Z najnowszych danych ZUS wynika, że dwie trzecie kobiet dostaje emeryturę do 3 tys. zł, tymczasem trzy czwarte mężczyzn otrzymuje świadczenia powyżej tej kwoty.

Z opublikowanego na stronach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych raportu „Struktura wysokości świadczeń wypłacanych przez ZUS po waloryzacji w marcu 2023 roku” wynika, że polski system emerytalny mocno polaryzuje się nie tylko ze względu na płeć świadczeniobiorców, lecz także stan kont emerytalnych.

Analizując wysokość świadczeń po ostatniej marcowej podwyżce (o 14,8 proc.), ZUS wskazał, że 65,5 proc. kobiet pobiera emeryturę do 3 tys. zł, powyżej tej kwoty wypłatę dostaje tylko 34,5 proc. kobiet. Tymczasem w przypadku mężczyzn jest praktycznie na odwrót. Do 3 tys. zł świadczenia otrzymuje 26,4 proc. populacji mężczyzn, a powyżej tej kwoty aż 73,6 proc. z nich.

Najwięcej mężczyzn – 68 tys. – pobiera świadczenie w przeciętnej wysokości 3129,54 zł. W populacji kobiet dominowała wysokość emerytury równa 2246,00 zł, pobierana przez 166,5 tys. kobiet.

– Do tej pory różnice w wysokości emerytur kobiet i mężczyzn łagodził kapitał początkowy wypracowany przed 1999 r., liczony na starych zasadach – tłumaczy dr Tomasz Lasocki z Uniwersytetu Warszawskiego. – Im więcej osób będzie w nowym systemie, tym te różnice będą bardziej drastyczne. Nowy system premiuje tych, którzy odkładają decyzję o przejściu na emeryturę. W przypadku kobiet duże znaczenie ma o 5 lat niższy wiek emerytalny. W tych wyliczeniach nie chodzi zresztą o składki wpłacone w ostatnich latach aktywności przed przejściem na emeryturę, tylko o wysokie waloryzacje składek emerytalnych zebranych w całej karierze zawodowej takiej osoby – dodaje.

Więcej biednych i bogatych

Z raportu ZUS wynika także powiększająca się luka w wysokości świadczeń z ZUS.

Systematycznie rośnie bowiem liczba emerytur niższych niż najniższe gwarantowane świadczenie (są to przede wszystkim emerytury z nowego systemu), które rok temu ZUS wypłacał 341,3 tys. osobom, a po tegorocznej podwyżce minimalnej gwarantowanej emerytury było ich już 368,5 tys. (wzrost o 8,0 proc.). Co gorsza, rośnie także liczba osób ze świadczeniami poniżej 100 zł, która w zeszłym roku liczyła 5,5 tys. osób, a w tym roku powiększyła się do 6,1 tys.

Równocześnie gwałtownie przybywa wysokich świadczeń. Po ostatniej waloryzacji świadczeń liczba kobiet pobierających emerytury w wysokości powyżej 5 tys. zł wzrosła ze 116 tys. do 227 tys., czyli aż o 160,6 tys. osób. Z kolei w przypadku mężczyzn liczba emerytów pobierających świadczenie powyżej 5 tys. zł wzrosła aż o 274,9 tys. osób. Z wyliczeń ZUS wynika, że świadczenie powyżej 5 tys. zł pobiera już co czwarty mężczyzna, ale tylko 7 proc. kobiet.

Znacząco wzrosła też liczba osób pobierających emerytury w wysokości powyżej 7 tys. zł. W marcu 2022 r. wynosiła ona 108,0 tys. osób (głównie mężczyzn), a w marcu 2023 r. – już 258,8 tys.

– Wypłacane obecnie wysokie świadczenia to emerytury z tzw. starego portfela, liczone na innych zasadach niż te obliczane wyłącznie na podstawie zebranych składek na kontach emerytalnych ubezpieczonych – tłumaczy prof. Paweł Wojciechowski, przewodniczący Rady Programowej Instytutu Finansów Publicznych. – Świadczenia, poniżej ustawowego minimum, to skutek niepłacenia składek przez osoby zatrudnione w szarej strefie czy zarabiające latami na umowach cywilnoprawnych tylko po to, by płacić składki od części wynagrodzenia. Ten problem dotyczy także wykonujących działalność gospodarczą, którzy płacą znacznie niższe składki do ZUS niż pracujący na etatach. Jest to także efekt podnoszenia minimalnej emerytury w tempie znacznie szybszym niż wynikający z inflacji. Dlatego najwyższa pora, aby zastanowić się nad przyszłością systemu emerytalnego w Polsce. Z prognoz demograficznych wynika bowiem, że za 25 lat zdecydowana większość osób przechodzących na emeryturę dostanie minimalne świadczenie gwarantowane ustawowo – ostrzega prof. Wojciechowski.

Bazowy filar

Jego zdaniem warto przemyśleć stworzenie dodatkowego filara emerytalnego, tzw. bazowego, w którym zostaną skumulowane wszystkie świadczenia finansowane z budżetu państwa, w tym 13. i 14. emerytura, dopłaty do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych czy wydatki związane z kwotową waloryzacją świadczeń przyspieszającą wzrost najniższych świadczeń.

– Wypłata z filara bazowego stanowiłaby gwarantowaną przez państwo część emerytury należnej każdej osobie ubezpieczonej w Polsce, która byłaby uzupełniana o część składek zebranych przez każdego ubezpieczonego indywidualnie – podpowiada prof. Wojciechowski. ©℗

Świadczenia dla emerytów i rencistów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe