Przedstawiała ona informację w sprawie skutków grudniowej nowelizacji ustawy o systemie oświaty znoszącej obowiązek szkolny dla sześciolatków i przywracającej obowiązek szkolny w wieku siedmiu lat. O przedstawienie takiej informacji wystąpili posłowie klubu Nowoczesna.
Uzasadniając ten wniosek Katarzyna Lubnauer (N) nazwała nowelizacje "rewolucją (…), której zmiany będziemy jeszcze długo odczuwać". "To było trochę jak skok na główkę do wody bez sprawdzenia, jaka jest głębokość tej wody" - oceniła. Posłanka mówiła, że chciałaby się dowiedzieć m.in. o sytuację trzylatków w dostępie do przedszkoli. Zaznaczyła, że są miejsca gdzie nie będzie z tym problemu, ale też takie np. Śląsk, gdzie sytuacja jest wręcz tragiczna.
Cytowała dane MEN, że w skali kraju jest 50 tys. wolnych miejsc w przedszkolach. "Zapewnienie ministerstwa, że jest 50 tys. wolnych miejsc w całej Polsce (…) nie satysfakcjonuje mnie, bo ciężko żeby dziecko, które nie ma miejsca w przedszkolu w Łodzi przenieść do Olsztyna" - zaznaczyła.
Lubnauer pytała też o to czy podniesienie obligatoryjnego wieku rozpoczynania nauki w szkołach oznaczać będzie utratę pracy przez nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej oraz o to, kiedy będzie znana nowa podstawa programowa wychowania przedszkolnego oraz z jakich podręczników dzieci będą się uczyć w "zerówkach".
Pytania dotyczyły również zapowiadanej zmiany struktury szkolnej oraz czy zostaną w nim gimnazja. Jak mówiła posłanka Nowoczesnej nauczyciele się niepokoją.
Odpowiadając jej minister edukacji powiedziała: "Proszę się nie niepokoić. Społeczeństwo się nie niepokoi, potrzebuje zmian. To wybrzmiewa na każdej debacie. Kończymy debatę 27 czerwca. Podkreślam, że rzetelnie bierzemy pod uwagę każdy pomysł, łącznie z pomysłami finansowymi (…). W lipcu, sierpniu przedstawimy kolejne założenia, po to by we wrześniu, październiku były projekty ustaw, tak by każdy nauczyciel, państwo posłowie również, aby się nie niepokoili, ale wspierali nauczycieli, dyrektorów i samorządowców w zmianie systemu".
Zalewska oceniła, że także, jeśli chodzi o sześciolatki i siedmiolatki "niepokój jest niepotrzebny". "Na debatach pytania o sześciolatki raczej nie wybrzmiewają, padają sformułowania niektórych samorządów, że właściwie sytuacje mają opanowaną (…). Ostateczne informacje będziemy mieli 31 sierpnia, bo do tego momentu rodzic decyduje czy dziecko może iść do szkoły. To po pierwsze" - powiedziała.
Po drugie - jak mówiła - w większości gmin trwają rekrutacje w przedszkolach, a w niektórych uruchomiono rekrutacje do niepublicznych placówek. Zaznaczyła, że jest sporo niepublicznych placówek, które są dotowane w 100 procentach, jeśli chodzi o wychowanka przedszkola.
Odnosząc się do wspomnianych 50 tys. wolnych miejsc w przedszkolach szefowa resortu edukacji poinformowała, że liczba ta wzięła się z porównania z danymi z roku szkolnego 2013/2014, kiedy była największa kumulacja przedszkolaków. Podała, że wówczas w edukacji przedszkolnej było m 84 proc. trzylatków. Zaznaczyła, że społeczeństwo nie oczekuje więcej. "Po prostu jeśli chodzi o trzylatki rodzice wolą żeby były w domu" - powiedziała.
Zalewska przypomniała, że samorządy w tym roku dostaną środki z subwencji oświatowej na każdego sześciolatka niezależnie od tego czy będzie on w przedszkolu, oddziale przedszkolnym, czy w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Powtórzyła też swoją deklarację, że będzie to też priorytetem w przyszłości.
"Staramy się tak liczyć sześciolatka, że jeśli rodzice zgodnie ze swoją wolą - bo w 80 procentach rzeczywiście zostawiają dzieci w przedszkolach, tam dziecko ma się uczyć - tak by samorządy były zadowolone" - powiedziała.
Minister mówiła także, że zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków nie oznacza utraty pracy nauczycieli, gdyż - jak wyjaśniła - z tego powodu "nie ubędzie dzieci w systemie". Zaznaczyła, że nauczyciele klas I-III szkół podstawowych mogą uczyć w przedszkolu oraz, że zarówno przedszkola i szkoły podstawowe są prowadzone przez gminy. Przypomniała, że projekt podstawy programowej dla przedszkoli był zamieszczony na stronie internetowej resortu w ramach prekonsultacji.
Odnosząc się zaś do pytań dotyczących struktury szkół powiedziała, że kwestia powrotu do 4-letniego liceum wybrzmiewa na debatach. "Jest bezwzględna potrzeba powrotu do 4-letniego liceum" - podkreśliła.