Konkurs dla wydawców zamiast podręcznika napisanego w MEN. W ciągu trzech lat obowiązkowa książka dla pierwszaków zniknie ze szkół. Dotacja dla szkół na zakup podręczników zamiast jednej, przysłanej przez MEN książki dla pierwszaków. Tak wygląda pomysł resortu edukacji na wycofanie się z „Naszego elementarza”. Przygotowana przez rząd PO książka odciążyła portfele rodziców, ale została oceniona przez nauczycieli i metodyków poniżej przeciętnej.
O tym, że MEN planuje wycofanie się z „Naszego elementarza”, pisaliśmy już w styczniu. Wówczas szefowa resortu edukacji nie wiedziała jednak, jak zamierza to zrobić. Obecnie decyzja co do losu elementarza zapadła – Ministerstwo Edukacji Narodowej nie jest wydawnictwem i nie będzie się zajmowało się wydawaniem książek – przekonuje Anna Zalewska.
– Chcemy, aby to szkoły wybierały jeden podręcznik spośród trzech. Podręczniki są i nadal będą finansowane z budżetu państwa w formie dotacji – przekonuje. W ten sposób ministerstwo finansuje już książki do czwartej klasy podstawówki i pierwszej gimnazjum, a do 2017 r. ma pokryć koszty podręczników we wszystkich klasach. Resort chce uprościć sposób przekazywania dotacji.
Nie wiadomo jeszcze, jak MEN zamierza wyłonić trzy podręczniki, spośród których ma wybierać szkoła. Minister nie wyklucza, że wśród tych trzech książek znajdzie się „Nasz elementarz” albo podręcznik „Nasza szkoła”, opracowany i wydany przez MEN. Ma to być sposób na uniknięcie zarzutu niegospodarności. Koszt opracowania serii podręczników resort wycenia na 70 mln zł, choć jeszcze trwają prace nad książkami do trzeciej klasy. Matematykę i nauczanie zintegrowane na pierwszy semestr już można oglądać w internecie. Odcinki na drugi semestr do września trafią do konsultacji.
Być może książki będą wybierane w nowym systemie już dla pierwszaków, które pójdą do szkoły we wrześniu 2016 r. Z szacunków MEN wynika, że w szkole znajdzie się 210 tys. dzieci, w tym 74 tys. sześciolatków. Decyzję w tej sprawie minister edukacji podejmie do połowy czerwca. Wtedy też zostanie przedstawiony harmonogram zmian.
Pomysł krytykuje Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji, która wprowadzała jeden podręcznik do szkół. – To sytuacja, w której minister traci argumenty w rozmowie z wydawcami – przekonuje. Tylko w pierwszym roku po wprowadzeniu zmian w kieszeni rodziców zostało 101 mln zł. Przed ich wprowadzeniem rodzice wydawali na książki ok. 380 zł. Kwota wydatków wzrosła między 2007 a 2013 r. o 48 proc.
Podręcznik wydany przez MEN został jednak źle oceniony przez nauczycieli wczesnoszkolnych. W sondzie, którą ZNP przeprowadził wśród 3 tys. z nich, książka dostała w szkolnej skali trójkę z plusem. Ocenę potwierdzili kontrolerzy NIK, którzy spytali o zdanie 12 tys. nauczycieli. Jak wynika z zaprezentowanego pod koniec grudnia raportu izby, kiepsko oceniane są połączenie matematycznych i polonistycznych treści nauczania w jednym podręczniku oraz możliwości dostosowania sposobu ich nauczania do potrzeb edukacyjnych uczniów.
Przez korektę reformy podręcznikowej MEN próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – poza wycofaniem się z roli wydawnictwa pomoże też małym księgarzom. To oni najbardziej ucierpieli na reformie podręcznikowej; tylko w ubiegłym roku upadło 250 księgarń.