Szacowanie poziomu odzysku surowców wtórnych według nowego wzoru musi poczekać – uważają eksperci. Przyszły rok będzie czasem testu systemu sprawozdawczości i zachęt do selektywnej zbiórki śmieci.
Unia Europejska zmienia metody obliczania poziomów recyklingu. Obecnie samorządy biorą pod uwagę strumień odpadów zebranych selektywnie: papier, szkło, metal i tworzywa sztuczne. Recykling jest liczony w odniesieniu do tej masy. Najczęściej nie jest to rzeczywista masa odpadów zebranych selektywnie na terenie gminy, ale oszacowana na podstawie danych z Krajowego Planu Gospodarki Odpadami, a to umożliwia „kreatywną księgowość” (pisaliśmy o tym w „Tygodniku Gazeta Prawna” z 11 października 2019 r.).
ikona lupy />
DGP
Po zmianie recykling ma być mierzony od całej masy zebranych odpadów komunalnych, i to wytworzonych w całym roku. Będzie się do niego zaliczać materiał, który faktycznie zostanie przetworzony, naprawiony lub przygotowany tak, że możliwe będzie jego ponowne użycie. Sortowanie już nie wystarczy, by uznać, że odpady poddano recyklingowi.

Recykling po staremu?

I chociaż art. 3b ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010) określa, że gminy mają osiągnąć poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia w odniesieniu do całego strumienia odpadów komunalnych już od 1 stycznia 2020 r., to wciąż nie ma rozporządzenia, które określałoby, jak dokładnie mają to robić.
– Może się więc okazać, że choć dyspozycja w ustawie jest, poziomy selektywnej zbiórki będą liczone po staremu. Jeśli rozporządzenie się nie pojawi, zdecydują o tym urzędnicy wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska (WIOŚ) – tłumaczy dr Marek Goleń z SGH.
Dodaje, że obowiązek dotyczący 50-proc. recyklingu i przygotowania do ponownego użycia w odniesieniu do całej masy odpadów już w 2020 r. jest polską nadregulacją. – Unia mówi o 55 proc. w roku 2025 – podkreśla.
Paweł Głuszyński, ekspert Towarzystwa na rzecz Ziemi, podkreśla, że 50-proc. poziom recyklingu w 2020 r. mógłby być liczony różnymi metodami i wzorami.
– W przyszłym roku mógłby obowiązywać jeszcze stary wzór. Ewentualne kary nałożą WIOŚ po przesłaniu decyzji przez marszałka województwa, który analizuje i weryfikuje sprawozdania – zaznacza.

Rok testów...

Nie otrzymaliśmy odpowiedzi od resortu środowiska, kiedy samorządy i WIOŚ będą mogły poznać szczegóły nowych metod obliczania poziomów recyklingu. W odpowiedzi udzielonej w ubiegłym miesiącu „Tygodnikowi Gazeta Prawna” ministerstwo zapewniło jednak, że w 2020 r. gminy będą rozliczały się z recyklingu już według nowej metody.
To optymistyczne założenie, zważywszy, że według części ekspertów o osiągnięciu wymaganych poziomów recyklingu i ich obliczaniu według nowego wzoru można myśleć dopiero w 2021 r.
Przyszły rok będzie według nich rokiem testów nowych rozwiązań wprowadzonych znowelizowaną ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Gminy muszą zmienić uchwały i wdrożyć rozwiązania, które mają podnieść jakość selektywnej zbiórki u źródła.
– Gminy mają czas aż do września przyszłego roku na wprowadzenie sankcyjnych opłat za brak segregowania śmieci (muszą być one od dwóch do czterech razy wyższe niż stawka podstawowa) i zachęt finansowych do kompostowania odpadów – mówi Marek Goleń.
Także dopiero od nowego roku zaczną funkcjonować kolejne moduły bazy danych o odpadach (BDO), które mają zwiększyć kontrolę nad śmieciami. Ich droga ma być śledzona na każdym etapie transportu, także między instalacjami tego samego podmiotu, a każda śmieciarka będzie wyposażona w urządzenie elektroniczne do wygenerowania dokumentu poświadczającego przewóz odpadów. Resort środowiska liczy, że dzięki BDO łatwiej będzie policzyć frakcje i osiągnąć wymagane poziomy recyklingu.
Tyle założenia. – Branża odpadowa i gminy nie mają wciąż pełnego dostępu do systemu i są na etapie szkoleń. Wiele wskazuje więc na to, że system sprawozdawczości będzie podlegał perturbacjom i nie jest pewne, czy gminy mają liczyć poziomy selektywnej zbiórki według nowego wzoru oraz jak mają to robić – mówi dr Goleń.

...i inwestycji

Samorządowcy i eksperci ostrzegają, że osiągnięcie poziomu 50-proc. recyklingu z zastosowaniem nowych obliczeń dla wielu gmin może się okazać niemożliwe. Za ich niespełnienie grożą kary: w przyszłym roku będzie to 270 zł za każdą tonę poniżej wymaganego pułapu.
– Do masy odpadów komunalnych we wzorze dojdą bioodpady, baterie i akumulatory, elektronika, tekstylia, odpady wielkogabarytowe – mówi Paweł Głuszyński.
Ocenia, że gminy nie będą w stanie poddać recyklingowi wymaganej ilości odpadów. – Wydajność kompostowni jest niewystarczająca. Należałoby ją zwiększyć co najmniej dwa razy – zaznacza.
Według niego rok to minimum potrzebne instalacjom do uzyskania decyzji ministra rolnictwa potwierdzającej, że bioodpady są przetwarzane zgodnie ze standardem, a wytworzony kompost jest pełnowartościowym produktem i może być wliczony do poziomu recyklingu. – W praktyce procedura ta może ciągnąć się nawet dwa lata – podkreśla Głuszyński.