Firmy bez operatów przeciwpożarowych będą mogły dalej prowadzić działalność po 5 marca. Ich pozwolenia nie wygasną z automatu. Muszą tylko złożyć wnioski, choćby niepełne.
Firmy bez operatów przeciwpożarowych będą mogły dalej prowadzić działalność po 5 marca. Ich pozwolenia nie wygasną z automatu. Muszą tylko złożyć wnioski, choćby niepełne.
/>
Uniknęliśmy paraliżu, który doprowadziłby do zamknięcia dziesiątków instalacji komunalnych i sortowni, przez co nieodbierane śmieci zalegałyby na ulicy. Tak branża odpadowa i samorządy komentują ostatnią decyzję nowego wiceministra klimatu Jacka Ozdoby, który wydał objaśnienia prawne do ustawy o odpadach (Dz.U. z 2020 r. poz. 150). Są już dostępne na stronie ministerstwa.
Wynika z nich, że przedsiębiorcy, którzy nie zdążyli dostosować się do nowych, restrykcyjnych wymogów przeciwpożarowych, będą mogli kontynuować działalność po 5 marca, czyli po ustawowym terminie na zmianę decyzji i pozwoleń zintegrowanych. Co prawda nie zwalnia ich to z obowiązku złożenia stosownego wniosku do urzędu marszałkowskiego lub starosty, będą mogli jednak uzupełnić pisma o brakujące dziś dokumenty (np. operaty przeciwpożarowe, zabezpieczenia roszczeń na wypadek szkód w środowisku) w terminie wskazanym przez urząd.
To dobra wiadomość dla branży, która obawiała się, że dotychczasowe decyzje wygasną z automatu, co uniemożliwiłoby legalne zagospodarowanie odpadów i naraziłoby na kary. Zwłaszcza że – jak przyznają sami rządzący – zdecydowana większość przedsiębiorców nie wywiązała się z nowych wymogów, które wprowadzono w zeszłym roku po głośnej fali pożarów magazynów. Chodzi m.in. o przebudowę zakładów, by łatwiej było zaradzić ewentualnej katastrofie na skutek zaprószenia ognia, instalowanie obowiązkowego monitoringu wizyjnego, wpłacanie zabezpieczeń finansowych na okoliczność, gdyby doszło do wypadku.
– Sytuacja na rynku jest trudna, ale nie ma też sensu wylewać dziecka z kąpielą. Większość firm, które nie przygotowały się do nowych obostrzeń, działa uczciwie i nie powinny być ukarane za to, że brakuje w Polsce specjalistów do wydawania operatów, bo w niektórych województwach jest zaledwie kilku, a przedsiębiorców i wniosków do przetworzenia kilkadziesiąt razy więcej – mówi DGP wiceminister klimatu Jacek Ozdoba.
Sęk w tym, że od wydania objaśnień prawnych specjalistów i rzeczoznawców nie przybędzie. Również sam obowiązek przystosowania zakładów (instalowanie dodatkowych hydrantów, szersze drogi dojazdowe, wybudowanie basenów przeciwpożarowych, niekiedy wymiana materiału ścian budynków), który zdaniem wielu jest zbyt restrykcyjny i często niemożliwy do spełnienia, nie zostanie zniesiony. Innymi słowy: mimo chwilowego oddechu samorządy i firmy od kosztownych i trudnych w realizacji procedur nie uciekną. Zyskają tylko więcej czasu, by je wprowadzić.
Branża potwierdza, że to właśnie uzyskanie operatu przeciwpożarowego okazało się największą trudnością. Część zakładów nie ma bowiem fizycznych możliwości dostosowania się do nowych wymogów z uwagi na brak miejsca, o kosztach i formalnościach związanych z uzyskaniem pozwoleń na budowę nie wspominając. Efekt jest taki, że wiele podmiotów zwyczajnie wycofuje się z działalności, nie chcąc ponosić kosztów niewspółmiernych do zysków albo narażać się na kary.
Ci, którzy chcą kontynuować działalność, napotykają problem ze znalezieniem specjalisty czy rzeczoznawcy, który przygotuje operat. Aktywnych zawodowo ekspertów, którzy mogą sporządzić taki dokument, jest w Polsce zaledwie kilkuset. Jeszcze większe kadrowe braki widać na przykładzie obowiązkowych zabezpieczeń roszczeń. Na rynku działa tylko kilka firm ubezpieczeniowych, które oferują stosowne polisy. W natłoku zleceń, które skumulowały się w ostatnich tygodniach, wielu przedsiębiorców spotykało się z odmową lub wygórowaną ceną.
Wielu z nich zastanawia się, jakie konsekwencje czekają firmy, które nie uzupełnią wniosku lub zrobią to niewłaściwie w terminie wskazanym przez urząd.
– Co, jeżeli niektóre podmioty złożą niepełne wnioski z premedytacją, wcale nie planując ubiegać się o operat i inne dokumenty, bo i tak planują zakończyć działalność? Kiedy w takim razie wygaśnie im decyzja? – pytają eksperci.
Co na to ministerstwo?
– Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego wniosek jest pozostawiany bez rozpatrzenia i nie wywołuje skutków prawnych – wyjaśnia Aleksander Brzózka, rzecznik resortu.
W praktyce niedotrzymanie kolejnego terminu sprawi, że pozwolenie na prowadzenie działalności wygaśnie, a nowego uzyskać nie będzie można, zgodnie z przepisami, przez kolejne 10 lat.
Inicjatywa resortu zaskoczyła wielu ekspertów i została dobrze przyjęta, choć sceptycy mówią, że to kolejne doraźne gaszenie pożarów, a nie systemowa zmiana. Na takie przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać. Jacek Ozdoba rozmawiał już jednak z samorządami i wsłuchiwał się w postulaty zgłaszane m.in. przez Krajową Izbę Gospodarki Odpadami. Czeka go teraz trudne zadanie: w schedzie po poprzedniku przejął zadanie pełnego wdrożenia Bazy Danych o Odpadach (BDO), która wciąż sprawia wielu przedsiębiorcom trudności.
Nie pomaga też to, że niemal we wszystkich gminach opłaty za śmieci drastycznie wzrosły. W efekcie narasta presja na podjęcie działań, które przerwą spiralę rosnących kosztów. Samorządy widzą nadzieję w budowie nowych spalarni, ale nie do końca jasne jest, gdzie miałyby one powstać i które dostaną zielone światło od ministra klimatu. A to on w najbliższych miesiącach będzie musiał przygotować ostateczną listę spalarni dopuszczonych do budowy.
Na horyzoncie jest też kompleksowa reforma systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), która zakłada obciążenie wytwórców wyższymi opłatami za wprowadzanie na rynek opakowań nienadających się do przetworzenia. Walka toczy się o miliardy złotych, a zainteresowanych podziałem pieniędzy jest wielu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama