System odbioru odpadów z nieruchomości niezamieszkanych jest bardziej szczelny i mógłby pomóc w osiąganiu obowiązkowych poziomów recyklingu. Ale jednocześnie kosztuje zbyt dużo. Jednostki samorządu terytorialnego nie chcą ryzykować.
Samorządy mogą, ale nie muszą obejmować swoim systemem odpadów z nieruchomości niezamieszkanych. Do tej pory wielu JST na tym zależało – o śmieci z biurowców, sklepów i niedużych firm toczył się spór podczas prac w parlamencie nad nowelizacją ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2010; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 2020). Wbrew ustaleniom Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przyjęto rozwiązania, które według samorządowców rozszczelnią gminne systemy gospodarowania odpadami. Jeśli gmina zdecyduje się objąć nim także nieruchomości niezamieszkane, ich właściciele będą przystępować do systemu dopiero po wyrażeniu zgody na piśmie (patrz „Pisaliśmy o tym…”). Nowe przepisy wprowadzają też niekorzystne z perspektywy JST maksymalne opłaty za odbiór pojemników i worków z biurowców i niedużych firm. Dlatego część samorządów chce się z obowiązku odbioru odpadów z tych nieruchomości jak najszybciej wypisać. – Dwa związki międzygminne, z których przedstawicielami ostatnio rozmawiałam, od 1 stycznia wyłączają nieruchomości niezamieszkane z gminnego systemu – mówi DGP Maciej Kiełbus z kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners. Dlaczego? – Z ich analiz wynika, że system nie będzie się spinał, a nie chcą obciążać mieszkańców kosztami odbioru odpadów z firm – wyjaśnia ekspert.
Co nagle, to po diable
Do przeprowadzenia analiz przed podjęciem decyzji zachęcają gminy przedstawiciele resortu środowiska. Apelują, by pod uwagę brać nie tylko kwestie finansowe, lecz także lokalne uwarunkowania. Dyrektor departamentu gospodarki odpadami w Ministerstwie Środowiska Magda Gosk zaznacza, że sytuacja każdej JST jest inna: różni je zagęszczenie nieruchomości niezamieszkanych, ich liczba i sytuacja na rynku odpadowym, w tym dostępność do usług. – Gmina powinna sprawdzić, czy usługi odbioru odpadów oferuje dużo firm i za jakie ceny – mówi dyrektor Gosk. Według niej, jeśli nie ma wielu możliwości, to JST powinna podjąć wysiłek odbierania odpadów i z tych posesji.
Analiza jest zasadna, zwłaszcza że samorządy mają co najmniej kilka możliwości. – Nie muszą wyłączać z systemu wszystkich nieruchomości niezamieszkanych. Mogą zostawić np. nieruchomości gminne, czyli te, które należą do sektora finansów publicznych: szkoły, przedszkola, urzędy (art. 6c ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach) – zaznacza Maciej Kiełbus. – Rada gminy, podejmując uchwały o nieruchomościach niezamieszkałych, decyduje, czy obejmuje wszystkie nieruchomości, czy tylko te, na których jest prowadzony określony rodzaj działalności. Samorządy mają więc do wyboru wiele modeli pośrednich, które są dopuszczane przez prawo – podkreśla prawnik.
Z rozmów z samorządowcami wynika, że przed podjęciem decyzji w sprawie nieruchomości niezamieszkanych prowadzą dość skrupulatny rachunek możliwych zysków i strat. Maciej Kiełbus nie ma jednak wątpliwości, że kluczową kwestią jest to, czy odbiór odpadów z tych nieruchomości bilansuje się przy maksymalnych stawkach określonych w ustawie. – Jeśli gmina jest w stanie zagwarantować odbiór i zagospodarowanie odpadów przy takich stawkach, to nieruchomości niezamieszkane powinny pozostać w gminnym systemie celem zachowania jego szczelności – uważa nasz rozmówca. A jakich kwotach mówimy? Maksymalne stawki to 3,2 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na osobę w przypadku pojemnika o pojemności 1100 litrów, a 1 proc. tej samej wartości za worek o pojemności 120 litrów. Przy wartościach podanych przez GUS są to odpowiednio: 54,17 zł i 16,93 zł. Z kolei maksymalna opłata roczna za odbiór odpadów z domków letniskowych to 10 proc. dochodu rozporządzalnego, czyli 169,3 zł.
