– To stanowczo za mało, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy nienotowany wcześniej wzrost gospodarczy – zauważa Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ i członek Rady Nadzorczej ZUS.
Przekonuje, że wskaźnik waloryzacji powinien być obliczany przy uwzględnieniu 50-proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w poprzednim roku kalendarzowym.
Łukasz Kozłowski, główny ekonomista z Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwraca uwagę, że rząd tym rozwiązaniem próbuje obejść system zdefiniowanej składki będącej podstawą systemu emerytalnego.
– Do oszczędzających jest wysyłany niebezpieczny sygnał, że nie opłaca się płacić składek od wszystkich dochodów. Dodatkowo zniechęcamy Polaków do dłuższej aktywności zawodowej, której celem ma być zwiększenie wysokości emerytury – podkreśla ekspert.
Proponowane rozwiązanie będzie zastosowane do emerytur i rent w systemie powszechnym, wypłacanych przez KRUS, służb mundurowych oraz zasiłków i świadczeń przedemerytalnych, emerytur pomostowych i nauczycielskich świadczeń kompensacyjnych.