- Po zmianach niedopłata lub spóźnienie się ze składkami już nie wyłączy z ubezpieczenia, a ZUS będzie naliczał składkę chorobową do momentu złożenia przez przedsiębiorcę rezygnacji z tego ubezpieczenia - uważa Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego / Dziennik Gazeta Prawna / Wojtek Górski
Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i innych ustaw ubezpieczeniowych czeka na podpis prezydenta (na dzień oddawania numeru do druku). Jak pan ocenia liczne zmiany nią wprowadzane?
Ustawa przede wszystkim porządkuje sprawy, które sprawiały problem samym urzędnikom, ale przy okazji w niektórych przypadkach zyskali i stracili także ubezpieczeni i płatnicy.
Co jest przykładem takiej zmiany?
Likwidacja automatycznego wyłączenia z ubezpieczenia chorobowego w przypadku, gdy prowadzący działalność spóźni się ze składką choćby o dzień albo wpłaci ją w zbyt niskiej wysokości. Dotychczas każde takie spóźnienie powodowało, że przedsiębiorca z mocy prawa przestawał podlegać temu ubezpieczeniu. Dowiadywał się o tym najczęściej wtedy, gdy występował o zasiłek, bo ZUS nie informował takich osób na bieżąco o wyłączeniu z ubezpieczenia. Taki przedsiębiorca musiał dopiero występować o zgodę o zapłatę składek po terminie, a ZUS w większości przypadków taką zgodę i tak wyrażał.
Taki przepis zwiększał więc tylko niepotrzebnie ilość pracy urzędników, ale i wydłużał okres wypłaty zasiłku, która w końcu i tak następowała.
Tak. Jego skutki odczuwały przede wszystkim osoby, które przypadkowo nie dopłaciły składek. Po zmianach niedopłata lub spóźnienie się ze składkami już nie wyłączy z ubezpieczenia, a ZUS będzie naliczał składkę chorobową do momentu złożenia przez przedsiębiorcę rezygnacji z tego ubezpieczenia.
Żeby jednak otrzymać zasiłek, trzeba będzie spłacić zadłużenie. Tu trzeba będzie pamiętać, że jeśli dług nie zostanie uregulowany w ciągu sześciu miesięcy od powstania prawa do zasiłku, ulegnie ono przedawnieniu. Takie rozwiązanie istnieje już w odniesieniu do świadczeń wypadkowych. Moim zdaniem lepiej byłoby jednak, gdyby zdecydowano się na potrącanie zadłużenia z wypłacanego zasiłku, co bardziej realizowałoby sam cel wypłaty świadczeń, jakim jest realizacja konstytucyjnego prawa do zabezpieczenia społecznego, a więc zapewnienie utrzymania na wypadek choroby. Przyjęte rozwiązanie jest bardziej wątpliwe z perspektywy młodych mam. Jeżeli firma wpadnie w długi i nie będzie w stanie spłacić swojego zadłużenia, pracownica nie dostanie niczego. Wcześniej po ustaniu ubezpieczenia społecznego miałaby prawo do 1000 zł tzw. kosiniakowego. Niestety takie są konsekwencje prymatu interesu fiskalnego państwa ponad konsekwentnym stosowaniem konstrukcji prawnych właściwych ubezpieczeniom.
Jednak w pewnych przypadkach potrącenie składek będzie możliwe?
Tak, ustawa systemowa daje możliwość potrącenia przez ZUS z wypłacanych świadczeń zaległych składek ubezpieczeniowych, które powstały w trakcie wcześniejszego prowadzenia działalności. ZUS będzie mógł je potrącać z bieżących świadczeń, co jest zdecydowane prostsze niż prowadzenie egzekucji administracyjnej. Na tych zmianach skorzystają więc przede wszystkim ZUS i Fundusz Ubezpieczeń Społecznych.
Jakie jeszcze zmiany w ustawie systemowej możemy uznać za korzystne?
