Dlaczego i jak należy zmieniać edukację akademicką? Jakie priorytetowe kierunki obrać? Dobrym pomysłem jest budowanie przez rząd strategii dla Polski, stawianie celu w postaci skokowego rozwoju, prace nad tym, aby był to trend długookresowy. Jednak bez elit intelektualnych zdolnych do kreowania tych procesów nie będą się pojawiały i rozwijały prorozwojowe struktury państwa czy mechanizmy społeczno-gospodarcze. Takie elity natomiast nie powstaną bez nowoczesnych, zaangażowanych uczelni.
Słuszny jest pogląd Jana Filipa Staniłki z Ministerstwa Rozwoju, że musimy iść śladami ks. Stanisława Konarskiego. Również obecnie, gdy wiedza i mądrość są decydującymi przesłankami wzrostu i rozwoju, musimy priorytetowo potraktować edukację, jej jakość i nowoczesność. A nowoczesną, adekwatną do sytuacji Polski i trendów epoki edukację uczynić ważnym fundamentem rozwoju kraju. Taka była istota koncepcji ks. Konarskiego. W dążeniu do osiągania tych celów nie znajdziemy komfortu prostych pytań i odpowiedzi. Wszystkie projekty edukacyjne powinny wynikać z analizy oraz diagnozy ważnych tendencji epoki, stanowiących szanse i wyzwanie dla uczelni, absolwentów oraz kraju. To, oprócz zdefiniowania słabych stron obecnych uczelni, umożliwi sprecyzowanie potrzebnych zmian sektora edukacji akademickiej w sferze struktury instytucjonalnej i zarządczej, koncepcji edukacyjnych oraz praktyki dydaktycznej.
Do kluczowych, współzależnych tendencji (wyzwań) naszej epoki, które powinny być uwzględnione w koncepcjach edukacji akademickiej w Polsce, należą:
● rosnące przyspieszenie zmian występujących we wszystkich obszarach rzeczywistości: społecznej, gospodarczej, kulturowej oraz cywilizacyjno-technologicznej;
● rozwój oraz rywalizacja w zglobalizowanym świecie poprzez zdolność tworzenia gospodarki opartej na wiedzy (GOW);
● rosnący potencjał i wpływ korporacji transnarodowych na gospodarkę i procesy społeczne całej globalnej wioski (zysk netto wielu korporacji jest wyższy od budżetów wielu państw);
● eksplozja bomby informacyjnej, błyskawiczny rozwój cybersfery oraz technologii multimedialnych;
● błyskawiczne tempo rozwoju technologii komputerowych, czwarta rewolucja przemysłowa (internet rzeczy);
● nanotechnologie w przemyśle, medycynie i genetyce poza sukcesami (dobrodziejstwami) tworzące także zagrożenia istoty, tożsamości oraz samego istnienia człowieka;
● zderzenie jednostek i społeczności z kryzysami różnorodnymi w swej istocie i źródłach: chaos aksjologiczny, konflikty cywilizacji (w tym kluczowy między cywilizacją turańską a łacińsko-chrześcijańską, według terminologii Feliksa Konecznego);
● zawodność GOW (dewastacja zasobów Ziemi, potężny kryzys gospodarczy rozpoczęty w latach 2008–2009) powodująca konieczność kreowania paradygmatu GOM, czyli gospodarki opartej na mądrości (koncepcja GOM nie przekreśla GOW, ukazuje potrzebę wzbogacania wiedzy i nauki o nową sferę, pozwalającą pełniej eksplorować świat oraz tworzyć w nim ludzką rzeczywistość; mądrość powinna integrować wyobraźnię, doświadczenie, świadomość kanonów dobra i zła oraz kompetencje transferowalne).
Poza powyższym opisem szans i wyzwań mamy diagnozę. Polskie uczelnie w znikomym stopniu uczestniczyły w skoku transformacyjnym lat 1990–2010. Dokonywane w nich zmiany miały charakter powierzchowny. Uczelnie nie odegrały istotnej roli społecznej w kreowaniu koncepcji rozwoju Polski czy regionów. Poza jednostkami, czasami niechlubnymi. Nastąpił dynamiczny rozwój uczelni, tyle że ilościowy. Aspekt jakościowy został zaniedbany. Nie można być zadowolonym także z tego, że znajdujemy się na odległych miejscach w światowych rankingach uczelni oraz innowacyjności, a wiele uczelni amerykańskich ma parokrotnie większy – niż wszystkie polskie – przychód związany z patentami, współpracą z biznesem.
