Platforma Obywatelska na grupie emerytów realizowała politykę zaciskania pasa; teraz naprawiamy te błędy - przekonywali w piątek w Sejmie posłowie PiS w debacie nad projektami ws. emerytur rocznika 1953. Gdyby nie wybory, ustawa leżałaby w sejmowej zamrażarce - mówili z kolei posłowie opozycji.

Do Sejmu wpłynęły dwa projekty regulujące sytuację emerytów z rocznika 1953 - rządowy i senacki. Podczas przeprowadzonego w tym tygodniu posiedzenia komisji polityki społecznej i rodziny zdecydowano, że będą one rozpatrywane wspólnie. Jako wiodącą uznano propozycję rządową.

Projekt rządowy różni się od senackiego m.in. terminem ponownego przeliczenia emerytury oraz grupą objętą tą możliwością. Senacki projekt zakłada m.in, że o ponowne przeliczenie emerytury będą mogły wnioskować osoby, które zdecydowały się przejść na wcześniejszą emeryturę przed tym, gdy ogłoszono przepisy, zgodnie z którymi późniejsze emerytury są pomniejszane o wypłacone tzw. emerytury wcześniejsze. To oznacza, że z tej możliwości mogłyby skorzystać także osoby z innych roczników niż '53.

W sejmowej debacie Teresa Wargocka (PiS) przypomniała, że oba projekty wykonują wyrok TK z marca 2019 r. Podkreśliła, że ustawa obowiązująca od 2013 r. spowodowała, że "kobiety, które przeszły na wcześniejsze emerytury, podjęły tę decyzję nie mając świadomości, iż od tego momentu te emerytury są finansowane z ich składek i w ten sposób pomniejszają swój kapitał emerytalny". Jak mówiła, obecnie procedowane rozwiązanie spowoduje, że emerytury będą ponownie przeliczone.

Posłanka PiS wskazywała, że opozycja podczas prac w komisji "jak zawsze kierowała zarzuty do PiS, że to za późno, za mało...". "Tylko sorry, mieliście 8 lat, można było nie oszczędzać na emerytach, nie sięgać do ich kieszeni. Można było inaczej poradzić sobie z kryzysem gospodarczym.(...) Państwo z uporem maniaka na grupie emerytów realizowaliście swoją politykę zaciskania pasa" - mówiła Wargocka.

Z kolei Marzena Okła-Drewnowicz (KO) przyznała, że gdy pracuje się nad ważnymi zmianami, szczególnie w systemie emerytalnym zdarza się popełniać błędy i tak też się zdarzyło w tej sprawie. "Najważniejsze jest, by umieć do błędów się przyznać, a jeszcze ważniejsze jest, by umieć je naprawić" - powiedziała.

Podkreśliła, że tak było z tym projektem, który został przygotowany także przez opozycję. Przypomniała, że już w grudniu do Sejmu wpłynął senacki projekt w tej sprawie. "Czego trzeba było, żeby ten projekt był wreszcie procedowany? Kampanii wyborczej i spadających słupków sondażowych" - oceniła posłanka KO.

Zapowiedziała głosowanie za tym projektem. Jednocześnie złożyła poprawki. "Po pierwsze nie widzimy powodu, dla którego ponowne przeliczanie emerytur z urzędu ma następować dopiero po upływie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy. Uważamy, że ten okres należy skrócić przynajmniej do 3 miesięcy" - powiedziała.

Jak dodała posłanka KO, kolejna poprawka dotyczy poszerzenia kręgu osób, "tak aby również np. kobiety z roczników 1949, czy 1952 mogły ubiegać się o korzystniejsze dla siebie świadczenia".

"Czytając ten projekt ustawy chce się powiedzieć: nareszcie" - powiedziała z kolei Karolina Pawliczak (Lewica). Zwróciła uwagę, że potrzeba uchwalenia tej ustawy wynika nie tylko z konieczności wykonania wyroku TK, ale przede wszystkim z ułomności przepisów. "Jestem pewna, że gdyby nie wybory prezydenckie i chęć pozyskania każdego głosu, ustawa leżałaby jeszcze w sejmowej zamrażarce" - mówiła.

W imieniu klubu Pawliczak zgłosiła poprawkę, która m.in. także daje prawo do przeliczenia świadczenia także innym rocznikom. Zapowiedziała jednocześnie, że Lewica mimo wszystko będzie głosować za tym projektem.

