W środę po spotkaniu z przedstawicielami OPZZ oraz ZNP prezydent Bronisław Komorowski poinformował, że w jego kancelarii opracowano projekt ustawy wprowadzający kryterium 40 lat stażu pracy jako element uprawniający do przejścia na emeryturę. Jak zapowiedział prezydent, w środę lub czwartek prześle projekt do Sejmu.

W ocenie Góry taka propozycja wpisuje się na listę decyzji podejmowanych w ramach kampanii wyborczej i jest niedobra. Nie znam szczegółów projektu, nie pracowałem nad nim, mam nadzieję, że będzie nad tym jakaś merytoryczna dyskusja - zaznaczył w rozmowie z PAP.

Zdaniem eksperta "generalne negatywny" jest sygnał o odwróceniu tendencji do podnoszenia wieku emerytalnego w Polsce, choć taka zmiana zrobiła już wiele dobrego poprzez zwiększanie się aktywności ekonomicznej ludzi w wieku, który jeszcze niedawno był uważany za schyłkowy.

"Polska jest na jednym z ostatnich miejsc w Europie, jeżeli chodzi o aktywność osób w wieku przedemerytalnym. Ta odradzająca się aktywność może zostać podcięta wprost - jeśli osoby w tym wieku będą mogły przechodzić na emeryturę, będą z tego korzystać, a skoro będą pracować krócej, jako społeczeństwo, będziemy mniej zamożni" - podkreślił Góra.

Ocenił, że jest to też bardzo zły sygnał od polityków. "Prezydent nie jest jedynym kandydatem, który głosi takie hasła, a to co głoszą teraz w kampanii, realnie nie będzie miało znaczenia za 10, 15 czy 20 lat dla sytuacji emerytów" - ocenił.

"Zawsze powtarzam swoim studentom, że jeśli liczą, że przejdą na emeryturę przed 75. rokiem życia, to się mylą i są naiwni. Musimy się do tego dłuższego okresu aktywności zawodowej przygotować, bo innej możliwości nie mamy, demografia jest obiektywna. Rzucanie dziś w kampanii wyborczej haseł, że wydłużenie nie musi być aż tak wielkie, jest przekazywaniem nieprawdziwego sygnału. Jeśli ludzie w to uwierzą, to później dla nich się to źle skończy" - mówił Góra.

Profesor jest zdania, że lepiej, aby Polacy wiedzieli już dziś, że będziemy pracować dłużej, co - jak przypomina - wcale nie jest niedobre. "Inne podejście osłabia nasze działania, by przygotować się do tego, co się stanie w praktyce. Dziś można ludziom naobiecywać wiele rzeczy, życie i tak zrobi swoje - to życie, to dłuższa praca" - powiedział Góra.

"Nie wysyłajmy ludziom sygnału, że tak nie będzie, bo gdy dowiedzą się o tym na starość, będzie ich to bardzo bolało. Jako młodzi, w sile wieku, mogą się do tego przygotować - to podstawowa sprawa" - podsumował ekspert.

W maju 2012 r. Sejm uchwalił zmiany w ustawie o emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Przed zmianami kobiety miały prawo do emerytury po osiągnięciu 60. roku życia, a mężczyźni - 65. Od 2013 r. zgodnie z ustawą wiek emerytalny wzrasta co kwartał o miesiąc - dla mężczyzn będzie wynosił 67 lat w 2020 r., a dla kobiet - w 2040 r.

OPZZ od czasu wydłużenia wieku emerytalnego domagało się wprowadzenia możliwości przechodzenia na emeryturę po 35 latach pracy dla kobiet i po 40 latach dla mężczyzn. W 2013 r. zgłosiło obywatelski projekt ustawy w tej sprawie. W kwietniu br. projekt podobnej zmiany złożył SLD. Z kolei w kampanii wyborczej kontrkandydat Komorowskiego Andrzej Duda zapowiedział, że chce obniżyć wiek emerytalny i jeśli zostanie prezydentem, a w ciągu roku nie przedstawi projektu wycofującego się z reformy PO, to poda się do dymisji.

We wtorek z prezydium OPZZ spotkał się kandydat w wyborach prezydenckich Andrzej Duda (PiS). Podczas spotkania z prezydium OPZZ Duda przypomniał, że jest za wprowadzeniem możliwości przechodzenia na emeryturę po odpowiedniej liczbie lat pracy. Takie zobowiązanie zawarł w porozumieniu podpisanym przed pierwszą turą wyborów z NSZZ Solidarność. Szef OPZZ Jan Guz po spotkaniu z Dudą zapowiadał, że decyzję o tym, czy Porozumienie poprze w drugiej turze wyborów prezydenckich któregoś z kandydatów, podejmie dopiero po spotkaniu z Komorowskim.