowników, a także tworzenia partnerskiej współpracy starszych mentorów z początkującymi pracownikami w firmach. Tego typu plany mają m.in. Deutsche Bahn, Daimler AG czy Bosch.

Wielu kanadyjskich ekspertów krytykuje decyzje rządu, ale zgodnie ocenia, że leżą one w interesie najuboższych emerytów. Cytowany przez portal Huffingtonpost.ca ekspert instytutu C.D. Howe podkreślał, że decyzja rządu ochroni najuboższych, którzy między 65 a 67 rokiem życia bez emerytury musieliby korzystać z pomocy społecznej. Inni wskazywali, że przywrócenie wcześniejszego wieku emerytalnego przyniesie korzyści samotnym kobietom po 65. roku życia, z których co trzecia żyje w biedzie.

Jest tak, choć kanadyjskie kobiety w większości pracują przez całe życie, a 9 proc. z nich – nawet w wieku emerytalnym. Przedstawione niedawno dane statystyczne dają wgląd, jak zmieniał się rynek pracy przez ostatnich 40 lat. O ile obecnie ok. 90 proc. Kanadyjek, które ukończyły 65 lat, pracowało w ciągu swojego życia, to w 1976 r. lata pracy miało za sobą tylko 58,4 proc.

Obecnie emerytura nie oznacza braku aktywności. Dzisiejsze Kanadyjki w wieku 65 lat statystycznie mają przed sobą jeszcze ponad 21,5 roku życia. 33 proc. z nich pracuje jako wolontariuszki. Aż 62 proc. należy do rozmaitych organizacji, od klubów książki po grupy zainteresowań, 69 proc. korzysta z internetu, a 37 proc. z mediów społecznościowych. Tę aktywność dobrze tłumaczy niezły stan zdrowia: prawie połowa Kanadyjek w wieku emerytalnym pięć razy dziennie je warzywa i owoce, a 43 proc. z nich uprawia jakąś formę aktywności fizycznej.

Kanadyjski rząd nie sprecyzował jeszcze, jak ma wyglądać zachęcanie do zdrowego stylu życia czy też wykorzystywanie partnerstwa doświadczonych emerytów i młodych pracowników. Część opinii w kanadyjskiej prasie wskazuje, że za przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego zapłacą swoimi podatkami młodzi ludzie. Cytowany przez portal Huffingpost.ca ekspert instytutu C.D. Howe wskazywał, że rząd może sfinansować wydatki emerytalne lekką podwyżką podatku HST (odpowiednika VAT), podwyżkami podatków od wynagrodzeń, a także cięciami budżetowymi.

Kiedy tworzono kanadyjski pierwszy filar, Old Age Security (OAS), wiek uprawniający do pobierania fundowanej przez budżet emerytury wynosił 70 lat. Wówczas średnia życia dla kanadyjskich kobiet wynosiła 76 lat, a dla mężczyzn – 69 lat. Dopiero w 1965 r. wiek uprawniający do pobierania emerytury obniżono do 65 lat.

Niemniej kanadyjski rząd musi znaleźć źródła finansowania emerytur. O ile bowiem w 2011 r. na emerytury przeznaczano 38 mld dolarów kanadyjskich rocznie, o tyle w 2030 r. ta kwota wzrośnie do 108 mld dolarów. O ile w 2010 r. na jednego emeryta przypadało 4,4 osób pracujących, to w 2030 r. ta relacja będzie wynosić 2,2 do jednego.