Zespół ds. praw i obowiązków ucznia w MEN opracował projekt ustawy dotyczący powołania rzecznika praw uczniowskich (RPU). Na poziomie krajowym RPU ma funkcjonować przy ministrze właściwym ds. oświaty, ale zarazem być od niego niezależny. Ma być wybierany w drodze konkursu i dysponować szerokimi kompetencjami, w tym możliwością wizytacji szkół i badania zgłoszonych spraw, a także promować prawa uczniowskie.
Na poziomie samorządowym decyzję o powołaniu bądź niepowołaniu rzeczników pozostawiono w gestii organów prowadzących. Obowiązkowe będzie jednak utworzenie stanowisk rzeczników wojewódzkich. Będą oni działać przy kuratoriach, współpracując z krajowym RPU i pełniąc m.in. funkcję wizytatorów. MEN chce też, by rzecznicy pojawili się w każdej szkole. Będzie ich wybierać rada szkoły, złożona z przedstawicieli uczniów, nauczycieli i rodziców, co sprawi, że organ ten będzie musiał funkcjonować w każdej placówce, a nie jak dotychczas, tam gdzie postanowiła go utworzyć społeczność szkolna. Rzecznik będzie wybierany spośród nauczycieli, a do jego obowiązków będzie należał m.in. kontakt z uczniami, rodzicami oraz rzecznikiem wojewódzkim.
Głosów krytyki nie brakuje
Krytyków pomysłu wielopoziomowego systemu nie brakuje. Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), zwraca uwagę m.in. na potencjalne problemy z utworzeniem rad szkoły. – One często nie powstawały, bo po prostu brakowało chętnych rodziców i uczniów. Jeśli zmiany zaczyna się od fikcyjnych założeń, wszystkie kolejne działania będą sztuczne i rodzą ryzyko poważnych problemów – mówi. Podkreśla, że nowe rozwiązania powstają bez zrozumienia, jak funkcjonują szkoły. – Takie podejście jest bardzo źle odbierane przez dyrektorów i nauczycieli – zaznacza.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich podkreśla, że do tej pory rzecznicy wojewódzcy nie byli obowiązkowi. Miastem, które się na to zdecydowało, była np. Warszawa.
Marta Hołub, dyrektor szkoły podstawowej we Wrocławiu, pozytywnie ocenia pomysł MEN. W jej szkole rzecznik działa już od dłuższego czasu. - To pierwsza osoba, do której uczniowie zwracają się z problemami. Rozwiązuje je na poziomie placówki, rozmawiając z innymi nauczycielami – tłumaczy. Rzecznika w jej szkole wybierają uczniowie, co jest najlepszym rozwiązaniem, bo w ten sposób funkcję tę pełni osoba, do której mają zaufanie. Zastanawia się, czy słuszne jest, by robiła to rada szkoły. I co w sytuacji, gdy taki nauczyciel nie wyrazi zgody, a wiele może zależeć od tego, jakie będzie miał obowiązki.
Doktor Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji Przestrzeń dla Edukacji i badaczka oświaty, uważa, że decyzja o utworzeniu stanowiska krajowego RPU rodzi pytania o równowagę systemu oświaty, szczególnie w kontekście potrzeb nauczycieli. - Bardzo często to oni stoją na pierwszej linii konfliktów i problemów. RPU będzie wspierał uczniów, ale podobnego wsparcia nie przewiduje się dla nauczycieli – mówi DGP.
Nakładanie się kompetencji
Zastrzega, że dyskusja nad powołaniem (RPU) wciąż budzi obawy o nakładanie się jego kompetencji z tymi, które posiada rzecznik praw dziecka (RPD). – W związku z tym kluczowym wyzwaniem będzie uniknięcie dublowania zadań przez oba urzędy i sztab ich urzędników. I RPU, i RPD powinny mieć jasno określony podział obowiązków, aby uniknąć zbędnych kosztów dla podatników – podkreśla.
Samorządy zgłaszają obawy o finansowanie nowych instytucji. – Wprowadzenie tego obowiązku, dla wszystkich pociąga za sobą dodatkowe wydatki. Pytanie więc, czy w ślad za nowymi wytycznymi pójdzie finansowanie, czy samorządy będą musiały znaleźć na to środki we własnym zakresie – zastanawia się Marek Wójciki i dodaje, że wybór nauczyciela na rzecznika praw uczniowskich będzie oznaczać konieczność zapłacenia mu wyższego wynagrodzenia. – Powinien mieć też osobny pokój, podobnie jak dziś mają psychologowie szkolni. Wreszcie pojawia się pytanie, jakimi narzędziami będzie dysponował rzecznik. Czy będzie mógł składać wnioski na nauczycieli do dyrektorów, do samorządów na funkcjonowanie placówek – zastanawia się.
Marek Pleśniar wtóruje mu. – To będzie kolejny obowiązek, który trzeba będzie narzucić nauczycielom – w większości przypadków znalezienie chętnych będzie trudne – dodaje.
Iga Kazimierczyk uważa, że znajdą się pedagodzy, którzy świetnie sprawdzą się w takiej roli. – I taka osoba rzeczywiście jest potrzebna. Ale nauczyciele słusznie pytają: kto zapłaci im za dodatkowe obowiązki? Jak będzie to rozwiązane w kontekście ich godzin pracy? Czy te zadania będą wykonywane po godzinach, a może nauczyciel zostanie zwolniony z części zajęć dydaktycznych? MEN nie udzieliło dotychczas odpowiedzi na te pytania.
Szef OSKKO mówi wprost: „Propozycje MEN w tym zakresie nie mają akceptacji środowiska edukacyjnego. Budzą raczej zdziwienie i niepewność”.
Projekt zakłada zakończenie prac nad dokumentem do wiosny 2025 r. Rzecznik praw uczniowskich na poziomie krajowym ma zostać powołany do 1 września 2025 r., wojewódzcy w ciągu kolejnego miesiąca, a szkolni maksymalnie pół roku później. Projekt trafił już do uzgodnień wewnątrz MEN. Opiniowanie przez zainteresowane strony ma się rozpocząć pod koniec listopada i potrwać do połowy stycznia. ©℗