Końcówka roku przyniosła wprowadzenie do Sejmu dwóch projektów ustaw dotyczących tzw. emerytur stażowych. Pierwszy z nich jest autorstwa NSZZ Solidarność, a drugi – prezydenta Andrzeja Dudy. Mimo, że projekt prezydenta jest realizacją zobowiązania przyjętego w Umowie programowej z NSZZ Solidarność, to częściowo różni się od tego przedstawionego przez związek zawodowy.
Przede wszystkim oba projekty różni długość stażu pracy uprawniająca do przejścia na emeryturę stażową. Andrzej Duda proponuje by było to w przypadku kobiet – 39 lat oraz w przypadku mężczyzn – 44 lata, Solidarność oczekuje odpowiednio 35 i 40 lat (zarówno składkowych jak i nieskładkowych).
Obie strony podchodzą różnie do wysokości emerytury stażowej. Prezydent chce, by – poza stażem pracy – mogła być ona przyznana dopiero, gdy ubezpieczony wypracuje świadczenie w wysokości nie niższej od kwoty najniższego świadczenia emerytalnego. Jej wysokość miałaby być naliczana tak samo jak emerytura powszechna. Z kolei Solidarność chce, by wysokość emerytury stażowej była nie niższa niż najniższa emerytura w danym roku po przepracowaniu wskazanego okresu. Podobnie jak prezydent, Solidarność chce, by osoby, które chcą kontynuować pracę mogły to robić, aż do spełnienia warunków przejścia na emeryturę powszechną.
Aktualnie obowiązujący system emerytalny uzależnia prawo do emerytury głównie od spełnienia przez ubezpieczonego warunku dotyczącego osiągnięcia odpowiedniego wieku – wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Zasadą jest, że każda osoba, która podlegała ubezpieczeniu emerytalnemu z chwilą osiągnięcia tego wieku nabywa prawo do emerytury. Długość okresu opłacania składek na ubezpieczenie emerytalne wpływa natomiast na wysokość emerytury. Minimalna emerytura przysługuje, co do zasady, osobom legitymującym się okresem składkowym i nieskładkowym wynoszącym co najmniej 20 lat – w przypadku kobiet oraz co najmniej 25 lat – w przypadku mężczyzn.
Projekt prezydenta zakłada jeszcze jedno ważne ograniczenie. Z emerytury stażowej będą mogły skorzystać osoby, które nie przystąpiły do otwartego funduszu emerytalnego albo nie złożyły wniosku o przekazanie środków zgromadzonych na rachunku w otwartym funduszu emerytalnym, za pośrednictwem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, na dochody budżetu państwa.
Projekt Solidarności zakłada, że prawo do emerytury stażowej ulegałoby zawieszeniu w przypadku osiągnięcia przychodu w kwocie wyższej niż 130 proc. przeciętnego wynagrodzenia. W przypadku osiągnięcia przychodu w granicach 70-130 proc. świadczenie ulegałoby pomniejszeniu o kwotę przekroczenia, nie większą jednak niż kwota maksymalnego zmniejszenia. Przeliczenie odbywałoby się raz na kwartał. Solidarność postuluje również o nieprzyznawanie emerytur stażowym osobom, które mają przyznaną rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Jak wynika z wyliczeń Kancelarii Prezydenta zakładając, że 100% uprawnionych skorzysta z projektowanego rozwiązania, to w 2023 r. na emerytury stażowe przejdzie 156,7 tys. osób oraz 26,7-29,5 tys. osób rocznie w latach 2024-2036. Wzrost wydatków na emerytury wyniesie 2,47 mld zł w 2023 r. oraz 4,4 mld w 2024 r., a następnie będzie corocznie malał. Po roku 2033 r. powinno nastąpić zmniejszenie wydatków na emerytury z FUS. Zmniejszenie wpływów składowych FUS może wynieść 1,5 mld zł w 2023 r. oraz 2,0-2,14 mld zł rocznie w latach 2024-2035.
Koszt propozycji Solidarności przy założeniu, że z przejścia na emeryturę stażową skorzystaliby wszyscy uprawnieni, wyniósłby 8,2 mld zł w pierwszym roku obowiązywania ustawy. W kolejnych latach byłoby to 14,4 mld, 13,1 mld, 11,8 mld i 10,3 mld zł w piątym roku obowiązywania. W tym czasie wpływy do FUS spadłyby o 4 mld zł, 7,3 mld zł, i 7,2 mld zł w piątym roku obowiązywania.
Projekt Solidarności jest już procedowany w Sejmie. Jak mówił podczas posiedzenia poseł Janusz Śniadek klub PiS nie ma jeszcze stanowiska w tej sprawie.