Po wielu latach kwotę zadłużenia 6,60 zł, od której nie nalicza się odsetek, zastępuje się 1 proc. minimalnego wynagrodzenia, więc w praktyce kilka razy wyższą. To również oszczędność czasu urzędników. Podobnie czas urzędników oszczędzi wprowadzenie zasady, że po śmierci płatnika nastąpi umorzenie należności, jeśli nie przekraczały 10 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Spośród zmian korzystnych dla urzędników, ale już nie dla płatników, można wskazać też podwyższenie kwoty nadpłaty, od której można ubiegać się o jej zwrot. Z 11,60 zł wzrasta do dziesięciokrotności tej kwoty. Pieniądze jednak nie przepadają, a są zaliczane na poczet kolejnych składek, zatem dolegliwość dla płatników będzie marginalna.
Są jednak i takie przepisy, które budzą kontrowersje – jak choćby te dotyczące ubezpieczenia wspólników spółek. Czy słusznie?
Rzeczywiście wprowadzono zasadę, że wspólnicy spółek podlegają ubezpieczeniom w czasie, gdy spółka, w której mają ten status, jest wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego, a nie tylko wtedy, gdy prowadzi działalność. Zdziwiła mnie jednak wrzawa, jak wybuchła w momencie, gdy projekt tego przepisu został opublikowany. Przecież orzecznictwo od dawna stoi na takim stanowisku.
A jak pan ocenia zmiany w przepisach emerytalnych?
Przede wszystkim naprawiono błąd popełniony wiele lat temu dotyczący niekorzystnego sposobu obliczania emerytur dla osób, które realizują swoje prawo w czerwcu. Po wejściu w życie zmian ich emerytury nie będą już obliczane na mniej korzystnych zasadach niż tych, którzy nabywają prawo do tego świadczenia w innych miesiącach. Zmian nie odczują jednak osoby, które uzyskały czerwcową emeryturę przed 31 maja 2020 r., albo członkowie rodzin pobierający rentę rodzinną po czerwcowym emerycie. Nie ma powodu, aby te ponad 120 tys. osób pozbawiać prawa do uzyskania wyższej emerytury lub renty, pomijając już nawet kwestię wyrównania. Pominięcie tych osób było polityczną decyzją rządzących, z którą się nie można zgodzić – na co zwracał również uwagę rzecznik praw obywatelskich. Poszkodowanym pozostaje walka przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Czy zmiany dotyczą także rent?
Tak, o rentę będą mogły się ubiegać osoby, które nie pracowały, bo opiekowały się bliską osobą z niepełnosprawnością i pobierały świadczenie pielęgnacyjne, specjalny zasiłek opiekuńczy lub zasiłek dla opiekuna. Jeśli niezdolność do pracy powstała w tym czasie lub w okresie 18 miesięcy od jego zakończenia, to będą mogły otrzymać rentę.
Jest też grupa, która na nowelizacji straci. Mam na myśli osoby, które pobierają emeryturę obliczoną według starych zasad, ale także górników i rencistów, których świadczenia obliczane są w podobny sposób.
Tak, nie będą oni mieli prawa do przeliczenia emerytury lub renty z uwzględnieniem wzrostu przeciętnej płacy, nawet jeśli w trakcie ich pobierania pracują. O ile w przypadku tej pierwszej grupy skala problemu jest mniejsza, bo dotyczy osób urodzonych przed 1949 r., które dorabiają już prawdopodobnie w niewielkim stopniu, to już renciści boleśnie odczują brak możliwości podwyższenia renty. Skoro opłacane przez nich składki i tak nie będą miały znaczenia, to tym chętniej będą podejmować prace, w których przynajmniej część wynagrodzenia płacona jest pod stołem, podczas gdy państwo powinno zachęcać do dorabiania, i to legalnego.
