Mimo zapowiedzi uregulowania kwestii uciążliwości zapachowych Ministerstwo Środowiska do tej pory nie przygotowało projektu rozporządzenia. Rzecznik praw obywatelskich zgłasza ten problem od 2006 r., opierając się na skargach obywateli mieszkających w pobliżu zakładów przemysłowych. Kwestią zajęła się senacka komisja środowiska.
Jak wskazywał na jej posiedzeniu Mirosław Reszczyński z biura legislacyjnego Senatu, możliwość wydania odpowiedniego aktu daje prawo ochrony środowiska (Dz.U. z 2013 r. poz. 1232 ze zm.). Artykuł 222 ust. 5 zawiera fakultatywne upoważnienie do określenia, w drodze rozporządzenia, wartości granicznych dla niektórych substancji zapachowych w powietrzu i metod oceny tego zjawiska. „Jednakże do chwili obecnej, w szczególności z uwagi na złożoność przedmiotowej materii oraz to, iż nie istnieją przepisy prawne Unii Europejskiej, które ujednolicałyby podejście do tego tematu – zagadnienie oceny zapachowej jakości powietrza nie zostało uregulowane” – czytamy w opinii prawnej biura legislacyjnego.
Mimo zapowiedzi prac legislacyjnych ministerstwo wycofało się z działań. Jak wskazywał Roman Głaz, zastępca dyrektora departamentu ochrony powietrza reprezentujący resort, uregulowanie tej kwestii pociągnęłoby za sobą znaczne straty gospodarcze. Jak podkreślał, skargi jednej czy dwóch osób mogłyby prowadzić do zamknięcia zakładów przemysłowych.
Roman Głaz zaznaczył jednak, że ministerstwo zdaje sobie sprawę z powagi problemu. Na potwierdzenie przedstawił dane dotyczące ilości skarg składanych do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska i jego wojewódzkich oddziałów. W 2010 r. 45 proc. ze wszystkich 1134 zażaleń na zanieczyszczenie powietrza dotyczyło uciążliwości zapachowych. W latach 2011 i 2012 było to odpowiednio 56 i 67 proc.
Powodem skarg były nie tylko duże zakłady, takie jak fermy drobiu, trzody chlewnej, zwierząt futerkowych czy oczyszczalnie ścieków. Zażalenia dotyczyły także małych zakładów gastronomicznych, np. budek z kebabami czy restauracji. Ze względu na znaczną rozbieżność skali naruszeń zdaniem ministerstwa problemu nie da się rozwiązać poprzez rozporządzenie. Dyrektor Głaz argumentował, że problematyczna jest także kwestia metody pomiarowej, która byłaby w każdych warunkach obiektywna.
Resort chce rozwiązać problem inaczej: poprzez nowelizację przepisów dotyczących sytuowania budynków. Chce, by regulacje określały minimalną odległość zakładów emitujących przykre zapachy od zabudowy mieszkalnej.
Senator prof. Stanisław Hodorowicz przyznawał, że nie można regulować samego zapachu, gdyż każda osoba odczuwa go inaczej. Jego zdaniem należałoby wziąć pod uwagę raczej jego wpływ na zdrowie. Komisja Środowiska zapowiedziała wykonanie analizy, jak ten problem regulują inne kraje Unii Europejskiej.