1 stycznia tego roku weszły w życie przepisy wprowadzające wcześniej nieznane tzw. emerytury częściowe. Brak jednolitego systemu ubezpieczeniowego powoduje, że górnicy, nauczyciele, policjanci czy żołnierze nie są mobilni zawodowo.
1 stycznia tego roku weszły w życie przepisy wprowadzające wcześniej nieznane tzw. emerytury częściowe. Funkcjonują one na podstawie ustawy z 11 listopada 2012 r. o zmianie ustaw o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2012 r., poz. 637). Dzięki temu zarówno pracownicy, jak i rolnicy będą mieć prawo do wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej. Muszą jednak udowodnić, że podlegali ubezpieczeniu przez co najmniej 35 lat – kobiety – i 40 lat – mężczyźni – pod warunkiem że osiągnęli wiek wynoszący co najmniej 62 lata (panie) i co najmniej 65 lat (panowie). Problem w tym, że w przypadku rolników do stażu wliczany jest wyłącznie okres opłacania składek do KRUS. Takie pseudoprzywileje szczególnie uderzają w mężczyzn, a także zniechęcają do poszukiwania nowej profesji.
Wysokość przeciętnej emerytury / DGP

Różne systemy

Aby starać się o emeryturę częściową, rolnik będzie musiał podjąć pracę w gospodarstwie najpóźniej w wieku 20 lat i podlegać ubezpieczeniu w KRUS aż do wskazanego w ustawie wieku emerytalnego, czyli przez kilkadziesiąt lat.
– Mimo deklaracji o tworzeniu jednolitego systemu emerytalnego następuje utrwalanie hermetycznych rozwiązań. Zmiana wprowadzona dla rolników to wisienka na torcie negatywnych zmian – zauważa Paweł Pelc, radca prawny, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego.
Wskazuje, że poza powszechnym systemem emertytalnym funkcjonują nie tylko KRUS-owcy, ale także górnicy, służby mundurowe czy nauczyciele. Przywileje przyznane tym grupom powodują, że osoby rozpoczynające prace w jednym z uprzywilejowanych pod względem świadczeń zawodzie nie decydują się na zmianę profesji, bo im się to po prostu nie opłaca.
– W ten sposób tworzymy emerytalne getta. Pracownicy, chcąc uzyskać korzystniejsze warunki przejścia na emeryturę, muszą pracować w jednym zawodzie do końca swojej aktywności. To rujnuje gospodarkę, bo ogranicza mobilność pracowników – zauważa Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Bez składek

Piotr Faron, mieszkaniec województwa śląskiego, przez kilka lat pracował jako strażak w dużym zakładzie pracy. Posiadając odpowiednie wykształcenie pożarnicze oraz doświadczenie, byłby dobrym kandydatem do pracy w Państwowej Straży Pożarnej. Nie jest jednak przekonany do zmiany pracodawcy. Powodem jest brak możliwości zaliczenia stażu ubezpieczeniowego w ZUS do tego wymaganego w systemie mundurowych.
– W tej sprawie zwróciłem się do Zakładu Emerytalno-Rentowego. W odpowiedzi dowiedziałem się, że okresy zatrudnienia w jednostkach ochrony przeciwpożarowej nie będą zaliczane do okresu 25 lat służby, od którego posiadania będzie uzależnione prawo do emerytury – denerwuje się Piotr Faron.



Wskazuje, że jeśli się zdecyduje na podjęcie służby, to wszystkie składki wpłacone wcześniej przez pracodawcę do ZUS po prostu przepadną. A z tym nie może się pogodzić. I chociaż praca wykonywana w obu miejscach jest podobna i wymagająca takiego samego wykształcenia, to jednak wypracowany staż jest różnie traktowany przez poszczególne systemy emerytalne. Dzieje się tak m.in. dlatego, że za osoby służące w policji, straży czy wojsku obecnie nie są płacone składki na przyszłą emeryturę.
– Takiego problemu nie byłoby, gdy system był jednolity dla wszystkich zatrudnionych bez względu na rodzaj wykonywanej pracy – zauważa Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy i polityki społecznej, były ekspert biura pełnomocnika rządu do spraw reformy zabezpieczenia społecznego.
Przypomina, że obowiązujący w Polsce od 1999 r. nowy system ubezpieczeń społecznych objął także żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy wstąpili do służby po 1 stycznia 1999 r. Osoby te miały nabyć prawo do emerytury na zasadach powszechnych, a pracodawcy obowiązkowo opłacali za nie składki. Jednak już 1 października 2003 r. przepisy zmieniono. Ustawodawca nowelizując ustawę z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2009 r. nr 205, poz. 1585 z późn. zm.) spowodował, że żołnierze zawodowi i funkcjonariusze mundurowi niezależnie od daty rozpoczęcia służby zostali ponownie zostali objęci zaopatrzeniowym systemem emerytalnym. Niechęć do zmian potwierdzają dane statystyczne. Tylko w 2011 r. bez prawa do emeturytury odeszło 3,2 tys. żołnierzy, 125 pograniczników oraz 219 policjantów.

Górnik z nauczycielem

– Reforma polegająca na podniesieniu wieku emerytalnego nie zlikwidowała specjalnego systemu dla górników, chociaż premier Donald Tusk zapowiadał uporządkowanie przywilejów tej grupy zawodowej. A przecież jest o co walczyć. Świadczenia wypłacane górnikom są trzy razy bardziej korzystne, niż to ma miejsce w przypadku pracowników – przypomina Jeremi Mordasewicz.
Wyjaśnia, że pracujący w kopalniach nadal mają prawo do przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek po 25 latach pracy pod ziemią. Dodatkowo w zależności od rodzaju wykonywanych obowiązków każdy rok pracy uznawanej za górniczą jest inaczej przeliczany. Na przykład przy ustalaniu prawa do emerytury pracownikom zatrudnionym pod ziemią zalicza się w wymiarze półtorakrotnym pracę wykonywaną na przodkach bezpośrednio przy urabianiu i ładowaniu urobku.
– Kopalnie dodatkowo nie płacą składek za wcześniejsze zakończenie aktywności zawodowej górników. Są lepiej traktowane niż huty, które mają obowiązek odprowadzania składek na Fundusz Emerytur Pomostowych za każdego pracownika wykonującego pracę w szczególnych warunkach – zauważa Jeremi Mordasewicz.
Eksperci wskazują, że najwyższa pora także na ponowne przyjrzenie się uprawnieniom emerytalnym nauczycieli. Wiele osób pracuje w szkołach do emerytury tylko dlatego, żeby nie stracić prawa do emerytury pomostowej lub świadczenia kompensacyjnego.
– Pracownicy powinni mieć możliwość zmiany zawodu nawet co kilka lat. Ale system emerytalny nie może ich karać za to, że szukają nowej ścieżki kariery zawodowej. Z tego powodu konieczne jest stworzenie jednolitego systemu emerytalnego dla wszystkich – mówi Agnieszka Chłoń-Domińczak.