Najtańsze śmieci to te, które nigdy nie zostały wytworzone. Najwyższy czas, by samorządy zaczęły stawiać sobie za cel ograniczenie powstawania odpadów. Z kolei producentów trzeba zmusić do obniżenia ilości wytwarzanych śmieci - mówi Piotr Barczak, współzałożyciel polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, ekspert Europejskiego Biura Ochrony Środowiska.
Piotr Barczak, współzałożyciel polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, ekspert Europejskiego Biura Ochrony Środowiska / DGP
System kaucyjny i rozszerzona odpowiedzialności producenta (ROP) – te dwa terminy są często stosowane zamiennie. To błąd?
System kaucyjny jest jednym z narzędzi rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Według naukowca, który stworzył tę koncepcję, kaucja jest idealną realizacją ROP, bo opakowanie, które producent wprowadził na rynek, do niego wraca, wraz z obowiązkiem jego recyklingu.
Rozszerzona odpowiedzialność producenta w większości krajów przenosi koszt zbiórki i utylizacji opakowania z gminy na producenta. Konsument wyrzuca opakowanie albo do pojemnika na selektywną zbiórkę, albo do pojemnika na odpady zmieszane, a czasem do rowu albo do lasu. Odpowiedzialnością producenta jest to, by wprowadzić taki system, aby wyrzucanie do środowiska wyeliminować, a jeśli to się nie stanie – pokryć koszty operacji sprzątania swoich produktów. Producent musi być odpowiedzialny za cały cykl życia produktu i opakowania, łącznie z kosztami przetwarzania odpadu i zawrócenia do obiegu.
Mamy ROP w ograniczonej wersji?
W Polsce koszt zagospodarowania opakowania jest sprowadzany do minimum. Producenci umawiają się z organizacją odzysku, żeby ten koszt był jak najniższy. Jeśli recykling jest drogi, to opakowania są spalane. Koszty zewnętrzne dotyczące zdrowia, środowiska są w ten sposób przenoszone na mieszkańców. Tymczasem koszty związane z konsumpcją pewnych produktów muszą być ponoszone przez tych, którzy rzeczywiście je konsumują, a nie przez całe społeczeństwo czy następne pokolenia albo przez środowisko. Pełny i dobrze zaprojektowany ROP powinien być narzędziem stymulującym rynek do szukania lepszych rozwiązań dla środowiska – obarczonych mniejszą opłatą niż te trudne w recyklingu.
Jak będzie po zmianie systemu?
Zapłaci konsument, a nie tak jak teraz – mieszkaniec. Płacimy za zagospodarowanie odpadów, a opłaty śmieciowe rosną, bo koszty zewnętrzne związane z odpadami nie są włączone do kosztów produktu. W dobrze funkcjonującym ROP konsument podejmuje decyzję o kupnie i w jego cenie płaci za zagospodarowanie opakowania – to jest bardziej sprawiedliwe. Dlaczego, jeśli żyję zgodnie z zasadę zero waste i staram się nie używać opakowań jednorazowych, mam ponosić koszty ich zagospodarowania?
Ostatnio komentowany był artykuł o tym, że w Niemczech opłaty śmieciowe nie są tak wysokie jak w Polsce.
W Niemczech, gdzie działa system kaucyjny i ROP, mieszkańcy płacą w opłacie śmieciowej za pozostałe odpady z „kosza na porażki” – czyli za zmieszane odpady. W Polsce – za wszystkie. Segregujemy słabo, mamy dużą ilość odpadów zmieszanych, których zagospodarowanie jest drogie.
Gdzie powinny trafić pieniądze z ROP, by uzdrowić gospodarkę odpadami?
Gospodarka odpadami to system naczyń połączonych. Jeżeli nie ma instalacji, które by przyjęły poszczególne frakcje, selektywna zbiórka nie ma miejsca. Jeśli odpady nie są zbierane selektywnie – nie powstają instalacje, bo one potrzebują surowców. Od lat postulujemy, by powstały instalacje do przetwarzania wszystkich strumieni odpadów komunalnych i przemysłowych: kompostownie, wysokiej jakości instalacje recyklingu. Recykler musi dziś ponieść dodatkowe koszty związane z doczyszczeniem materiału. ROP to narzędzie, które nadaje materiałowi wartość, by następnie sfinansować jego trudny recycling i odciążyć recyklera, a przez to poprawić obieg surowców w gospodarce.
System ROP powinien być koordynowany przez instytucję niezależną od interesów producentów. Producenci mają swoją rolę, a rząd, regulator – swoją. Wymagajmy od producentów, żeby projektowali swoje produkty w taki sposób, by decydował nie tylko marketing, ale także poddawalność recyklingowi, prewencja generowania odpadów i inne czynniki środowiskowe. Przecież można sprzedawać produkty bez opakowań i to staje się coraz bardziej popularne. Od regulatora wymagajmy natomiast, by czuwał nad sprawnym przepływem strumieni w tych naczyniach połączonych.
Na ile ROP wpłynął na ekodesign? W krajach europejskich, które mają dłuższe niż Polska doświadczenie w dziedzinie ekologii, mieszkańcy wytwarzają więcej odpadów na jedną osobę.
Na wyższy poziom wytwarzania odpadów wpływa dużo więcej czynników, nie tylko ROP. W żadnym kraju nie ma idealnego systemu, z tego m.in. powodu, że nie ma w dyrektywach odpadowych – zarówno w opakowaniowej, jak i ramowej – wiążących celów dotyczących prewencji i ponownego użycia, czyli reuse. Skupiliśmy się na recyklingu, a on jest dopiero trzeci w kolejności. Najpierw mamy zapobiegać powstawaniu odpadów, potem skupiać się na tym, by produkt nie stał się odpadem, czyli zadbać o ponowne użycie: mebli, ubrań, butelek. Dopiero później w grę wchodzi recykling. ROP bez wystarczającej modulacji opłat zależnie od wpływu produktu na środowisko, nie będzie w stanie wystarczająco stymulować rynku w kierunku ekoprojektowania.
To może się jednak zmienić, bo następuje rewizja celów i niektórych zapisów dyrektyw. Już ostatnie zmiany w dyrektywie w sprawie ograniczenia wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko usprawniają ROP – w 2021 r. kraje będą musiały zmienić swoje prawo i przebudować systemy. Producenci będą opłacać koszty oczyszczania środowiska ze swoich produktów. Obecnie to gmina płaci za sprzątanie rowów, plaż – po zmianach, na podstawie audytu samorząd będzie mógł stwierdzić, opakowania którego producenta najczęściej zaśmiecają środowisko i na tej podstawie obciążyć go kosztami oczyszczania.
Czy możliwe, że opłata śmieciowa ponoszona przez mieszkańców zniknie, a płacić za gospodarowanie odpadami będziemy wyłącznie jako konsumenci?
Pozostaje jeszcze tzw. kosz na porażki, czyli czarny pojemnik na odpady zmieszane. Jego zawartość powinna być maksymalnie redukowana, ale jest to kosz, za który płacimy i będziemy płacić.
Co wpływa na obniżenie opłaty?
W idealnie działającym systemie ROP mieszkaniec nie płaci za żółty worek, bo jego zagospodarowanie jest opłacane przez producentów. W zmniejszeniu opłaty pomoże też kaucja – spółki miejskie będą ponosić mniejsze koszty związane ze zbieraniem materiału objętego kaucją. Śmieciarki będą mogły przyjąć towar z większej liczby domów, bo śmieci będzie mniej objętościowo – butelki szklane nie dają się kompresować. Skuteczny jest też model opłaty: płać za tyle, ile wyrzucasz.
Polskie prawo nie dopuszcza stosowania takiej metody naliczania opłat.
To narzędzie, które bardzo dobrze spisuje się w kilku lokalizacjach w Europie m.in. w Katalonii, w rejonie Treviso na północy Włoch. Mieszkaniec płaci pewną część stałą opłaty, a część zmienna zależy od tego, ile wrzuca do „kosza na porażki”. Jeśli dobrze segreguje, to kosz na zmieszane będzie mniejszy. Oczywiście trzeba to rozwiązanie wprowadzać delikatnie, powinno być poprzedzone konsultacjami z mieszkańcami. Zakłada też kontrolę. Bo taki system może motywować niektórych, by odpady palili lub je wyrzucali.
Jednak ze wszystkich narzędzi, które mogłyby obniżyć koszt systemu gospodarki odpadami, najskuteczniejsza jest prewencja. O tym oprócz organizacji pozarządowych prawie nikt nie mówi. Najtańsze śmieci to te, które nigdy nie zostały wytworzone. Jeśli rzeczywiście chcemy obniżyć koszty, najwyższy czas, by gminy zaczęły wyznaczać cele ograniczenia powstawania odpadów. Potrzebne są też regulacje prawne, które zmuszą producentów do obniżenia ilości wytwarzanych śmieci.