Po przerwie wywołanej pandemią wraca temat naszych przyszłych emerytur. Połowę lata spędzimy na rozmyślaniach, czy IKE, czy ZUS. Za chwilę trzeba będzie decydować co się stanie dalej z oszczędnościami, które dziś znajdują się w OFE - pisze w poniedziałek serwis Bussines Insider.
"Po przerwie wywołanej pandemią wraca temat naszych przyszłych emerytur. Połowę lata spędzimy na rozmyślaniach, czy IKE, czy ZUS? Co zrobić z oszczędnościami, które dziś znajdują się w OFE, ale za chwile trzeba będzie zdecydować, co się stanie z nimi dalej" - czytamy w serwisie.
"Jednocześnie wracają też opinie i wypowiedzi osób, które nie wiedzą, jak działa system emerytalny, i w związku z tym boją się, że ten system padnie, zbankrutuje, albo generalnie będzie tak niewydolny, że emerytury będą znikome. Tego akurat bać się nie trzeba, ale to nie znaczy, że nasze emerytury i ich wysokość są całkowicie bezpieczne. Zagrożenie leży jednak w zupełnie innym miejscu" - napisano.
Autor analizy twierdzi, że postawiony przed wyborem IKE czy ZUS wybierze zapewne ZUS, ponieważ zakłada, że to tam będzie większa szansa na wyższą emeryturę. Po pierwsze dlatego, że waloryzacja w ZUS zależy od kondycji polskiej gospodarki i tego, jak szybko ona rośnie, a wyniki inwestycji w IKE zależą od koniunktury na polskiej giełdzie. Jest to więc w sumie zakład o to, co będzie rosnąć szybciej: polska gospodarka czy polska giełda.
"Po drugie z IKE w ogóle nie będzie żadnej emerytury. Świadczenie emerytalne, to gwarantowane comiesięczne wypłaty dożywotnie. W przypadku IKE w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego uzyskamy po prostu dostęp do całej puli oszczędności, które potem, jeśli tylko pożyjemy odpowiednio długo, po prostu nam się skończą. Emerytura z ZUS się nie skończy" - zauważa autor.
Zwraca także uwagę na kwestię podatkową. Emerytury z ZUS mają być opodatkowane, a środki z IKE nie, ale za to przy przelewaniu aktywów z OFE do IKE rząd na początku 2022 r. pobierze sobie opłatę w wysokości 15 proc. wartości tych aktywów.
"Wolę podatek później, także dlatego, że być może w tak zwanym międzyczasie ktoś w jakiejś kampanii wyborczej emerytury z podatku zwolni. Z kolei jeśli zgodzę się na natychmiastowe odebranie mi 15 proc. w ramach opłaty, to zapewne nikt mi już tego nigdy nie zwróci. Podatki więc także podpowiadają mi, że ZUS jest lepszy" - czytamy.
Z drugiej strony zdecydowanie za IKE przemawia możliwość dziedziczenia pieniędzy zgromadzonych tam na koncie. "Ale to tylko jedna zaleta, która oznacza, że łącznie jest 3:1 dla ZUS" - oceniono.
Według autora analizy wysokość naszych emerytur będzie ostatecznie zależeć od tempa, w jakim rozwija się polska gospodarka. Szkodzi im więc wszystko to, co ten rozwój spowalnia. "I tu wracamy do polityków, tych samych, którzy teoretycznie mogą obciąć wysokość świadczeń emerytom, ale tego akurat nigdy nie zrobią. Mogą za to podejmować decyzje, które będą szkodzić całej gospodarce i w ten sposób spowalniać wzrost PKB" - ostrzega Business Insider.