Przepisy antycovidowe powstawały w pośpiechu, pozostawiając sporo miejsca na ich interpretację. Nic więc dziwnego, że wiele sporów znalazło finał w sądach. Teraz ich wyroki stają się wskazówką dla ubezpieczonych.

wypłata kolejnego postojowego
Tarcza 2.0, czyli ustawa o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (Dz.U. z 2020 r. poz. 695), która weszła w życie 18 kwietnia, zmieniła zasady przyznawania świadczenia postojowego. W efekcie nie jest już ono jednorazowe i może zostać wypłacone ponownie, ale nie więcej niż trzy razy. Aby je otrzymać, trzeba m.in. oświadczyć, że nie nastąpiła poprawa sytuacji materialnej wykazanej we wcześniejszym wniosku (art. 15zua ust. 3).
Przepis od początku budził wątpliwości, bo nie wiadomo, jak rozumieć ten warunek. Eksperci zastanawiali się, jakie okresy należy porównywać oraz czy pogorszenie sytuacji materialnej łączyć z przychodem, czy jest to pojęcie szersze.
Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 19 listopada 2020 r. (sygn. akt VIII U 1856/20)
Sąd Okręgowy w Łodzi w swoim orzeczeniu odniósł się do tej kwestii. Sprawa, którą rozpoznawał, dotyczyła zarówno pierwszego, jak i kolejnego postojowego. O obydwa świadczenia wnioskowała kobieta prowadząca działalność, której przychody w pierwszych miesiącach epidemii wynosiły: w lutym 3320 zł, w marcu 2820 zł, w kwietniu 0 zł, w maju 2540 zł. Wniosek o pierwsze postojowe złożyła w maju. Zgodnie z przepisami jej przychód z prowadzenia działalności uzyskany w miesiącu poprzedzającym miesiąc złożenia wniosku (czyli w kwietniu – 0 zł) musiał być co najmniej o 15 proc. niższy niż przychód uzyskany w miesiącu poprzedzającym ten miesiąc (czyli w marcu – 2820 zł). Tak też było, więc kobieta otrzymała pierwsze postojowe.
Łódzki SO odmówił jej jednak prawa do kolejnego świadczenia, dając jednocześnie wskazówkę do interpretacji niejasnych przesłanek. Argumentował, że w maju 2020 r. wnioskodawczyni uzyskała przychód w kwocie 2540 zł. Wprawdzie był on niższy niż w marcu 2020 r., ale nie o 15 proc., tylko o 10 proc. W związku z tym zdaniem sądu sytuacja materialna wnioskodawczyni uległa poprawie już w maju 2020 r.
Można zatem przyjąć, że zdaniem SO należałoby porównywać sytuację z początku przestoju (tj. z marca) ze stanem firmy w chwili składania drugiego wniosku. Inaczej mówiąc, sprawdzić, czy spadek w odniesieniu do miesiąca startowego się utrzymał.
Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 23 listopada 2020 r. (sygn. akt VIII U 1403/20)
Orzeczenie zapadło na kanwie sprawy mężczyzny zatrudnionego na umowie zlecenia. W związku z epidemią od połowy marca nie wykonywał on zadań na rzecz zleceniodawcy. Właściciel firmy wystąpił więc do ZUS o postojowe dla swojego zleceniobiorcy. Otrzymał on świadczenie ze wskazaniem, że zostało wypłacone za kwiecień. Następnie zleceniodawca złożył kolejne wnioski, podając, że sytuacja materialna wykazana w pierwszym dokumencie się nie poprawiła. W maju jednak zleceniobiorca – oprócz umowy zlecenia – zawarł również umowę o pracę. I tę okoliczność ZUS (podobnie jak sąd) potraktował jako poprawę jego sytuacji. Mężczyzna uzyskał bowiem inny tytuł do ubezpieczeń społecznych, co wyłącza go z prawa do ubiegania się o postojowe.
Mężczyzna tłumaczył, że wniosek o kolejne postojowe dotyczy marca, kiedy nie miał jeszcze innej umowy. SO uznał jednak, że zgodnie z przepisami kolejna wypłata postojowego nie może nastąpić wcześniej niż w miesiącu następującym po miesiącu, w którym wnioskodawca otrzymał już świadczenie. Co oznacza, że byłyby to pieniądze za maj.
dodatkowy zasiłek opiekuńczy
Został on wprowadzony jako świadczenie szczególne ustawą z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r. poz. 374 ze zm.). W czasie epidemii miał umożliwić rodzicom sprawowanie osobistej opieki nad dziećmi m.in. w przypadku zamknięcia placówki, do której dziecko uczęszcza. Co istotne, nie wliczał się do limitu 60 dni zasiłku opiekuńczego w roku kalendarzowym przyznawanego na zasadach ogólnych. Jego wypłata jest możliwa z przerwami do 24 grudnia. Świadczenie nie przysługuje, jeżeli poza ubezpieczonym są inni członkowie rodziny pozostający we wspólnym gospodarstwie domowym mogący zapewnić opiekę dziecku.
Wyrok Sądu Rejonowego w Białymstoku z 4 listopada 2020 r. (sygn. akt VI U 214/20)
W tej sprawie właśnie ta kwestia wzbudziła kontrowersje. O świadczenie wystąpił ojciec dziecka. ZUS zakwestionował jednak niektóre wskazane we wniosku okresy (w marcu), uznając, że świadczenie wówczas nie przysługiwało. Uznał bowiem, że matka, która przebywa na urlopie macierzyńskim po urodzeniu kolejnego dziecka, mogła zapewnić opiekę także starszemu. W konsekwencji ojciec nie musiał korzystać ze świadczenia. Problem w tym, że kobieta była w spornym czasie aktywna zawodowo (prowadzi salon kosmetyczny). Organ rentowy w odpowiedzi podnosił, że z wydruków kasy fiskalnej wynikało, iż w kwestionowanym okresie zrealizowała tylko jedną usługę. Pozostałe rachunki dotyczą dni, które nie są objęte zaskarżoną decyzją.
Sąd stanął po stronie ubezpieczonych. Argumentował, że czas od połowy marca 2020 r. był okresem wyjątkowym i na przestrzeni ostatnich lat niespotykanym. Rząd zamykał wiele instytucji i ograniczał funkcjonowanie kolejnych działalności gospodarczych. Sąd stwierdził, że rozumie postawę kobiety, która prowadząc firmę, chciała ten czas w pełni wykorzystać na uzyskanie potencjalnego dochodu. Było to możliwe jedynie przy wsparciu jej męża, który podjął się opieki nam małoletnimi dziećmi. Sąd dodał, że tak mała liczba rachunków wynikała z tego, że kobieta czekała na klientki, które często z powodu epidemii odwoływały wizyty. To jednak, zdaniem sądu, nie powód, aby uznać, że nie pracowała w tym czasie w salonie kosmetycznym. Dlatego orzekł, że osoba przebywająca w marcu na urlopie macierzyńskim, będąc stałym opiekunem najmłodszego dziecka i pracując, nie mogła zapewnić w pełni opieki również starszemu. Dlatego niezbędny był w tym zakresie udział drugiego rodzica. ©℗

