Rada OPZZ opowiada się za wprowadzeniem dobrowolnego ubezpieczenia w drugim filarze, czyli w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Jak podkreśla przewodniczący związku Jan Guz, OFE nie spełniają oczekiwań ubezpieczonych i przerzucają na państwo odpowiedzialność za wypłatę minimalnej emerytury.

Tymczasem rząd najprawdopodobniej w najbliższy wtorek przyjmie przegląd systemu emerytalnego. Tak wynika z zapowiedzi członków rządu. Jeszcze dzisiaj wiceminister finansów Janusz Cichoń mówił w Sejmie, że rządowy raport zostanie upubliczniony najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. Także minister pracy Władysław Kosiniak Kamysz mówił wczoraj, że za tydzień o raporcie będzie można już "bogato dyskutować" , gdyż trafi on do konsultacji społecznych.

Wiceprzewodnicząca OPZZ Wiesława Taranowska zaznaczyła, że liczy na to, iż rząd da Polakom wolność wyboru. Dodała, że obywatel powinien mieć prawo decydowania czy chce, by jego pieniądze na przyszłą emeryturę gromadzone były i w ZUS-ie i w prywatnym systemie, czyli w OFE czy tylko w ZUS-ie.

Rada OPZZ uważa, że taka dobrowolność wpłynie na zmniejszenie deficytu budżetu państwa, poprawi bezpieczeństwo wypłaty emerytury, uwolni składkę pracownika od wysokich opłat na rzecz Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, które jak zaznaczyła Wiesława Taranowska, czerpią zyski bez względu na osiągane wyniki inwestycyjne.

Była prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych minister Ewa Lewicka nie zgadza się z tymi opiniami. W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową zaznaczyła, że w ciągu 12 lat istnienia, OFE wypracowały niemałe zyski dla przyszłych emerytów. Do końca grudnia ubiegłego roku zarobiły dla wszystkich członków OFE około 84 miliardów złotych.

Lewicka przyznała, że były okresy lepsze i gorsze, ale bilans wychodzi na plus. Stratę z 2008 roku odrobiły w dwa lata i po dobrym roku 2012 ten wynik był właśnie tak wysoki.

Minister odniosła się również do propozycji, by Polacy mieli wybór czy OFE i ZUS czy tylko ZUS. Według Ewy Lewickiej, danie ludziom takiego wyboru byłoby nierozsądne, gdyż wiele osób podejmowałoby decyzje nie do końca przemyślane, nie zdając sobie sprawy ze skutków. Te zaś mogłyby być opłakane, gdyż gdyby z OFE wycofało się wiele osób, to oznaczałoby, że aktywa funduszy zostałyby sprzedane za mniejsze pieniądze. To byłoby tak zwane "strzelenie sobie w stopę", gdyż można byłoby przejść do ZUS-u z mniejszymi pieniędzmi niż się miało w funduszach emerytalnych - zaznaczyła Ewa Lewicka.

Minister Lewicka zwróciła też uwagę, że nie należy liczyć na to, że ludzie będą dobrowolnie oszczędzać na swoje emerytury w trzecim filarze. To zaś oznacza, że będą skazani tylko na ZUS czyli na bardzo niskie świadczenia w przyszłości - podkreśliła rozmówczyni IAR. Obecnie w dobrowolnym trzecim filarze oszczędza tylko 2 procent Polaków.