Agnieszka Ścigaj (PSL-Kukiz'15) podkreśliła, że projekt był bardzo oczekiwany i postulowany przez pokrzywdzone osoby z rocznika 1953. Posłanka wskazała, że wadliwych przepisów jest bardzo wiele, dlatego - jej zdaniem - należałoby ponadpartyjnie pochylić się nad zmianami w systemie emerytalnym, który "nie stwarza poczucia bezpieczeństwa".

Z kolei Michał Urbaniak (koło Konfederacja) ocenił, że Polska "od lat jest na progu zapaści systemu emerytalnego". "Poprzednia ekipa zmieniła zasady gry w trakcie jej trwania dla tysięcy Polaków. Trybunał Konstytucyjny to zakwestionował. Słuszne jest sprzątać bałagan, ale to dalej będzie tylko latanie dziury w tym bardzo dziurawym suknie" - powiedział.

Wskazał na potrzebę "zmian obecnego systemu opartego o wysokie składki". "Może warto zastanowić się nad likwidacją ZUS" - zaproponował.

W dyskusji głos zabrał wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. Jak mówił, rozwiązanie, które zaproponował rząd rozwiązuje problem rocznika '53. zarówno kobiet jak i mężczyzn.

Zwrócił uwagę, że TK nie zakwestionował samego pomniejszania emerytury, tylko to, że kobiety z rocznika 1953 nie miały wiedzy podejmując decyzje o przejściu na wcześniejszą emeryturę o uchwalonych w tej sprawie przepisach.

"W praktyce będzie to wyglądało tak, że osoby, które przeszły na wcześniejszą emeryturę i przeszły na powszechną emeryturę będą z urzędu przez ZUS miały wypłacone - z jednej strony rekompensatę za utracone dochody, na poziomie 12 tys. oraz dodatkową kwotę doliczoną do emerytury. Średnio ponad 200 zł" - wyjaśnił.

Przyznał, że system emerytalny jest skomplikowany i może się zdarzyć, że kolejna grupa wystąpi do TK z zarzutem, że jego stan jest gorszy od innych. "Projekt senacki obejmuje nie tylko rocznik '53 tylko także m.in. te od '49 do '52 (...). Ale dlatego zajmujemy się wyłącznie rocznikiem '53, bo tylko w tym zakresie Trybunał Konstrukcyjny wydał wyrok" - zaznaczył Szwed.

Odpowiadając na krytykę posłów o procedowanie projektu w kampanii wyborczej, wskazał że został on skierowany do konsultacji społecznych w grudniu ubiegłego roku.

W związku ze złożonymi w trakcie debaty poprawkami projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ponownie został skierowany do komisji.

W nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych obowiązującej od 1 stycznia 2013 r. zapisano, że wysokość emerytury przysługującej w związku z osiągnięciem powszechnego wieku emerytalnego powinna być pomniejszana o wypłacone dotychczas tzw. emerytury wcześniejsze. Zapis ten w odniesieniu do osób z rocznika 1953 zakwestionował w marcu ub.r. Trybunał Konstytucyjny.

Projekt rządowy ma umożliwić uzyskanie prawa do emerytury powszechnej bez zastosowania mechanizmu pomniejszania podstawy jej obliczenia o sumę kwot pobranych emerytur wcześniejszych. Z takiej możliwości będą mogli skorzystać ubezpieczeni z rocznika 1953, którzy przed wydaniem wyroku przez TK występowali do ZUS o przyznanie emerytury powszechnej oraz ci, którzy z takim wnioskiem wystąpią po raz pierwszy.

W uzasadnieniu do projektu wskazano, że wcześniejsze roczniki, tj. 1949–1952, dysponowały odpowiednim czasem i wiedzą, aby przygotować się do wprowadzonych zmian.

Projekt przewiduje też zwrócenie ubezpieczonym różnicy między pobieraną dotychczas emeryturą, a emeryturą, która powinna być wypłacana, ponowne przeliczenie renty rodzinnej, a także zawieszenie lub umorzenie postępowań w sprawie ponownego ustalenia podstawy obliczenia emerytury, wszczętych przed dniem wejścia w życie projektowanej ustawy.

Wcześniej powstał projekt senacki dotyczący emerytur kobiet z rocznika 1953. 18 grudnia ub.r. został ponownie skierowany do Sejmu po tym, jak wraz z zakończeniem poprzedniej kadencji parlamentu prace nad senacką inicjatywą zostały przerwane.