OPINIA

Sądowa niewiadoma

Paweł Matyja, adwokat
Dobrze, że tak szybko zapadają wyroki dotyczące tarcz antykryzysowych. Są one wskazówką, w jakim kierunku powinna zmierzać wykładnia niektórych niejasnych regulacji. Z drugiej strony należy jednak zauważyć, że są to przepisy tworzone tylko na jakiś czas. Nie wiadomo jak długi, gdyż nie wiemy, kiedy skończy się epidemia. Być może nie będzie nawet czasu na to, żeby jakaś linia orzecznicza się w związku z tymi regulacjami wyklarowała. W konsekwencji każdy, kto zakwestionuje na drodze sądowej niejasne przepisy, nie może być pewny rozstrzygnięcia. To będzie ruletka. Dla ubezpieczonych to mało komfortowa sytuacja. Nawet skorzystanie z profesjonalnego pełnomocnika może nie pomóc, bo adwokat czy radca prawny oprócz pojedynczych orzeczeń sądowych nie będzie miał na czym się oprzeć. Komentarzy do specustaw covidowych jeszcze nie ma i podejrzewam, że może nie być. To wszystko powoduje ogromną niepewność. A przypomnę, że jedną z zasad naszego systemu prawnego jest zapewnienie pewności prawa. Problem w tym, że w przypadku tarcz antykryzysowych nie jest ona niestety respektowana. Życzyłbym sobie zatem, aby prawo było na tyle jasne, żeby nie rodziło tak wielu wątpliwości interpretacyjnych, bo na jednolite stanowisko doktryny i orzecznictwa zapewne przyjdzie nam trochę poczekać.