Wypłatą dożywotnich emerytur z OFE powinien się zająć specjalny fundusz publiczny. Może go prowadzić ZUS ze względu na niskie koszty działania - mówi Krzysztof Pater, ekspert ubezpieczeniowy, były minister polityki społecznej, członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego.

Od kilku miesięcy rząd zapowiada przedstawienie raportu oceniającego aktualnie obowiązujący system emerytalny. Jakie zmiany są niezbędne?

Najpilniejszą sprawą jest określenie sposobu wypłaty środków gromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych. Nie może to być kolejne prowizoryczne rozwiązanie, lecz sposób obowiązujący przez najbliższe kilkadziesiąt lat. I dlatego w najbliższych miesiącach wysiłek powinien zostać ukierunkowany na stworzenie tego elementu systemu. Bezsensowne jest trwonienie czasu na rozważania: czy OFE mogłoby odegrać w tym zakresie jakąś rolę, czy też nie. Od początku bowiem było wiadomo, że te instytucje finansowe zostały powołane wyłącznie po to, aby obsługiwać składki wpłacane przez przyszłych emerytów. Do wypłaty świadczeń musi zostać powołana inna instytucja. Pracując nad reformą emerytalną, nie zakładaliśmy bowiem, że OFE mogłyby równocześnie być instytucją zbliżoną do funduszu inwestycyjnego i firmy oferującej ubezpieczenia na życie.

Pierwotnie zakładano, że mają to być zakłady emerytalne.

Tak. Osobiście wpisywałem do projektu ustawy to rozwiązanie. Ale teraz jestem jego zdecydowanym przeciwnikiem. Od 1997 r. zmieniła się sytuacja gospodarcza w Polsce, mamy ukształtowany – w sposób nie zawsze zgodny z ówczesnymi przewidywaniami i oczekiwaniami – rynek kapitałowy oraz usług finansowych. Dlatego jestem zwolennikiem powołania jednego publicznego funduszu.

W ZUS?

Kwestia jego ulokowania nie jest najważniejsza. Istotniejsze jest to, aby był on wyodrębnionym funduszem mającym za zadanie wypłatę świadczeń – podobnie jak Fundusz Ubezpieczeń Społecznych czy Fundusz Rezerwy Demograficznej (FRD). Jedno jest dla mnie oczywiste – ze względu na to, że przez wiele lat będzie nadwyżka transferów z OFE nad wypłatami, powinien on mieć możliwość inwestowania posiadanych pieniędzy.

W jaki sposób?

To jeden z najważniejszych problemów wymagających rozwiązania. ZUS jest zdolny do inwestowania, co udowodnił, zarządzając Funduszem Rezerwy Demograficznej. Porównując wyniki inwestycyjne FRD do tych osiąganych przez fundusze inwestycyjne, widać, że zaledwie kilka z nich było w stanie uzyskać rezultaty zbliżone do FRD.

Ale na akcjach zarabia się więcej.

Chodzi o porównanie podobnych funduszy inwestujących głównie w papiery dłużne skarbu państwa lub obligacje emitowane przez samorządy. Taki warunek musi dotyczyć także funduszu zajmującego się w przyszłości wypłatą świadczeń z II filaru. Powinien on być spełniony, bo środki przeznaczone na wypłatę przyszłych emerytur muszą być przede wszystkim lokowane bezpiecznie. To właśnie z tego powodu inwestowanie tych pieniędzy musi być pasywne. Zadaniem nadrzędnym jest bowiem utrzymanie realnej wartości tego portfela, pozwalającej na wypłatę waloryzowanych świadczeń, co najmniej na poziomie wskaźnika inflacji.

W jakiej formie miałyby trafić środki na wypłatę emerytur do funduszu, którym miałby zarządzać ZUS?

W postaci gotówki. OFE powinno bowiem zakończyć swoją obsługę osoby oszczędzającej w II filarze w momencie jej przejścia na emeryturę. Tylko w taki sposób można zamknąć ten etap. Następnie z pieniędzy zgromadzonych w owym funduszu byłaby wypłacana dożywotnia emerytura.

Czy inwestowanie w akcje powinno być zabronione?

Absolutnie nie, ale na ten cel powinna być przeznaczana bardzo niewielka część portfela.

A zalety przejęcia wypłat w takiej formie przez ZUS?

Koszty obsługi. Dużo niższe niż w przypadku każdego innego scenariusza, w tym obsługi przez instytucje finansowe.

Czy przy okazji oceny działania OFE nie warto się zastanowić nad uporządkowaniem całego systemu emerytalnego?

Owszem. Rząd powinien jak najszybciej zlikwidować emerytury górnicze. Obecna sytuacja jest bowiem zaprzeczeniem konstytucyjnej zasady równości osób ubezpieczonych w powszechnym systemie emerytalnym. Górnicy otrzymują bowiem inaczej wyliczane świadczenia, co w praktyce oznacza, że są one wyższe niż w przypadku pozostałych ubezpieczonych, mimo że wpłacają taką samą składkę do systemu. Ponadto kwoty przekazywane im są wyższe niż dla innych ubezpieczonych z uwagi na ich prawo do wcześniejszej emerytury.

