Dziś rząd zaprezentuje projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych. Tym samym rusza jedno z flagowych przedsięwzięć premiera Morawieckiego.
Jak wynika z ostatecznej wersji projektu, do której dotarł DGP, system ma być prosty. Prawo nałoży na pracodawców obowiązek zapisywania pracowników do PPK, które będą prowadzone przez fundusze inwestycyjne. Minimalna składka, płacona wspólnie przez zatrudnionego i zatrudniającego, ma wynieść 3,5 proc. wynagrodzenia. Pracownicy będą jednak mogli w każdej chwili z oszczędzania w PPK zrezygnować.
Co do zasady pieniądze będą im wypłacane po osiągnięciu wieku emerytalnego. Jedną czwartą dostaną w gotówce, a resztę w miesięcznych ratach przez ustalony z góry, minimum 10-letni okres. Te 25 proc. będzie można również doliczyć do wspomnianych rat, jeśli nie będziemy chcieli wypłaty od razu.
Dopuszczalne będzie też wycofanie części oszczędności wcześniej, ale tylko na dwa cele: wkład do kredytu mieszkaniowego lub w razie poważnej choroby oszczędzającego albo jego najbliższej rodziny. Takie bezpieczniki to recepta na to, co nas czeka: niskie emerytury z ZUS.
To pierwsza tak poważna próba budowy systemu masowego dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Dotychczasowe rozwiązania, takie jak pracownicze programy emerytalne, konta IKE czy IKZE, nie odniosły sukcesu. Ale oszczędzanie na życie po zakończeniu aktywności zawodowej to tylko jeden cel; drugim jest nakłonienie Polaków do systematycznego odkładania na przyszłość. „Oszczędności stanowią istotne źródło akumulacji kapitału i tym samym warunek dla wzrostu gospodarczego. Są istotne także dlatego, że pozwalają na zapewnienie bezpieczeństwa i dobrobytu rodziny” – taki zapis znalazł się w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
Nowy system ma działać od stycznia 2019 r., więc przygotowania muszą ruszyć w lipcu. To znaczy, że ustawa powinna zostać uchwalona do 30 czerwca.
Na początek obowiązek zakładania PPK będzie dotyczył tylko największych firm, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Tak wynika z projektu ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, do którego dotarł DGP. Zakłada on, że PPK wprowadzane będą stopniowo, przez dwa lata. Średnie firmy (co najmniej 50 pracowników) dołączą 1 lipca przyszłego roku. 1 stycznia 2020 r. obowiązek obejmie także firmy zatrudniające powyżej 20 osób), a pół roku później – pozostałych przedsiębiorców. Ten ostatni termin ma też obowiązywać jednostki sektora publicznego. Mowa o samorządach, administracji rządowej, sądach, państwowych agencjach i funduszach celowych, NFZ,
ZUS, a także państwowych uczelniach i instytucjach kultury.
Dla pracodawców rządowe plany oznaczają nowe obowiązki. Najważniejszy z nich to zawarcie umowy o zarządzanie PPK z wybraną instytucją finansową. Ewidencję takich instytucji ma prowadzić Polski Fundusz Rozwoju. W praktyce będą to towarzystwa funduszy inwestycyjnych, które spełnią wymogi stawiane im przez ustawę, przede wszystkim zaoferują odpowiedni typ funduszu. Domyślnie do PPK trzeba będzie zapisać wszystkich zatrudnionych, choć będą wyjątki. Pierwszy: w przypadku zatrudnionych, którzy skończyli 55 lat, przystąpienie do PPK może być tylko na ich wniosek. Wyjątek drugi: składek nie będzie się odprowadzać od osób, które skończyły 70 lat.
W pozostałych przypadkach pracodawcy zapisują zatrudnionych do PPK w ciągu 7 dni po upływie trzech miesięcy od momentu ich zatrudnienia. Istotne jest to, że autorzy projektu unikają słów „pracownik”, konsekwentnie używając zwrotu „zatrudnieni”, co sugeruje, że ubezpieczeni będą nie tylko etatowcy, ale też pracujący na innych rodzajach umów.
Uczestnictwo jest domyślne, ale jednocześnie dobrowolne. Pracujący będzie mógł zrezygnować z PPK, ale w tym celu będzie trzeba złożyć odpowiedni wniosek. I tu kolejny obowiązek dla przedsiębiorców: co 2 lata, 1 kwietnia, system ma się resetować – czyli pracodawca znów domyślnie będzie zapisywał do PPK pracowników, którzy wcześniej zrezygnowali z członkostwa w nich. A pracownicy ponownie będą mogli złożyć deklarację, że nie chcą w ten sposób oszczędzać.
