Kobiet z rocznika 1952 nie można traktować jak tych urodzonych w 1953 r., bo miały czas, by uchylić się od negatywnych skutków zmian dotyczących obliczania emerytur – uznał Sąd Najwyższy w uchwale siedmiu sędziów.
Paweł Matyja adwokat, ekspert z zakresu ubezpieczeń społecznych / DGP
Zagadnienie prawne, którym zajmował się SN, powstało na kanwie sprawy kobiety urodzonej w 1952 r., od stycznia 2008 r. pobierała ona wcześniejszą emeryturę, a w 2012 r. spełniła warunki nabycia prawa do emerytury z tytułu powszechnego wieku emerytalnego. I pewnie problemu by nie było, gdyby nie to, że wniosek o jej przyznanie złożyła do ZUS w 2016 r.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych wyliczył jej emeryturę powszechną od 1 maja 2016 r. (tj. od miesiąca, w którym zgłoszono wniosek) w wersji mniej korzystnej od pobieranego dotychczas świadczenia. Przy ustaleniu jej wysokości dokonał bowiem odliczenia kwot dotychczas pobranych emerytur na podstawie art. 25 ust. 1b ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. z 2018 r. poz. 1270) w brzmieniu obowiązującym od 1 stycznia 2013 r.
W odwołaniu od tej decyzji ubezpieczona zarzuciła, że organ rentowy w żaden sposób – także przez komunikaty na oficjalnej stronie internetowej – nie informował świadczeniobiorców o zmianie przepisów przed ich wejściem w życie. W konsekwencji nie stworzył okazji emerytom urodzonym w 1952 r., aby wniosek o przyznanie emerytury złożyli przed końcem 2012 r. i uniknęli w ten sposób jej uszczuplenia.

Sądy po stronie kobiety

Sąd okręgowy zmienił zaskarżoną decyzję organu rentowego i przyznał kobiecie prawo do emerytury od 1 maja 2016 r. na podstawie przepisów obowiązujących przed nowelizacją (czyli bez jej pomniejszenia o kwotę wcześniej pobranych świadczeń). Uznał bowiem, że art. 25 ust. 1b ustawy o FUS nie może mieć zastosowania do ubezpieczonej, która jako urodzona w roku 1952 r. powszechny wiek emerytalny uzyskała w 2012 r., a więc przed wejściem w życie nowelizacji. Bez znaczenia jest więc termin, w którym złożyła wniosek o przyznanie świadczenia, gdyż decydujące znaczenie ma data, w której spełniła warunki do przyznania emerytury z powszechnego wieku emerytalnego.
Sąd II instancji oddalił apelację ZUS. W jego ocenie do ubezpieczonej powinny mieć wprost zastosowanie regulacje obowiązujące w dacie spełnienia przez nią warunków do powszechnej emerytury (tj. 25 września 2012 r.). Nowa ustawa nie może bowiem pozbawić jej prawa, które nabyła na mocy poprzedniej regulacji.