Jakie powinny być ważniejsze kierunki projektów i działań modernizacyjnych? Rozważna konsolidacja sektora uczelni. Mamy ich prawie 500, a więc kilka razy za dużo. Potrzebne są przemyślane kryteria ich oceny. Część z nich może być włączona jako filie czy wydziały do lepszych uczelni; część przekształcona w ponadlicealne szkoły zawodowe lub inne podmioty edukacyjne. Niezbędne jest przyjęcie i wdrożenie dualnego systemu szkolnictwa wyższego. Systemów powszechnego oraz elitarnego szkolnictwa wyższego. Pierwszy – adekwatny do aspiracji studentów i bieżących oczekiwań rynku pracy. Drugi to maksimum dziesięć uczelni (na tyle postawiła Francja) o bardzo wysokich wymaganiach rekrutacyjnych, unikalnych programach kształcenia, projektach badawczych na światowym poziomie, dających warunki rozwoju wszystkim wybitnie zdolnym oraz utalentowanym, których potrafimy zidentyfikować w kraju czy zachęcić do współpracy spoza Polski.
Te uczelnie powinny przygotowywać do ważnych zadań w państwie, kreowania trendów w biznesie, prowadzenia unikalnych prac badawczych. Obecny trzeci etap edukacji akademickiej – studia doktoranckie – nie spełnia pokładanych w nim nadziei, a finalizuje je w postaci doktoratu tylko znikomy procent uczestników. Taki kierunek planowanych zmian zasygnalizował już minister Jarosław Gowin, mówiąc o elitarnych uniwersytetach badawczych. Jednocześnie jednak musimy rozwiązać problem, trwający już kilkadziesiąt lat, odpływu z Polski do bogatych krajów absolwentów naszych uczelni.
Istotne jest przy tym tworzenie absolwentom w kraju warunków do rozwoju. Wszystkie typy uczelni o sprofilowaniu zawodowym czy specjalizacyjnym powinny w swoich koncepcjach mieć podstawę programową neorenesansowego kształcenia ogólnego, zróżnicowaną w zależności od typu uczelni. Absolwenci uczelni muszą być ludźmi o szerokich horyzontach myślowych, zdolnymi do myślenia holistycznego. W strukturze organizacyjnej wszystkich uczelni powinien się pojawić konwent. Taka propozycja znajdzie się zapewne we wszystkich trzech opracowaniach zespołów ekspertów wyłonionych w konkursie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW). Moim zdaniem w skład osobowy konwentu powinien wchodzić senat oraz przedstawiciele wszystkich interesariuszy uczelni w regionie i kraju. Konwent powinien być ciałem wspierającym kreowanie strategii oraz zarządzanie uczelnią.
Ważną sprawą jest zobowiązanie wszystkich uczelni do opieki nad szkołami średnimi. Ta dobra praktyka rozpoczęła się w Polsce już w XVIII w. Program tej opieki powinien wpłynąć na poprawę jakości edukacji na obu poziomach (m.in. lepiej wykształceni kandydaci na studia), a także bardziej systemowe identyfikowanie oraz inspirowanie rozwoju osób szczególnie uzdolnionych.
Celem zmian w uczelniach wyższych powinna być poprawa jakości edukacji, przygotowująca i inspirująca słuchaczy do rozwoju jako projektu całożyciowego. Osiągniemy to tylko wtedy, gdy w czasie studiów na polskich uczelniach będzie dominowało studiowanie. To znaczy indywidualna aktywność poznawcza studentów inspirowana systemem dydaktyki myślenia, stosowaniem podczas zajęć w uczelni całego wachlarza metod aktywizująco-problemowych, symulacyjnych. Pozyskiwanie informacji i wykłady powinny być przesunięte do procesów samokształcenia, wspieranego wieloma doskonałymi narzędziami multimedialnymi implementowanymi w cyberprzestrzeni. Obecnie na uczelniach dominują jednak wykłady, a jednocześnie jesteśmy na peryferiach świata w stosowaniu nowoczesnych narzędzi. To musimy zmienić.
Na uczelni, jakiej potrzebujemy, nauczyciel akademicki nie może się stawać dawcą usług edukacyjnych, którego zaczynają rozliczać i oceniać studenci (klienci). Na nowoczesnej uczelni słuchacze muszą być aktywnymi poznawczo podmiotami wspieranymi oraz inspirowanymi przez mistrzów, mentorów, konsultantów, starszych kolegów akademików, prowadzących ich przez meandry wiedzy i mądrości, fascynujący świat rozwoju oraz kreatywności. To są dwa całkiem różne światy uczelni wyższych.
Świetny jest krok MNiSW polegający na zastosowaniu metody eksperckiej w tworzeniu merytorycznych, teoretycznych podstaw reformy szkolnictwa wyższego (granty dla zespołów ekspertów). Należy tylko mieć nadzieję, że dobre meritum, sprawność i determinacja planowanych zmian nie zostaną rozcieńczone zbyt długim etapem konferencji „na temat”. Sytuacja taka miała miejsce już parokrotnie w ostatnich dekadach.
Hugo Kołłątaj i Jan Śniadecki – współpracownicy ks. Konarskiego – działając z polecenia króla, w ciągu dwóch lat przekształcili zacofaną Akademię Krakowską w nowoczesną uczelnię. Taka determinacja i efekty są obecnie bardzo potrzebne naszej młodzieży i wszystkim Polakom.