Zakończył się proces opiniowania najważniejszego rozporządzenia regulującego pracę naukowców i uniwersytetów w Polsce. Nowy sposób ustalania punktacji czasopism nie spodobał się środowisku.

Większość instytucji, które zgłosiły swoje uwagi podkreśla, że nowy wykaz czasopism wciąż pozostaje nietransparentny i podatny na manipulacje. „Ręczne sterowanie listą” było powszechnie krytykowane, kiedy ministrem nauki był Przemysław Czarnek, który swoimi arbitralnymi decyzjami wywracał punkty wybranym przez siebie czasopismom. Nowe rozporządzenie wciąż daje taką możliwość.

Powszechnie padają również zarzuty dotyczące braku czynnika prorozwojowego. Przede wszystkim zaś podkreślany jest brak czasu na stworzenie nowej listy.

Za mało czasu na nową listę

Przedstawiciele Komisji Ewaluacji Nauki, której projekt był podstawą do stworzenia nowego rozporządzenia, podkreślają, że Ministerstwo Nauki znacznie skomplikowało proces stworzenia wykazu. Intencją KEN było, by zespoły eksperckie były powołane wyłącznie dla dyscyplin w naukach humanistycznych, społecznych i prawnych. W przypadku nauk przyrodniczych i inżynieryjnych ocena czasopism w całości miała opierać się na wskaźnikach bibliometrycznych. W efekcie rozszerzenia oceny eksperckiej, która jest najdłuższym etapem w ocenie KEN, liczba zespołów, które trzeba będzie powołać wzrośnie z 27 do 56. Zdaniem KEN opóźni to proces budowania wykazu o kilka miesięcy, jednocześnie nie dając większego efektu. Co ważne w tym wypadku, a na co zwraca uwagę Rada Główna Instytutów Badawczych "za nieco ponad 12 miesięcy kończy się bieżący okres oceny w ramach ewaluacji jakości działalności naukowej. Jednostki naukowe będą rozpoczynać rok 2025 z niepewnością odnośnie nowej punktacji czasopism naukowych".

Problem ze zbyt długim procesem ewaluacji zauważa także Konferencja Dziekanów Wydziałów Przyrodniczych. Jej zdaniem sporządzenie wykazów czasopism w oparciu o całkowicie nowe zasady "ma nikłe szanse na zakończenie przed końcem 2025 r.".

"Oznacza również wprowadzenie silnej niepewności w społeczności naukowców związanej z niemożnością określenia strategii publikacyjnej w ostatnim roku okresu podlegającego ewaluacji" - czytamy w stanowisku Konferencji.

Podobnie twierdzi Komitet Polityki Naukowej, który pisze: "Termin i konieczność przeprowadzenia najbliższej ewaluacji wyklucza zrealizowanie racjonalnej korekty procedur ewaluacyjnych."

"Warunkiem koniecznym dla konstrukcji właściwej procedury ewaluacyjnej – w oparciu o wykazy lub nie - jest uwzględnienie koniecznego wymogu stabilności regulacji (co wyklucza pełzające zmiany doraźne) oraz negocjacyjnego procesu uzgodnienia konfliktowych okoliczności pracy naukowej w różnych dziedzinach nauki. Skala krytyki i przywołane argumenty wykluczają akceptację projektu - czytamy w stanowisku zgłoszonym przez KPN.

Ustawa Gowina do zmiany?

Większość jednostek, która wzięła udział w opiniowaniu rozporządzenia, zgadza się także, że Ministerstwo Nauki powinno dokonać zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym i zrezygnować z podziału na dyscypliny i przypisywaniu czasopism konkretnym dyscyplinom. A także dokonać wzmocnienia ochrony przed czasopismami drapieżnymi.

Na tym kończą się jednak wspólne stanowiska. Poszczególne instytucje różnią się przede wszystkim przy opiniowaniu szczegółowych zapisów rozporządzenia. Część postuluje spłaszczenie skali punktów, a część - zwiększanie progów. Inni apelują o większe umiędzynarodowienie, a kolejni o zwrócenie uwagi na polskie czasopisma.

Różnic jest znacznie więcej. Zauważa to Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, pisząc: "Analizując projekt rozporządzenia w szerszym kontekście ewaluacji działalności naukowej w Polsce Rada Główna zwraca uwagę, że stworzenie listy wydawnictw i czasopism która byłaby powszechnie akceptowana w środowisku naukowym, jest w praktyce nieosiągalne".

I konkluduje: "Z tego względu należy rozważyć taką zmianę zasad przyszłej ewaluacji, która zmniejszy rolę listy wydawnictw i czasopism i w ten sposób złagodzi negatywne efekty niedoskonałości tworzonych i stosowanych list".