SN z dylematem

Sąd Najwyższy, który rozpoznawał kasację ZUS, zdecydował się przekazać to zagadnienie prawne składowi siedmiu sędziów. Jego wątpliwości budziła wykładnia spornego art. 25 ust. 1b i zasady jego stosowania w kontekście wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 6 marca 2019 r. (sygn. akt P 20/16). TK uznał w nim, że ustawodawca naruszył konstytucję, wprowadzając z zaskoczenia nieznaną wcześniej zasadę obniżenia emerytury powszechnej o kwoty uprzednio pobranych wcześniejszych świadczeń.
We wniosku o przekazanie sprawy do rozpoznania składowi siedmiu sędziów SN powołał swoje wcześniejsze wyroki. W tym z 4 listopada 2014 r. (sygn. akt IUK 100/14) SN uznał, że nabycie prawa do świadczenia następuje z mocy prawa i nie jest uzależnione ani od złożenia przez ubezpieczonego stosownego wniosku, ani od potwierdzenia tego prawa decyzją organu rentowego. Zmiany w przepisach (ograniczające uprawnienia lub wprowadzające dodatkowe warunki) nie mają wpływu na istnienie uprawnienia powstałego przed nimi, niezależnie od tego, kiedy został złożony wniosek o jego realizację. Podobnie uznał SN w uzasadnieniu uchwały z 20 grudnia 2000 r. (sygn. akt III ZP 29/00), z którego wynika, że prawo do świadczeń powstaje i istnieje niezależnie od decyzji organu rentowego.
Czy to oznacza, że zawarta w art. 25 ust. 1b ustawy nowa regulacja dotycząca ustalania wysokości świadczenia może być rozumiana jako naruszenie prawa nabytego?
Sąd Najwyższy w uchwale z 19 października 2017 r. (sygn. akt III UZP 6/17) uznał, że prawem nabytym jest uprawnienie do emerytury po spełnieniu warunków ustawowych, a nie prawo do emerytury w określonej wysokości, która może być wyliczona dopiero wówczas, gdy ubezpieczony złoży wniosek o wypłatę tego świadczenia.
W ocenie składu trzech sędziów takie podejście nie było prawidłowe. Zgodnie bowiem z orzecznictwem TK w sferze praw emerytalnych i rentowych ochronie mogą podlegać prawa nabyte zarówno wskutek skonkretyzowanych decyzji przyznających świadczenia, jak i abstrakcyjnie przed zgłoszeniem wniosku. Nie jest to uzależnione od wszczęcia postępowania przed organem rentowym.
Dlatego zdaniem SN art. 25 ust. 1b narusza zasadę ochrony zaufania do państwa i stanowionego prawa w zakresie, w jakim dotyczy także urodzonych w 1952 r. kobiet, które przed 1 stycznia 2013 r. nabyły prawo do emerytury z wieku powszechnego.

Siedmiu sędziów zdecydowało

Skład siedmiu sędziów SN uznał jednak, że kwestionowany przepis nie ma zastosowania do kobiet z rocznika 1952. W ustnych motywach rozstrzygnięcia wskazano, że ochrona konstytucyjna praw nabytych, ale niezrealizowanych dotyczy tylko takich przesłanek jak wiek, staż, a nie wysokość świadczenia.
– Nie ma ona też charakteru absolutnego. Ustawodawca może ją modyfikować, w szczególności gdy ochrona innych zasad jest istotniejsza – mówiła sędzia Romualda Spyt.
W tym wypadku w ocenie SN kluczowe znaczenie mają zasady sprawiedliwości i solidarności społecznej. – Inni ubezpieczeni nie mogą ponosić kosztów nadmiernych przywilejów określonej grupy – podkreślała sędzia.
Zwróciła uwagę, że kobiety z rocznika 1953 zostały zaskoczone nowymi przepisami i nie mogły wystąpić z wnioskiem o emeryturę na starych zasadach. Te urodzone w 1952 r. miały taką możliwość, bo ustawodawca zapewnił vacatio legis.

OPINIA

Nieznajomość prawa szkodzi

Teza samej uchwały nie jest dla mnie szczególnym zaskoczeniem. Podane przez SN ustne motywy rozstrzygnięcia również nie są pozbawione racji. Bezsprzecznie bowiem kobiety z rocznika 1952 nie zostały zaskoczone zmianą przepisów tak jak kobiety z rocznika 1953. Ich sytuacja prawna nie była analogiczna. Niemniej jednak na pewno nie była komfortowa. Nowelizacja z 11 maja 2012 r. weszła bowiem w życie 1 stycznia 2013 r. Czas do namysłu nie był więc długi, choć istotnie był. Inna sprawa – co rzecz jasna nie jest zarzutem do SN – że świadomość prawna społeczeństwa nie jest wysoka, a śledzenie nowelizacji przepisów nie jest zwyczajem powszechnym (na pewno nie w gronie emerytów). Jeśli do tego dodamy argument podniesiony przez ubezpieczoną, jakoby organ rentowy w żaden sposób nie informował świadczeniobiorców o zmianie przepisów przed ich wejściem w życie, łatwo wyobrazić sobie sytuację, że wiele kobiet urodzonych w 1952 r. o zmianach zwyczajnie nie wiedziało. Twierdzenia, że zostały zaskoczone, nie są zatem zupełnie irracjonalnie, jeśli przyjrzymy się sprawie z punktu widzenia doświadczenia życiowego.
ORZECZNICTWO
Uchwała siedmiu sędziów SN z 28 listopada 2019 r., sygn. akt III UZP 5/19.