Doktor Marek Goleń z SGH zauważa, że obecne wartości maksymalne opłat nie mają pokrycia w stawkach, które do tej pory właściciele nieruchomości niezamieszkanych płacili za odbiór odpadów w ramach systemów gminnych. – Ministerstwo Środowiska nie przedstawiło żadnych wyliczeń, z których wynikałoby, na jakiej podstawie określono maksymalne opłaty, które mogą pobierać gminy – zaznacza. Ekspert podkreśla też, że nie zna żadnego samorządu, w którym obecne opłaty są niższe od zaproponowanej przez resort i ustalonej przez ustawodawcę stawki maksymalnej. – Zatem czeka nas albo obniżenie tych stawek i przerzucenie części kosztów nieruchomości niezamieszkałych na mieszkańców, albo rezygnacja przez gminy z tej części nieobowiązkowego przecież władztwa nad odpadami komunalnymi. Na moich szkoleniach zachęcam wszystkie samorządy do drugiego rozwiązania – dodaje dr Goleń.
Za i przeciw
Kolejnym argumentem za pozostawieniem biurowców, firm i instytucji poza systemem gminnym jest niestabilność stawek. Marek Goleń podkreśla, że gdy gmina zdecyduje się na objęcie systemem nieruchomości niezamieszkanych, to chcąc pobierać maksymalne opłaty dopuszczone ustawą, co roku będzie musiała zmieniać uchwały określające stawki, gdyż zmieniać się będzie przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na osobę podawany corocznie przez GUS. Nie można przecież wykluczyć, że opłata maksymalna zostanie obniżona, jeśli dochód rozporządzalny ludności będzie niższy.
‒ Do porzucenia odpadów z biurowców, sklepów i innych małych przedsiebiorstw może samorządowców skłonić także możliwość obciążenia firm odpadowych częścią ewentualnej kary za nieosiągnięcie pułapów recyklingu – mówi dr Marek Goleń. W tym roku jest to pułap 40 proc., w przyszłym już 50 proc. Samorządy zapłacą 270 zł za każdą tonę śmieci zebraną w przyszłym roku poniżej wymaganego poziomu odzysku (w 2019 r. obowiązuje opłata 170 zł). Firmy, które odbierają odpady, i te, które je zagospodarowują, składają gminom raporty z ilości śmieci i frakcji, które zebrały. Obowiązują je te same pułapy, które muszą wypełnić samorządy. – Jeżeli ich nie osiągną, to będą płaciły kary na rzecz gminy – podkreśla Maciej Kiełbus.
Gmina obliczając poziom recyklingu, uwzględnia co prawda odpady zebrane i zagospodarowane przez firmy działające na wolnym rynku. Jednak część samorządów ze względu na ich jakość wolała je mieć u siebie. Te odpady są mniej zanieczyszczone niż pochodzące z gospodarstw domowych, a więc łatwiejsze do zagospodarowania w procesach odzysku. To może być argument za włączeniem nieruchomości niezamieszkanych do systemu. Choć Maciej Kiełbus w to wątpi. – Niektóre duże gminy nie miały ich w swoim systemie, a mimo to poziomy odzysku osiągały. Z kolei część gmin miała je w systemie, a poziomów recyklingu nie osiągnęła – mówi.
Przepisy dotyczące nieruchomości niezamieszkanych są najeżone wątpliwościami. Dobrowolność przystąpienia właścicieli nieruchomości niezamieszkanych do systemu gminnego powoduje, że każdego dnia system może obejmować inną liczbę podmiotów. W ocenie Macieja Kiełbusa nawet jeśli przyjmiemy interpretację, że dobrowolność stanie się faktem dopiero po zakończeniu obowiązujących kontraktów na odbiór i zagospodarowanie odpadów, to od września przyszłego roku zaczną obowiązywać maksymalne stawki. – Samorządowcy nie mają pewności, jak je oszacować. Czy 54,17 zł powinni liczyć za każdy z pięciu pojemników 1100-litrowych, czy tylko za pojemnik na odpady resztkowe? W wielu gminach przyjęto tę drugą interpretację. – Pojawiają się także koncepcje, że stawka maksymalna powinna objąć każdy z czterech pojemników na selektywnie zebrane frakcje, bez frakcji resztkowej, do której brak jest stawek maksymalnych. Samorządowcy mają takie pomysły, argumentując, że celem resortu środowiska było wprowadzenie stawek maksymalnych tylko za odpady posegregowane – zwraca uwagę Maciej Kiełbus. Według niego pytaniem jest też, czy opłata 3,2 proc. dochodu rozporządzalnego powinna dotyczyć każdego odbioru pojemnika o pojemności 1100 litrów. – W takim układzie przy czterech odbiorach pięciu pojemników miesięcznie opłata dotyczyłaby 20 pojemników – mówi prawnik. Z kolei zdaniem Marka Golenia ustawa nie daje możliwości naliczania opłat za każde odebranie pojemnika lub worka. – Jest to stawka, która może być naliczana wyłącznie miesięcznie – mówi.