Podczas wtorkowej komisji senackiej Zdzisław Pupa (PiS) początkowo złożył wniosek o odrzucenie projektu w całości, jednak – po wysłuchaniu dyskusji i uwzględnieniu poprawek – wycofał go. Przekonać udało się także społeczność lokalną, która początkowo była pełna obaw do pomysłu – jak wynika z badania opinii publicznej, którego wyniki przedstawiło Ministerstwo Klimatu i Środowiska – jednak teraz w województwie zachodniopomorskim poparcie dla powstania parku wyraziło 86 proc. mieszkańców, a w powiatach, w których zlokalizowany będzie park - od 84 do 94 proc. To bardzo dużo.
Lokalnego weta w sprawie nowego parku narodowego nie było, czy będzie prezydenckie?
Dotychczas powołanie nowego parku narodowego było praktycznie niemożliwe z uwagi na wprowadzoną na początku stulecia możliwość lokalnego weta. Sprawa komplikowała się tym bardziej, im bardziej w grę wchodziły np. pieniądze z pozyskiwanego na danym terenie drewna. W przypadku Parku Doliny Dolnej Odry tych problemów nie ma. Teren to nieużytki, na których nie jest prowadzona żadna działalność gospodarcza. W zasadzie to wyspa torfowa, którą przecina sieć kanałów, starorzeczy, rowów i rozlewisk. Inicjatywa powołania parku narodowego była natomiast oddolna i w zasadzie trudno przypisać jej barwy partyjne, choć odkąd rozmawiamy o parku, prawica starała się jej przypisać znaczenie konspiracyjne (w myśl rozumowania o łączności globalnych środowisk ekologicznych ze szczególnym uwzględnieniem interesu Niemiec).
Prawda jest jednak taka, że o najwyższej formie ochrony dla Doliny Dolnej Odry myślano od lat 90-tych, a po tragedii zatrucia rzeki w 2022 roku pomysł po prostu odżył. Park – ze wszystkimi konsekwencjami – znalazł więc swoje momentum.
Międzynarodowa historia o domniemane zablokowanie żeglugi na Odrze
Od marca do maja za projektem zagłosowały rady miasta Szczecin, gminy Widuchowa, Kołbaskowo, powiatu polickiego i gryfińskiego, a także sejmik województwa zachodniopomorskiego. Projektowany park „dziurawi” jednak gmina Gryfino, która na tym etapie nie została uwzględniona w planie. Jej władze były sceptycznie nastawione do koncepcji parku, a rządowi zależało, by powołać go w tym roku. Raz, że była to dość głośna obietnica wyborcza, a dwa, że rozchodziło się o to, by do samorządów trafiły zaplanowane w budżecie pieniądze, co również było kartą przetargową w całym procesie decyzyjnym. Posłanka Małgorzata Golińska (PiS), była konserwator przyrody, przekonywała jednak w sejmie, wskazując, że park będzie „kadłubkowy, poszatkowany, w kilku częściach”. To wydawałoby się istotnym argumentem biorąc pod uwagę interes środowiska, jednak o wiele bardziej eksponowanym jest tyleż ważna co niezagrożona konieczność utrzymania żeglowności Odry. Część posłów jest bowiem przekonana, że park narodowy powstaje "w interesie Niemiec" i w związku z "klimatycznym szaleństwem", by Polska nie mogła budować żeglugowej potęgi.
„Rozpętała się ogromna histeria międzynarodowa o tym, że park narodowy rząd blokuje żeglugę na Odrze” - mówił w Senacie Rafał Zahorski z Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. I choć podkreślał, że to nieprawda, to równocześnie zaapelował o przywrócenie zapisu mówiącego wprost, że w otulinie parku narodowego dopuszcza się realizację przez Wody Polskie zadań w zakresie utrzymywania śródlądowych dróg wodnych w sposób zapewniający bezpieczną żeglugę i inwestycji w tym zakresie. "To ułatwi życie i nie będzie dawało żadnego pola do jakiejkolwiek dyskusji na ten temat". Senacka komisja zapis przywróciła. Ale problem nie zniknął, bo weto prezydenckie dyskusji przecież nie wymaga.