Resort edukacji nie zbiera informacji o tym, ile za e-dzienniki płacą szkoły, i nie wie, czy któryś z nich zdominował rynek.
Nie prowadzi też prac nad własnymi rozwiązaniami.

Choć z elektronicznych dzienników dostarczanych przez komercyjne firmy korzysta ponad 24 tys. placówek oświatowych, w tym 11 tys. szkół, resort edukacji nie wie, ile pieniędzy idzie z budżetu na wykupienie licencji na te programy. Tymczasem z ostrożnych wyliczeń DGP wynika, że może chodzić nawet o 40 mln zł. A firmy dostarczające e-dzienniczki i tak równolegle szukają sposobów, jak dodatkowo zarobić na rodzicach. Wprowadzają opłaty za dostęp do części funkcji aplikacji mobilnych i wyświetlają reklamy, także uczniom.

Sytuację na rynku e-dzienników chcieli zbadać posłowie z sejmowej komisji edukacji i nauki – wraz z grupą kolegów z Lewicy interpelację w tej sprawie złożyła Dorota Olko. Drugą, z podobnymi pytaniami – Grzegorz Płaczek z Konfederacji. Posłowie chcieli wiedzieć, jaki jest całkowity koszt licencji na e-dzienniki, a także jak rozkładają się udziały w rynku poszczególnych podmiotów. „Minister Edukacji nie prowadzi takiej statystyki” – odpowiada jednak sekretarz stanu w MEN Katarzyna Lubnauer.

– To oburzające, że ministerstwo nie zbiera tych danych – kwituje Płaczek i zapowiada, że będzie drążył temat. Choćby po to, by sprawdzić, czy na rynku nie tworzy się monopol. Są przesłanki, by tak sądzić. Z sondy wśród samorządów, którą przeprowadził DGP, wynika, że placówki używają głównie dwóch rozwiązań – Librusa i Vulcana. Inne rozwiązania pojawiają się w odpowiedziach sporadycznie. Sam Librus chwali się, że do czerwca 2024 r. miał w Librus Rodzina 4,9 mln kont rodziców i uczniów.

Ile na elektroniczne dzienniki wydają samorządy?

Przykładowo: w powiecie sokólskim jest 5 szkół, wszystkie korzystają z systemu Vulcan. Roczny abonament za dostęp do e-dzienników wynosi łącznie 33 tys. zł. W gminie Olesno (woj. małopolskie) koszt takich systemów to 31 tys. zł. Bojanów (woj. podkarpackie) ma cztery szkoły i płaci za licencję do Librusa 12 tys. zł. Świecie (woj. pomorskie) na dostęp do e-dzienników dla 10 placówek przeznaczyło 52 tys. zł.

Część samorządowców przyznaje jednak, że ciężko jest rozgraniczyć koszty e-dzienników i innych usług, które dostarczają produkujące je firmy. Poza dziennikami chodzi o programy kadrowe, księgowe czy szkolenia dla kadry pedagogicznej. Firmy pakietują je z elektronicznymi dziennikami. Dla przykładu: w powiecie jarosławskim ceny takich pakietów wahają się od 12,1 tys. do 13,5 tys. zł. Cały powiat golubsko-dobrzyński płaci 34 tys.

Część problemów, np. reklamy, dałoby się prawdopodobnie wyłączyć na poziomie specyfikacji zamówienia. Jak jednak przekonują samorządowcy, z którymi rozmawiamy, o zamówieniach w większości decydują dyrektorzy szkół. – Dziennik jest elementem kupowanego przez szkołę pakietu, tzw. złotego pakietu Vulcan – mówią nam urzędnicy magistratu we Włocławku. Jak czytamy w odpowiedzi MEN na interpelację posłów, Ministerstwo Edukacji nie rekomenduje szkołom żadnych rozwiązań w zakresie e-dzienników.

Posłowie chcieli też wiedzieć, czy ministerstwo planuje zapewnienie publicznej alternatywy dla elektronicznych dzienników. „Obecnie takie prace nie są prowadzone” – przyznaje Lubnauer. Choć polityczka deklaruje w odpowiedzi, że „analizuje dostępne rozwiązania i ewentualne możliwości dalszego działania w tej kwestii”, nie ma o nich słowa w Polityce cyfrowej transformacji edukacji, czyli dokumencie strategicznym resortu, który ma być podstawą digitalizacji szkół w ciągu najbliższej dekady.

– Z jednej strony rząd staje na wysokości zadania i zapewnia dzieciom w szkołach podstawowych dostęp do darmowych podręczników. Z drugiej – kwestia kluczowa, czyli organizacja pracy szkoły i komunikacja, oddana jest w ręce komercyjnych podmiotów. I nie ma nawet planu, by to zmienić. To niedopuszczalne – przekonuje dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji Przestrzeń dla Edukacji.

Takie prace były prowadzone w poprzedniej kadencji rządu, ale rozwiązanie Moje Indywidualne Konto Edukacyjne nie zostało wdrożone przed zmianą władzy. Jak pisaliśmy w DGP, po podziale dawnego resortu edukacji i nauki rozwiązano zespół, który nad nim pracował, jeszcze zanim przeprowadzono audyt rozwiązania („Najpierw zamykamy, potem audytujemy”, DGP z 21.02.2024).

Opłaty dla użytkowników aplikacji

Pretekstem do wzmożenia w dyskusji o e-dziennikach stały się opłaty dla użytkowników aplikacji mobilnej, jakie zapowiedziała w sierpniu firma Vulcan. Zgodnie z komunikatem podstawowa wersja aplikacji pozostanie bezpłatna, ale rodzice będą musieli uiścić 37,94 zł rocznie za dostęp do dodatkowych funkcji. Jakich konkretnie? Chodzi m.in. o wystawianie elektronicznych usprawiedliwień oraz wiadomości do nauczyciela. Podobny zabieg stosuje już od dawna druga z największych firm – Librus.

Zgodnie z prawem musi istnieć sposób, by zapewnić rodzicom dostęp do wiedzy o postępach uczniów. „O sposobie realizacji tego wymagania (czy jest to na przykład zapewniane przez dostęp za pośrednictwem przeglądarki internetowej, czy aplikacji mobilnej) decyduje organ prowadzący szkołę, ponieważ to on podejmuje decyzję o korzystaniu z dziennika elektronicznego w prowadzonych przez siebie szkołach i to on zawiera w tej sprawie stosowną umowę z wybranym dostawcą takiego rozwiązania” – czytamy w odpowiedzi MEN.

Jak jednak zwracają uwagę rodzice, taki dostęp jest uciążliwy i przy sposobie komunikacji szkół wymaga nieustannego odświeżania przeglądarki. Powiadomienie o przychodzącej wiadomości jest jednak już w płatnych opcjach. ©℗