Pracodawcy poniosą też koszty – składek, jakie będą wpłacali na PPK. Zgodnie z projektem ustawy obowiązkowo będzie to 1,5 proc. wynagrodzenia, ale przepisy umożliwiają wpłaty dodatkowe w wysokości 2,5 proc. W wariancie maksymalnym składka może więc wynosić 4 proc. Jeśli do PPK zapisani będą wszyscy pracujący to – w przybliżeniu – o taki poziom teoretycznie mogą wzrosnąć koszty zatrudnienia w firmie w skali roku. Ile to będzie w rzeczywistości, trudno dziś oszacować, bo nie sposób przewidzieć, ile osób zechce w ten sposób oszczędzać na emeryturę i jak długo.
Autorzy projektu przewidzieli kilka zachęt. Na przykład każdemu, kto wytrzyma w PPK minimum trzy miesiące, zostanie wypłacona składka powitalna ze środków Funduszu Pracy w wysokości 250 zł. Cel: zachęcić jak najwięcej osób w pierwszym okresie działania nowego systemu. Bo każdy, kto przystąpi do PPK po 31 grudnia 2020 r., na składkę powitalną już się nie załapie.
Dodatkowy wabik to dopłata roczna, także finansowana z Funduszu Pracy w wysokości 240 zł. Może na nią liczyć każdy, u kogo w ciągu roku na koncie zgromadzona zostanie kwota odpowiadająca sumie składek podstawowych od sześciokrotności płacy minimalnej. W dzisiejszych warunkach, gdy minimalna pensja to 2100 zł miesięcznie, dopłata roczna przysługiwałaby każdemu, kto zdołałby zebrać co najmniej 441 zł.
Zachęty są potrzebne, bo dodatkowe oszczędzanie na emeryturę będzie kosztem nie tylko przedsiębiorcy, ale też pracującego – zmniejszy mu pensję netto. Składka podstawowa w jego przypadku to 2 proc. wynagrodzenia, z opcją zwiększenia o dodatkowe 2 proc. W przypadku średniej płacy w gospodarce (około 4271 zł w 2017 r.) pracownik pomniejszałby sobie pensję o ok. 85 zł miesięcznie (w wariancie podstawowym), a z opcją dodatkową o ok. 170 zł miesięcznie. Jeśli jeszcze pracodawca zdecydowałby się na płacenie maksymalnej składki (podstawowej i dodatkowej), to – w przybliżeniu – na konto PPK pracującego trafiałaby rocznie kwota zbliżona do jednej pensji.
Nowy impuls finansowy dla rynków
Pracownicze plany kapitałowe mają szansę wypełnić część luki, jaka została po OFE. Nowe pieniądze napłyną nie tylko na giełdę, ale także na rynki obligacji.
Brakuje nam krajowych długoterminowych oszczędności – to diagnoza, która stoi za przedstawionym w połowie 2016 r. Planem Budowy Kapitału. Jeden z jego filarów – PPK – ma nie tylko dać możliwość zgromadzenia zabezpieczenia na emeryturę, ale być także solidnym impulsem dla rynku kapitałowego. Zdaniem autorów pomysłu PPK wzmocnią nie tylko GPW, ale także popyt na obligacje rządowe i korporacyjne. Co roku na rynek miałoby trafiać od 6 do 15 mld zł nowego kapitału, co stanowi 0,3–0,7 proc. PKB. To wariant minimalny zakładający, że płacona będzie najniższa możliwa składka, czyli 3,5 proc., a na PPK zdecyduje się 75 proc. uprawnionych. W wariancie maksymalnym z 8-proc. składką na rynek popłynie od 0,6 do 1,4 proc. PKB, czyli między 12 a ponad 30 mld zł.
Nie wszystkie środki muszą być zainwestowane w kraju. Projekt pozwala, aby do 30 proc. aktywów lokować w inwestycjach zagranicznych. Nawet przy takiej opcji autorzy PPK liczą, że lokalni gracze wzmocnią swoją pozycję. Kapitał emerytalny będzie zaś lokowany długoterminowo, co pozwoli finansować m.in. projekty infrastrukturalne.
