W Chorzowie umowę na odbiór i zagospodarowanie odpadów wypowiedziała Alba. Nie pomogło nawet to, że miasto ma w spółce 30 proc. udziałów. W tej miejscowości mieszkańcy płacą 12 zł, jeśli segregują odpady, a 20 zł – jeśli tego nie robią. Po podwyżce, którą zaproponowano w projekcie uchwały, będzie to odpowiednio 26,9 zł i 53,8 zł za osobę. Opłata miałaby wzrosnąć od kwietnia.
W gminie Michałowice odbiór i zagospodarowanie tony odpadów będzie kosztować 1155,6 zł – tyle zaproponowała firma, która jako jedyna zgłosiła się do przetargu, dlatego dotychczasowych dość niskich stawek nie uda się utrzymać. Stawka za śmieci segregowane w tej miejscowości wynosiła 14 zł za osobę, a za śmieci niesegregowane – 25 zł. Teraz za odpady segregowane mieszkańcy będą płacić 32 zł od osoby.
Do podwyżek przygotowują się także m.in. Siemiatycze i Szczawnica. W Krakowie koszty zagospodarowania odpadów wzrosły z 200 mln zł w 2018 r. do 256 mln zł w roku bieżącym. Trwają obecnie konsultacje z mieszkańcami dotyczące nowych stawek i sposobu naliczania opłat, które byłyby akceptowalne społecznie.
Część ekspertów podkreśla, że podwyżki to urealnienie kosztów gospodarowania śmieciami. Zmiany w naliczaniu opłat wymusiła nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010 ze zm). Samorządy muszą dostosować do niej swoje uchwały do 6 września br. i wprowadzić opłaty sankcyjne za brak segregowania odpadów. To jednak tylko częściowa odpowiedź na pytanie, dlaczego jest drożej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że gminy są w coraz trudniejszej sytuacji ze względu na nadpodaż odpadów na rynku. Problematyczna jest frakcja z żółtego pojemnika, która chociaż wysegregowana, nadaje się w dużej części wyłączenie do spalenia, za co także trzeba zapłacić. W 2020 r. do 270 zł wzrosła opłata za składowanie śmieci. Firmy i instalacje podkreślają, że muszą spełniać coraz bardziej restrykcyjne, a co za tym idzie, kosztowne wymogi dotyczące m.in. monitoringu i bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Do tego dochodzą rosnące koszty pracy i energii. Na końcu za wszystko płacą mieszkańcy.