Deputat węglowy, czyli uprawnienie do określonej ilości bezpłatnego węgla rocznie, to bardzo stare uprawnienie górnicze, przysługujące tradycyjnie zarówno pracownikom, jak i emerytom czy rencistom górniczym. Wynika z układów zbiorowych pracy lub porozumień wewnątrz spółek.
Realizacja tego obowiązku to jednak wielomilionowe koszty dla spółek węglowych, stąd w ostatnich latach działania części z nich na rzecz ograniczenia lub likwidacji tego świadczenia. Jednocześnie ekwiwalenty deputatu części z uprawnionych wypłaca ZUS. W efekcie znaczna grupa spośród ok. 250 tys. emerytów górniczych nie dostaje dziś tego świadczenia, a pozostała część, głównie z mniejszych spółek i likwidowanych kopalni, dostaje – wyliczane i przekazywane na różne sposoby (w naturze, czyli węglu, lub w ekwiwalencie pieniężnym).
Podczas środowej konferencji prasowej w Katowicach posłowie Platformy Krzysztof Gadowski i Paweł Bańkowski zrelacjonowali swoje czwartkowe wystąpienia w tej sprawie i wcześniejsze działania ws. deputatów.
Gadowski powiedział, że napisał interpelację do ministra infrastruktury z pytaniem o inną grupę zawodową - kolejarzy, których prawo do deputatu węglowego jest realizowane ze środków budżetu państwa. Przygotowuje też pytanie do Biura Analiz Sejmowych. Pytany przez dziennikarzy, czego oczekuje od rządu odpowiedział, że jak najszybszego zajęcia się sprawą - aby rząd „w jakiś sposób przystąpił do realizacji tego, co należy się emerytom”.
Odnosząc się do skali problemu poseł podkreślił, że sprawa obejmuje ponad 300 tys. zainteresowanych osób, dla których łączny koszt wypłat świadczeń (według wcześniejszych zasad) wyniósłby łącznie ok. 500 mln zł.
Nawiązując do sejmowych wypowiedzi Tobiszowskiego Gadowski m.in. przytoczył podaną przez wiceministra kwotę ok. 159 mln zł, którą w tym roku budżet państwa przeznaczy na realizację tego świadczenia poprzez ZUS oraz dotacje dla spółek. Zaznaczył, że w przyszłym roku w projekcie budżetu państwa na ten cel przewidziano ok. 181 mln zł (niezależnie od środków budżetowych, gdy wszystkie węglowe spółki wypłacały jeszcze deputaty emeryckie, ich łączne wydatki na ten cel wynosiły ok. 388 mln zł.).
„Budżet państwa dzisiaj ma zabezpieczone pieniądze na to – 180 mln zł. To nie może być tak, że to dostają tylko te osoby, których część kopalni czy kopalnia jest zlikwidowana i oni otrzymują. Trzeba problem rozwiązać również z innymi. Dzisiaj piłeczka leży po stronie koalicji rządzącej” - uznał.
Jego zdaniem „diabeł tkwi w szczegółach”, bo nie wiadomo np., „kto to są te osoby uprawnione”. „Czy są to też osoby, które zostały dzisiaj pozbawione (świadczenia – PAP) – zgodnie z prawem” - pytał Gadowski. „Będziemy się domagali, żeby ten temat też został zamknięty, żeby sprawiedliwości stało się zadość” - deklarował wyjaśniając, że chodzi m.in. o objęcie świadczeniem zarówno emerytów z kopalń likwidowanych, jak i nadal pracujących.
Pytany o postulowane przez Platformę założenia specustawy poseł ocenił, że „dobry kierunek jest w tym temacie” oraz że „trudno dzisiaj jednoznacznie narzucać ministrowi jego rozwiązania”.
„Niech nam przedstawi, niech pokaże na stole swój projekt, żebyśmy mogli się do niego odnieść, bo dzisiaj w jego rękach jest budżet” - mówił Gadowski. Wskazał, że „na dzisiaj” posłowie PO nie mają propozycji, bo zdają sobie sprawę „ile to kosztuje”. „Chcemy zobaczyć wyliczenia ministra i propozycje. Swoją propozycję stworzymy na pewno” - zapowiedział.
Na pytanie czy założenia specustawy powinny wiązać się ze wzrostem poziomu finansowania emeryckich deputatów górniczych z budżetu Gadowski odpowiedział: „chyba, że minister powie tak: stać nas np. na 200 mln zł, my to rozkładamy jednolicie, dzielimy to w miarę sprawiedliwie na te osoby, po tyle i tyle – tak też może być”.
„Tu mamy dodatkowe świadczenia, to są dodatkowe obciążenia dla budżetu, ale z drugiej strony mówimy – jest podatek bankowy, jest podatek od hipermarketów, mówimy o większej ściągalności podatków. Być może w tej całej puli również Prawo i Sprawiedliwość uwzględni i górników i emerytów” - ocenił poseł PO. „Być może tu trzeba będzie zredukować jakąś ilość tego ekwiwalentu, żeby objąć grupę, być może wszystkich” - mówił w innym momencie.
Odnosząc się do sugestii dziennikarzy, że w poprzedniej kadencji Sejmu nie było woli politycznej zajęcia się sprawą poseł przekonywał, że „nie było czasu, żebyśmy zajęli się tą sprawą, bo były tematy pilniejsze” (wymienił tu np. program naprawy Kompanii Węglowej), a także, że „okres kampanii nie był sprzyjający, by można było to dopracować”.
Wcześniej mówił też, że „sprawa była uporządkowana na pierwszy rzut oka, do kiedy nie pojawiły się trudności związane z sytuacją ekonomiczną spółek węglowych”, a dyskusja rozpoczęła się pod koniec 2014 r., kiedy spółki zaczęły zawieszać lub likwidować to świadczenie.
Wiceminister Tobiszowski 14 stycznia mówił w Sejmie, że głównym zamiarem specustawy będzie ujednolicenie kryteriów wypłaty deputatów. Przyznał, że wobec obecnego zróżnicowania zasad ich wypłacania, nie będzie prawdopodobnie możliwe zrobienie „takiego systemu, który będzie zadowalał kwotowo wszystkich”.
W środę PAP zwróciła się do ministerstwa energii z pytaniami m.in. o perspektywę prac nad projektem specustawy.