Projekt ustawy zakłada też zabezpieczenia dla uczestników PPK. Nie każdy fundusz zarządzający pieniędzmi będzie miał taką samą strategię inwestycyjną. Ustawa nałoży na instytucje prowadzące PPK konieczność zarządzania co najmniej czterema funduszami (lub subfunduszami), z których każdy ma mieć inny profil inwestycyjny, dopasowany do wieku uczestników. Młodzi będą mogli wybrać pomnażanie kapitału w bardziej agresywny sposób, gdzie stopa zwrotu może być wyższa, ale za cenę większego ryzyka. W PPK będą fundusze zdefiniowanej daty, zwane też funduszami cyklu życia. Składki klienta będą mogły być inwestowane bardziej agresywnie lub zachowawczo, niż by to wynikało z jego wieku tylko w jednym przypadku – na wyraźny wniosek uczestnika. To nowość, bo na razie na rynku komercyjnym fundusze cyklu życia są w ofercie tylko dwóch TFI. W praktyce działają tak, że jasno określają czas inwestowania (np. 10 lat) i z biegiem tego okresu modyfikują swoją strategię inwestycyjną. W przypadku PPK okres inwestowania też jest określony – składek nie odprowadza się dla pracowników, którzy skończyli 70 lat.
Projekt ustawy jasno określa, ile TFI jako zarządzające funduszami może na tym zarobić. Podstawowa stawka to 0,5 proc. aktywów przypadających na PPK. W przypadku bardzo dużych instytucji wprowadzono dodatkowe ograniczenie: jeśli środki gromadzone w zarządzanych przez nią funduszach przekraczają 15 proc. całego rynku, wówczas opłat powyżej tego poziomu nie wolno pobierać. TFI będą mogły naliczać także dodatkową opłatę za osiągnięty wynik. Jej wysokość ma zależeć od stopy zwrotu, przy czym nie wystarczy tylko osiągnięcie zysku – musi być on wyższy niż tzw. referencyjna stopa zwrotu dla całego rynku. Jednocześnie opłata nie będzie mogła przekroczyć 0,1 proc. aktywów.
Autorzy PPK liczą, że wejście w życie doprowadzi do istotnego wzrostu oszczędności emerytalnych. W symulacjach, jakie znalazły się w projekcie, prognozuje się, że aktywa gospodarstw domowych (uwzględniające 75 proc. środków z OFE, pracownicze programy emerytalne, IKE, IKZE) wzrosną w ciągu dekady z poziomu ok. 173 mld zł na koniec 2016 r. do blisko 340 mld zł. Obliczenia te bazują na założeniu, że do OFE, IKE i IKZE nie wpłyną nowe składki, a te na PPK będą opłacane w minimalnej wysokości, czyli 3,5 proc. wynagrodzenia. W wariancie maksymalnej składki aktywa zwiększą się do 496 mld zł. ⒸⓅ
Świadczenie własne czy małżeńskie – dylemat emeryta z PPK
Projekt ustawy proponuje możliwości wypłaty zgromadzonych oszczędności na trzy sposoby. Zasadniczy cel to zabezpieczenie przyszłości osób, które osiągną wiek emerytalny.
Emerytura podstawowa. W tym przypadku będzie można do 25 proc. wypłacić jednorazowo. Reszta powinna trafiać do świadczeniobiorców w miesięcznych ratach przez co najmniej 10 lat. Wtedy pieniądze będą zwolnione z podatku. Jeśli wypłaci się je wcześniej, oszczędzający zapłaci podatek od zysków kapitałowych. Jest jeden wyjątek. Jeśli wyliczone raty są niższe niż 50 zł miesięcznie, wówczas oszczędności wypłacane są jednorazowo.
Emerytura małżeńska. Środki można połączyć z tymi, które zgromadził małżonek, i wyliczyć na tej podstawie wspólne świadczenie wypłacane także przez co najmniej 10 lat. Pieniądze są przelewane emerytom do końca zgodnie z harmonogramem wyliczenia, nawet jeśli jedno z małżonków umrze. Są dwa warunki: po pierwsze, oboje muszą osiągnąć wiek emerytalny, po drugie, oszczędzać w tej samej instytucji.
Transfer pieniędzy. Można przenieść swoje oszczędności do zakładu ubezpieczeń, z którym oszczędzający zawarł umowę, i tam wykupić emeryturę dożywotnią lub okresową.
Przewidziano również rozwiązania specjalne. Pierwsze: Oszczędności zgromadzone w ramach PPK mogą zostać użyte jako wkład własny przy kredycie mieszkaniowym. Byłby to być rodzaj pożyczki samemu sobie, gdyż te pieniądze miałyby być zwrócone w ciągu 20 lat, chyba że ktoś przekroczył 45. rok życia. Drugie: Wcześniejsza wypłata byłaby możliwa z powodu choroby. Jeśliby oszczędzający lub ktoś z jego najbliższej rodziny poważnie zachorował (konieczne potwierdzenie przez lekarza), wówczas w grę wchodzi wypłacenie do 25 proc. zgromadzonych środków. Trzeci: Śmierć uczestnika. W takim przypadku zgromadzone i niewypłacone środki otrzyma małżonek lub inni spadkobiercy.