Składek nie płacą też służby mundurowe.

Ale w tym przypadku został stworzony odrębny system emerytalny. Gdyby utworzono go także dla górników, odrębnie regulując zasady finansowania wypłaty świadczeń, sytuacja byłaby inna. Obecnie górnicy mają wypłacane świadczenie ze składek uiszczanych przez wszystkich ubezpieczonych, co jest moim zdaniem niedopuszczalne.

A co z rolnikami?

Najbogatsi rolnicy powinni płacić składki na ubezpieczenie społeczne do KRUS, ale w takiej samej wysokości, w jakiej osoby prowadzące działalność gospodarczą płacą do FUS. Warto się jednak zastanowić nad tym, czy wszystkie osoby prowadzące pozarolniczą działalność gospodarczą powinny płacić składki w takiej samej wysokości. Inne są bowiem dochody szewca prowadzącego mały punkt usługowy, a inne bogatego menedżera z wielkiej firmy, który naprawia u niego buty. A teraz obie te osoby obowiązkowo odprowadzają do ZUS składki w tej samej wysokości. W mojej ocenie warto się zastanowić nad zróżnicowaniem tych obciążeń. W takiej jednak sytuacji zmiany powinny objąć ubezpieczonych w ZUS i w KRUS.

A jak pan ocenia propozycję likwidacji OFE?

Takie rozwiązanie jest sprzeczne z konstytucją. Nie można bowiem oszczędzających pozbawić prawa do ich własności. A tym są środki zgromadzone w OFE, które podlegają dziedziczeniu w przypadku, kiedy oszczędzający nie dożyje do emerytury. I wobec takiego argumentu nie ma sensu rozważać innych rozwiązań, merytorycznie równie istotnych, ale niemających już tak silnego oparcia w systemie prawnym.

Czy oszczędzanie w OFE powinno być dobrowolne?

Jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. Nie wierzę bowiem, aby w systemie repartycyjnym po 30 latach oszczędzania można było otrzymywać godziwą emeryturę. Dlatego należy zostawić obowiązkowy II filar, ale już z publicznym funduszem wypłacającym dożywotnie świadczenia. Można ewentualnie zastanawiać się nad stworzeniem publicznego funduszu w ramach II filara, będącego kolejnym OFE bądź inwestującego składki na zasadach innych niż otwarte fundusze.

A co z III filarem?

Musi być oparty na systemie podatkowym. Trzeba jednak brać pod uwagę, że ludzie obawiają się płacenia podatku w przyszłości, skoro nie wiadomo, jaka będzie wówczas obowiązywała stopa podatkowa. Ponadto musimy pamiętać, że nie można mówić o dobrowolnym oszczędzaniu bez pieniędzy. I tu się pojawia problem. Niewiele osób stać na regularne oszczędności, zwłaszcza w okresie kryzysu. A pieniądze to nie wszystko. Potrzebna jest także motywacja. Z licznych badań wynika, że Polacy wolą swoje nadwyżki finansowe przeznaczyć na konsumpcję niż na oszczędzanie na starość. Ma to swoje uzasadnienie także w tym, że instytucje, którym powierzamy nasze środki, nie zawsze właściwie dbają o swojego klienta. Na obecnym rynku pracy trudno jest także przekonać firmy do tego, aby dodatkowo płaciły składki do pracowniczych programów emerytalnych.

A może po prostu wszyscy czekają na emerytury obywatelskie?

I to jest błąd. Takie świadczenie byłoby w wysokości zbliżonej do obecnego minimalnego świadczenia. Moim zdaniem nie tylko nie rozwiązałoby to żadnego problemu, ale jeszcze stworzyło wiele dodatkowych, związanych z rozbudową form pomocy dla milionów osób ubogich czy z wieloletnim okresem przejścia do takiego rozwiązania z obecnego modelu indywidualnie rejestrowanych składek w FUS i OFE. Pozostawałoby jeszcze do rozstrzygnięcia, co decydowałoby o prawie do takiego świadczenia. Może opłacanie PIT?

Rolnicy byliby wówczas poza tym systemem.

No właśnie. Ale to byłaby rewolucja. Osoby promujące takie rozwiązania nie chcą pamiętać, że likwidacja systemu rentowego ze świadczeniem powiązanym z wysokością wpłacanych składek umożliwiłaby otrzymywanie minimalnego świadczenia także przez osoby ulegające wypadkom w bardzo młodym wieku. A więc które nie miałyby szans na zgromadzenie dodatkowych oszczędności. I za co miałyby takie osoby żyć? Państwo musiałoby podnieść podatki, żeby sfinansować cały system pomocy społecznej dla osób w praktyce niemających środków do życia.

A jak ten problem jest rozwiązany za granicą, w Danii czy Holandii?

W tych krajach prawie wszyscy pracujący należą do zakładowych systemów emerytalnych. A takich w Polsce nie ma i szybko nie będzie. Obecnie więc rozmowy o emeryturach obywatelskich są nieporozumieniem wprowadzającym w błąd opinię publiczną i kreującym pozorną debatę. Odwracają uwagę od realnych problemów występujących w systemie emerytalnym.