Znowelizowana została także ustawa zasiłkowa…
W tym przypadku podjęto próbę załatania dziur w całym systemie zasiłkowym, ale konieczne są dalej idące zmiany i modernizacja przepisów. Zyskają te osoby ubezpieczone, których umowa o pracę wygasła z powodu śmierci pracodawcy, bo w takim przypadku otrzymają zasiłek macierzyński. Podkreślam przy tym, że ustawa mówi wyraźnie o śmierci pracodawcy, a nie płatnika, i wygaśnięciu umowy o pracę, co oznacza, że zleceniobiorczyni lub współpracowniczka przedsiębiorcy w razie śmierci płatnika zasiłku nie otrzyma mimo płaconych składek. Kobieta pracująca na zlecenie albo współpracująca z przedsiębiorcą, tak jak dotychczas, będzie mogła liczyć tylko na tzw. kosiniakowe. Takie zróżnicowanie uprawnień osób ubezpieczonych jest niezrozumiałe szczególnie w przypadku współpracującej, która straci jednocześnie męża, płatnika składek i zasiłek macierzyński.
A co z osobami przebywającymi w szpitalach? Dostaną wyższy zasiłek?
Tak, ich świadczenie będzie wynosiło nie 70, a 80 proc. podstawy wymiaru. To kolejny krok w stronę uproszczenia przepisów.
Zmianie ulega także przepis dotyczący ustalania podstawy wymiaru zasiłków, w przypadku kiedy przerwy między podbieraniem świadczeń z tego ubezpieczenia były krótkie. Dotychczas podstawy tej nie ustalało się na nowo, jeżeli między pobieraniem zasiłków nie było przerwy albo przerwa ta była krótsza niż trzy miesiące. Teraz ten okres zostaje skrócony do miesiąca. W zależności od indywidualnej sytuacji niektórzy na tym zyskają, niektórzy stracą – zwłaszcza przedsiębiorczynie, którym w takim razie powinno się skrócić okres wyczekiwania na zasiłek chorobowy z 90 do 30 dni. Moim zdaniem jednak to zmiana zbyt powierzchowna, a przepisy o ustalaniu wysokości zasiłku wymagają napisania na nowo, aby oszczędzić pracy ZUS, a przede wszystkim skończyć z praktyką kwestionowania prawa do zasiłków przez organ.
Z większości zmian ubezpieczeni się jednak z pewnością nie ucieszą. Zasiłki będą przyznawane na zaostrzonych zasadach.
Skróceniu do 91 dni ulega okres, przez jaki można pobierać zasiłek chorobowy po ustaniu ubezpieczenia. To oznacza, że w razie długotrwałej choroby już po trzech miesiącach od ustania ubezpieczenia chory, który chce nadal otrzymywać pieniądze z ZUS, będzie musiał pojawić się przed lekarzem orzecznikiem, aby otrzymać świadczenie rehabilitacyjne.
Skończy się też możliwość długotrwałego pobierania zasiłku, gdy przyczyną niezdolności były różne choroby. Po zmianach, aby rozpocząć nowy okres zasiłkowy, konieczna będzie przerwa trwająca minimum 60 dni. Osobom, które borykają się z wieloma schorzeniami, to może istotnie ograniczyć okres pobierania zasiłku i również przyspieszy konieczność ubiegania się o świadczenie rehabilitacyjne.
Na pewno ze zmian nie będą zadowoleni także emeryci mundurowi. Nowelizacja wprowadza zasadę wprost wyłączającą im prawo do np. zasiłku chorobowego po ustaniu ubezpieczenia i zrównuje ich pozycję z osobami pobierającymi emeryturę z ZUS.
Czy zmieni się coś w samej procedurze przyznawania świadczeń?
W samej procedurze nie, choć nowelizacja przyznaje ZUS prawo, które zakład rościł sobie od dłuższego czasu. Chodzi przede wszystkim o sytuacje, w których po wystąpieniu przez ubezpieczonego o zasiłek (najczęściej macierzyński) ZUS, podejrzewając zatrudnienie dla pozoru, zwraca się do ubezpieczonego i płatnika o udzielenie informacji związanych z przebiegiem ubezpieczenia. Tak naprawdę jednak nie było dotychczas podstaw, na których ZUS mógł oczekiwać odpowiedzi od płatnika i ubezpieczonego, z czego tylko niektórzy zdawali sobie sprawę. ZUS zadbał jednak o to, aby odpowiedni przepis wprowadzono do ustawy. Na mocy nowych przepisów płatnik i ubezpieczony zostali zobowiązani do przekazania żądanych informacji.