Możliwość ponownego wyboru najpierw po dwóch, a potem co cztery lata – taki zapis ma się znaleźć w projekcie ustawy o zmianach w otwartych funduszach emerytalnych.
Pomysł wprowadzenia dobrowolności w obie strony ogłosił premier Donald Tusk. Obecny projekt zakłada, że ubezpieczeni będą mieli trzy miesiące na podjęcie decyzji, czy przechodzą do ZUS, czy zostają w OFE. Ale będą mogli zmienić zdanie – po dwóch latach. To po raz pierwszy, bo później będą mogli zmieniać zdanie regularnie – co cztery lata. DGP potwierdził tę informację w resortach pracy i finansów. To korekta pomysłu premiera, który chciał, aby takie przejście było możliwe co dwa lub trzy lata. Jak usłyszeliśmy, dłuższy, czteroletni okres ma zminimalizować ryzyka wynikające z cykli koniunkturalnych gospodarki. Ma też dać czas OFE i ZUS na ustabilizowanie sytuacji po kolejnych przejściach klientów. – Inaczej mielibyśmy nieustanną kampanię namawiającą do zmiany miejsca przesyłania składki – mówi osoba zaangażowana w przygotowanie projektu.
Podzieleni wobec pomysłu dobrowolności są eksperci. Część z nich, jak np. prof. Marek Góra, uważa, że w powszechnym systemie dwufilarowym nie ma miejsca na dobrowolność, bo celem istnienia dwóch filarów jest zróżnicowanie źródeł emerytury. Inni uważają, że może to być korzystne dla emerytów, o ile nie wystąpią zachowania stadne – że ubezpieczeni nie będą przechodzili masowo do OFE na szczycie koniunktury, a do ZUS w apogeum spadków.
Według pierwotnej koncepcji ubezpieczeni na podjęcie decyzji mają mieć czas do końca czerwca 2014 r. (przy założeniu, że nowe prawo zacznie obowiązywać 31 marca). Ale resort pracy rozważa wydłużenie tego terminu. Jakie i czy w ogóle będzie porozumienie w tej sprawie – nie wiadomo. Bo z punktu widzenia Jacka Rostowskiego każdy dodatkowy miesiąc to 1 mld zł składki wędrującej do OFE zamiast potencjalnie do ZUS. A skutki wejścia w życie zmian zostały już uwzględnione w projekcie ustawy budżetowej, który trafił do Sejmu. Sumując – zmiany terminowe wpłynęłyby na kształt budżetu.
Pewne jest zaś, że projekt ustawy zakładał będzie domyślność, czyli na początku wszyscy ubezpieczeni znajdą się w ZUS i jeśli będą chcieli być w OFE, będą musieli się zapisać do funduszu. Jak zapewnia resort pracy, sposób składania oświadczeń ma być elastyczny i prosty, łącznie z wysyłaniem deklaracji pocztą. W OFE jest zarejestrowanych 16 mln kont emerytalnych, ale faktycznie składki wpływają na niepełne 12 mln kont. Ta liczba może wskazywać, ile osób znajdzie się w ZUS już w pierwszym momencie wyboru.
Jednocześnie OFE mają otrzymać okres przejściowy na dostosowanie się do zmian i wprowadzenie nowej polityki inwestycyjnej. Resorty pracy i finansów nie chcą ujawniać, jak długi będzie ten okres. Na pewno fundusze nie będą mogły już inwestować nie tylko w polskie, lecz także w zagraniczne obligacje skarbowe, znoszony jest także dotychczasowy system ocen na podstawie benchmarku wewnętrznego, czyli porównania z efektami działania innych funduszy. Dopuszczone mają być za to inne instrumenty inwestowania, m.in. w ograniczonym zakresie pochodne. Prawdopodobnie datą docelową wprowadzenia wszystkich zmian w tej dziedzinie będzie rok 2016, gdy ma być wprowadzony maksymalny pułap zagranicznych inwestycji dla funduszy – 30 proc. aktywów.
Projekt ustawy poznamy prawdopodobnie w połowie tego tygodnia. Resort pracy ma rozesłać dokument do konsultacji. Potem przyjmie go rząd i trafi on do Sejmu. Premier zapowiada, że zostanie uchwalony do końca roku.