Konstrukcja przepisów pokazuje, że PPK będą pełnić rolę oszczędności emerytalnych, a dożywotnia emerytura typowa dla ZUS jest tylko jednym z możliwych sposobów ich użycia. Zgromadzone pieniądze mają więc wspierać zasadniczą emeryturę otrzymywaną z zakładu. Składka to w przybliżeniu 18 proc. składki emerytalnej pobieranej przez ZUS i o tyle przeciętnie zwiększałoby to emeryturę, gdyby była liczona jak w ZUS. Autorzy liczą, że stopa zastąpienia (relacja świadczenia do ostatniej pensji) może wzrosnąć do 21 proc., a nawet 45 proc. (w zależności od wysokości składki i okresu oszczędzania). Konstrukcja przepisów zachęca do emerytury okresowej, a więc wypłaty na założoną z gór liczbę rat. To tańszy sposób od emerytury dożywotniej wykupionej na rynku ubezpieczeniowym, przy której zakład emerytalny będzie liczył sobie premię za ryzyko wypłaty dłuższej niż zakładana. Ciekawym rozwiązaniem jest świadczenie małżeńskie, które daje lepsze zabezpieczenie na wypadek śmierci współmałżonka. Ustawa preferuje świadczenie okresowe, ale gdyby emeryt zdecydował się na jednorazową wypłatę, dzięki konstrukcji przepisów zapłaci efektywną stawkę podatku Belki 14,25 proc., a nie 19 proc. Jest tak, bo do 25 proc. zgromadzonych oszczędności jest zwolnione z podatku. ⒸⓅ
Prognozowane wysokości świadczeń okresowych w PPK
/
Dziennik Gazeta Prawna
Sukces PPK powinien być mierzony tym, ile osób spośród tych, które zostaną obligatoryjnie zapisane przez pracodawców, nie złoży deklaracji odstąpienia. Dlatego kluczowe znaczenie ma to, żeby w finalnym tekście ustawy znalazły się rozwiązania wspomagające ten cel. Wspomnijmy o dwóch. Pierwszym jest w miarę szeroka oferta produktowa PPK, czyli możliwość oferowania PPK nie tylko przez fundusze inwestycyjne, ale także np. ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe. Im większa będzie oferta wyboru i więcej zainteresowanych promowaniem PPK, tym to rozwiązanie stanie się powszechniejsze. Drugi to szukanie sojuszników dla PPK wewnątrz zakładów pracy. Naturalne wydają się związki zawodowe. W projekcie PPK mamy ograniczone uprawnienia konsultacyjne, a związki nie mogą mieć prawa weta w stosunku do decyzji pracodawcy, ale rozwiązania polegające na konieczności uzgodnienia z nimi wysokości składek po stronie pracodawcy albo zaproponowanie przez związki konkretnej instytucji finansowej zarządzającej programem powinny być brane pod uwagę.
To budowanie kultury oszczędzania
Marcin Wojewódka radca prawny w Wojewódka i Wspólnicy sp. k.
/
Dziennik Gazeta Prawna
Ustawa o PPK to jeden z najbardziej oczekiwanych aktów prawnych i jednocześnie nadzieja na wprowadzenie powszechnego rozwiązania, które całkowicie zmieni myślenie o emeryturze. Dotychczas przyszła emerytura miała być finansowana przez ZUS i ewentualnie inne rozwiązania, gdzie składka pochodziła przede wszystkim od ubezpieczonych. PPK to rozszerzy, bo finansowanie składki będzie pochodziło z trzech źródeł – od ubezpieczonego, jego pracodawcy i państwa, które wniesie swój wkład w postaci nagrody stymulującej.
Taki sposób gromadzenia kapitału na przyszłą emeryturę jest również najlepszym i najszybszym sposobem na edukację finansową społeczeństwa. Obecnie dajemy pierwszeństwo bieżącym potrzebom i konieczność oszczędzania nie jest priorytetem. Szczególnie ludzie młodzi zazwyczaj odsuwają myślenie o emeryturze. Badania pokazują również, że wolimy wolne środki przeznaczyć na przyjemności niż je odłożyć. Potrzebujemy zbudować długoterminową kulturę oszczędzania. PPK, które cechuje obowiązkowość i powszechność, ma dużą szansę w tym pomóc.
Marcin Dyl prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami
/
Dziennik Gazeta Prawna