Projektem ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym wreszcie zajmie się rząd. Ponad rok po czasie.

14 lutego br. minął dokładnie rok od momentu, w którym Polska powinna była implementować dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej z 4 lipca 2012 r. w sprawie zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE). Konieczność wdrożenia postanowień dyrektywy skłoniła Ministerstwo Środowiska do szerszego zajęcia się tematem, a więc zreformowania całego systemu gospodarki elektroodpadami. Mimo że prace nad nową ustawą o ZSEE rozpoczęły się już w 2012 r., do tej pory nie udało się przedłożyć ostatecznego projektu pod obrady Rady Ministrów. Jeszcze w listopadzie ub.r. resort środowiska zapowiadał, że stanie się to w grudniu, po dokonaniu ostatnich drobnych poprawek.
Ostatecznie projekt na posiedzenie rządu powinien trafić jutro.
Szaleńcze tempo
Branża jest tym żółwim tempem zaniepokojona. Również dlatego, że parlament będzie miał zaledwie kilka miesięcy na zajęcie się projektem, nim zakończy się jego kadencja. Trzeba bowiem pamiętać, że rządowych projektów ustaw dotyczy zasada dyskontynuacji: te, które nie zostaną przyjęte przez obecny Sejm, przepadną.
– Wszystkie prace legislacyjne można było lepiej rozłożyć w czasie, a nie kumulować w ostatnich miesiącach kadencji. Szczególnie że rozmowy na temat koniecznych zmian na rynku elektroodpadów toczyły się jeszcze przed przyjęciem dyrektywy przez organy Unii Europejskiej – komentuje Wojciech Konecki, dyrektor generalny Związku Pracodawców AGD CECED Polska.
Tyle że kilkukrotnie zmieniała się koncepcja, w którym kierunku powinna iść reforma. Dodatkowo w styczniu 2014 r. zmienił się wiceminister odpowiedzialny za projekt. Do resortu przyszedł Janusz Ostapiuk, który wcześniej w dyskusji o zmianach regulacji o elektroodpadach występował po stronie przedsiębiorców – jako dyrektor Europejskiej Platformy Recyklingu.
Bez reformy
Zdaniem ekspertów gorsze od przekroczenia terminów jest to, że przedłużające się prace stępiły ostrze zapowiadanej reformy. A to może oznaczać utrwalenie patologii w branży elektroodpadów na lata.
– Nie wykorzystano szansy na przeprowadzenie gruntownych zmian, mimo że na początku prac nad ustawą legalnie działający przedsiębiorcy mieli takie nadzieje. Trudno więc będzie skutecznie walczyć z szarą strefą, która w branży elektroodpadów stanowi według naszych szacunków ok. 55 proc. – tłumaczy Konecki.
W miarę upływu czasu z projektu ustawy wypadały bowiem kolejne rewolucyjne pomysły: wprowadzenie zinformatyzowanego monitoringu przepływu elektroodpadów, nakaz przeznaczania dochodów przez organizacje odzysku na poprawę efektywności ich działania czy wreszcie kontrole państwowych inspekcji przeprowadzane bez zapowiedzi.
– Ministerstwo stopniowo wycofywało się zarówno z pomysłów zgłaszanych przez branżę, jak i swoich własnych koncepcji na uzdrowienie rynku – podsumowuje Wojciech Konecki.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do Rady Ministrów